Wypadki traktorzystów

Dodano dnia: 28/03/2019

Wydawałoby się, że ciągniki rolnicze nigdy nie były i nadal nie są częstymi uczestnikami wypadków. Trudno mi określić jak jest teraz – kiedyś jednak ciągniki były często uczestnikami kolizji i wypadków. Wystarczy popatrzeć na ówczesną prasę motoryzacyjną. Poniżej kilka przykładów.

Kierowcy! Patrzcie…

Kierowca Mieczysław Walczak holował swoim „Lanz Buldogiem” dwie przyczepy, z których jedna była obciążona kamieniami. Na zakręcie ciągnik przewrócił się i kierowca znalazł się pod nim ponosząc śmierć. Wypadek zdarzył się w Kwidzyniu w dniu 26 VIII br. o godzinie 5.15 przy ul. Zamkowa Góra. Przyczyną tak tragicznego w skutkach wypadku była wódka. Kierowca Mieczysław Walczak prowadził ciągnik w stanie nietrzeźwym. Nie panował dostatecznie nad swoim ciężkim zespołem i wykonał na dużej szybkości „kawalerski” zakręt.

Jan Bajan Wojas
Kwidzyń
(„Motor” Nr 39 (127) 23.IX-29.IX 1954)

Tym razem na traktorze

Było to kilkanaście dni temu. Od samego rana mieszkańcy Kwielic oczekiwali w napięciu – przyjedzie, czy nie przyjedzie? Gdzieś w godzinach popołudniowych od końca wsi dało się słyszeć przeciągłe wołanie: „Ludzieee, ratujcie się, ludzieee! Hieronim Landra jedzie…”. Na ów rozpaczliwy głos ulica natychmiast opustoszała. Furmanki zaczęły zjeżdżać na pola, rowerzyści schodzić z rowerów, a przechodnie usuwać się na boki szosy. Bardziej doświadczeni ludzie pochowali się do rowów.
Gdy ukazał się sam Landra na rozpędzonym traktorze, zaczęły wyć psy podwórzowe, które już od dwóch tygodni w ten sposób witały „bohatera” miejscowej szosy. Tymczasem traktor wpadł na podwórze spółdzielni produkcyjnej. To co działo się potem przypominało piekło na ziemi. Bydle zaczęło ryczeć z przerażenia, koty jednym skokiem znalazły się na dachach, a owce i barany uciekały na oślep, gdzie oczy poniosą.
„Rozwali nam stodoły!” – biadali spółdzielcy. Rozpacz ich była jednak przedwczesna. Landra pokazał, że potrafi nie tylko jeździć na traktorze tak, jak nikt inny, zna także przeróżne, a niezawodne sposoby zatrzymania ciągnika. Dziś wybrał jeden z najmniej gwałtownych. Wpadł wprawdzie na wóz, urwał komin od traktora, ale na swoim postawił – zatrzymał ciągnik jeszcze przed drzwiami spółdzielczej stodoły.
„Tylko połamany wóz – to drobiazg, i tak mieliśmy dziś szczęście” – ucieszyli się cali i zdrowi spółdzielcy. Ale strach pomyśleć na jaki nowy pomysł zatrzymania traktora wpadnie Landra za kilka dni i co może mu się wydarzyć w drodze, jeśli kierownictwo GOM-u w Głogowie będzie nadal tolerowało tego rodzaju wybryki swoich traktorzystów.

S. Lisowski
Zielona Góra
(„Motor” Nr 46 (134) 11.XI-17.XI 1954)

Dziura w moście

Przy wjeździe na most Marchlewskiego w Poznaniu powstała dziura. Stanowi ona pułapkę dla wszystkich pojazdów. Mnożą się tutaj wypadki różnych uszkodzeń, a przede wszystkim połamania resorów.
Ostatnio np. na tej dziurze złamał resor samochód „Star” z Wrocławia, a traktorzysta Przedsiębiorstwa Transportu Samochodowego Łączności – Otto, kiedy w nocy wpadł w tą dziurę, został wysadzony z siodełka i upadł na jezdnię. Szczęśliwie nie odniósł on poważniejszych obrażeń.
Rejon Eksploatacji Dróg Publicznych w Poznaniu nie interesuje się jakoś sprawą uszkodzenia, mimo, że wielu kierowców sygnalizowało niebezpieczeństwo na moście Marchlewskiego.

Zygmunt Mocek
(„Motor” Nr 43 (131) 21.X-27.X 1954)

(„Motor” Nr 28 (116) 9.VII-15.VII 1954)

Zobacz więcej na