Jubileuszowy festiwal

Dodano dnia: 23/08/2011

W dniach 20-21 sierpnia ponownie zawitaliśmy w Wilkowicach, aby wspólnie świętować wraz ze starymi ciągnikami i maszynami rolniczymi. Użyłem słowa świętować, gdyż dla prawdziwego retrotraktorzysty jest to święto, na które czeka się z utęsknieniem przez cały rok, przy okazji szykując sprzęt do prezentacji przed szeroką publicznością. Tegoroczny festiwal był jubileuszową, dziesiątą edycją, która pod każdym względem okazała się rekordowa. Na placu wystawowym zgromadzonych zostało około 200 eksponatów, w tym wiele perełek i nie prezentowanych jeszcze nigdy wcześniej egzemplarzy. Wśród tych wszystkich cudeniek, w ciągu dwóch dni przewinęło się ponad 20 000 zwiedzających! Aż trudno w to uwierzyć, ale kto był na festiwalu to wie, że w niedzielne południe ciężko było się przecisnąć alejkami, nie mówiąc już o wyjechaniu z nich traktorem.

Pamiątkowe zdjęcie na mecie 430-kilometrowej trasy, jaką wyznaczyli sobie i dzielnie pokonali Paweł i Mateusz Wiadrowscy.

Bez wątpienia do rekordów można zaliczyć także przedsięwzięcie jakiego podjęli się dwaj odważni panowie z Grażyny k. Warki. Paweł i jego syn Mateusz Wiadrowski postanowili przełamać pierwsze lody i wybrać się do Wilkowic traktorami na kołach. Wcześniej dużo osób mówiło, że można by pojechać, ale nikt się nie odważył, poza Niemcami. Chłopaki spod Warki wyruszyli w poniedziałek na dwóch ciągnikach z 1949 roku: Ursusie C-45 oraz Steyrze A180. Długość trasy to bagatela 430 kilometrów! Oba traktory zostały na potrzeby wyprawy odpowiednio wyposażone, ale na całej trasie nie towarzyszyła im żadna asekuracja! Dojazd na metę nie odbył się bez drobnych problemów, ale mimo wszystko dali radę. Z pewnością ktoś teraz pójdzie ich tropem i wybierze się w podobną trasę, być może na podobnym dystansie, ale to oni już na zawsze będą pierwszymi, którzy pokonali tak długi odcinek na zabytkowych traktorach.

Ursus C-45, który brał udział w „pielgrzymce na kołach”, po przeczyszczeniu gruszy z nagaru, prezentował się okazale podczas festiwalu.

Festiwal nie mógł odbyć się bez zapaleńców z obu, współpracujących z Retrotraktor.pl, skansenów. Skansen Łochowice przywiózł w tym roku m.in. odremontowanego Bukha 403 oraz dla kontrastu zdezelowanego Zetora 25, który spisywał się dzielnie mimo spracowanych mechanizmów. Być może na którymś z kolejnych festiwali zawita ponownie, ale już w nowej, odmalowanej szacie.

Takiego Bukha w Wilkowicach nigdy wcześniej nie było.

Koledzy ze Skansenu Stare Budy przyjechali z Zetorem 3011 Major oraz Dzikiem, które debiutowały na festiwalu. Trzeba przyznać, że zostały pieczołowicie odrestaurowane, wzorem pozostałych maszyn w kolekcji. Towarzyszył im także silnik stacjonarny Slavia, który dzielnie sprawował się podczas pokazów młocki.

Marek osobiście pilnował swojego eksponatu i trzymał obroty tak, żeby na młocarni nadążali.

Zapewne za rekord niektórzy uznają fakt, że wreszcie ukończyliśmy naszego Zetora 25K i mogliśmy go pokazać podczas festiwalu. Przystrojony w flagę Gminy Oborniki Śląskie przemierzał wilkowickie pola i drogi bardzo intensywnie. W sobotę jeździliśmy nim od samego rana aż do godziny 22.00, z małymi przerwami. W niedzielę po południu zaczęła nam niestety przeciekać coraz mocniej chłodnica, więc przystopowaliśmy z przejażdżkami, a po festiwalu okazało się, że chłodnica się nadaje do lutowania.

Uwaga! Administrator nadjeżdża!

Po oficjalnym otwarciu festiwalu, ruszyła wielka festiwalowa machina, którą ciężko było wyhamować w niedzielę wieczorem. Wspominano pierwszy festiwal i jego pomysłodawcę, Jerzego Samelczaka, rozdawano pamiątki i puchary. Wszyscy kolekcjonerzy wpadli w wir pokazów, konkursów i prezentacji.

Chłopaki z Warki wręczyli prezenty osobom, które przyczyniły się do zrodzenia się ich hobby. Dostało się za to szczególnie Jackowi.

Jak co roku, nie mogło zabraknąć konkurencji i pokazów polowych. Tradycyjnie już rozegrano odpalanie bombajów, a następnie mniejszych traktorów na korbę. Bardzo widowiskowo wyglądała rywalizacja w „tractor pullingu”, który zgromadził rzeszę widzów, których ciężko było opanować. Mimo, że królowały ciężkie ciągniki to Zetorki 25 czy Steyr też dawał sobie radę.

Odpalenie Zetora na korbę wymaga pewnej wprawy i wyczucia, nie pomijając oczywiście kwestii sprawności technicznej traktora. Z benzyniakiem Fergusona było łatwiej.

Skoro festiwal starych ciągników rolniczych, to nie mogło zabraknąć tam „wyznawców” Retrotraktor.pl. Sebright pokonał długą trasę i przywiózł ze sobą kosiarkę Dezamet po przemianie na nową, jak spod igły. Dzielnie też nas reklamował nosząc koszulkę retrotraktorową. Pooglądać wiekowe maszyny przyjechał także drax, krakerss, a także klusek-rolnik. Na okalających plac wystawowy drzewach wisiał dumnie nasz baner, a oplakatowany potykacz zachęcał do częstowania się ulotkami.

Nasze logo bardzo rzucało się w oczy w tłumie.

Warto dodać, że ogromnie dopisała nam pogoda. Mimo, że w piątek straszyła burzami, to w pozostałe dni festiwalu przepięknie przypiekała słońcem. Kurz był chwilami ciężki do zniesienia, ale dawaliśmy radę. Bardzo pomocna była polewaczka Hydromil, która obecnie pracuje na torze żużlowym w Lesznie, a kiedyś zapewne rozganiała tłum pod wodzą ZOMO. Jednak festiwal szybko się skończył, jak to zwykle bywa, gdy jest nam dobrze. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać kolejną edycję i szykować kolejne maszyny do pokazania w Wilkowicach!

Paweł Rychter

Do zobaczenia za rok!

Aby przejść do Galerii i pooglądać więcej zdjęć z X Ogólnopolskiego Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych, kliknij TUTAJ.

 

Zobacz więcej na