Wielkie Retroshow w Minikowie 2008

Dodano dnia: 23/06/2008

W gorący weekend 21-22 czerwca 2008 po raz trzeci zabytkowe traktory zjechały do Minikowa. Tegoroczne spotkanie wyglądało naprawdę imponująco i było pod każdym względem rekordowe. Pogoda zrobiła powtórkę z przed roku, gdyż po porannych deszczach słońce ruszyło do roboty i na niedziele mieliśmy 27 -28 stopni w cieniu, a więc było bardzo gorąco.

Gorąco było nie tylko z powodu pogody, ale i żywiołu oraz ruchu jaki przedstawiały wspaniale zachowane przybyłe zabytki Klubu Traktor i Maszyna. Ich liczba przekroczyła wstępne oczekiwania organizatorów. I bardzo dobrze, bo było na co popatrzeć. 15 ciągników nie mieściło się już w jednym rzędzie. Oprócz nich były silniki typu S oraz Jeep Willys.

Do godziny 17 w sobotnie popołudnie mieliśmy już wszystkie maszyny na placu. Ustawione jedna przy drugiej robiły duże wrażenie.

Podczas tegorocznego spotkania mieliśmy przekrój wielu marek i okresów produkcji. Dzięki temu było niezwykle ciekawie. Mogliśmy podziwiać traktory, począwszy od dużej grupy niemieckich pięknie odrestaurowanych Allgaiera, Porsche 218 (były dwa!), dość rzadkiej u nas Helli Herman Lanz Aulendorf, Lanz Bulldoga 25 z malowaniem z okresu Wehrmachtu, Deutza z boczną kosiarką listwową oraz dwoma Fendtami Fix i Farmer. Rolnictwo RWPG wkraczało polskimi Ursusy C-25, C-45, które wspierały Zetory 25K z kosiarką i 50 Super oraz NRD-owski nośnik narzędzi RS-09 z podwieszonym obsypnikiem do ziemniaków „Lamator”. Amerykańskie dostawy z UNNRa reprezentował benzynowy Farmall. Do tego należy wspomnieć o małym rodzynku przedstawiającym samodzielną myśl techniczną, którą można było podziwiać oglądając ciekawie zbudowany unikatowy ciągnik SAM 4×4 złożony z podzespołów C-328. Całe towarzystwo sprzętu ciągnikowego uzupełniały dwa silniki S-320.
W sobotę do godziny 17 dotarli już wszyscy. A była nas dość silna grupa, gdyż oprócz właścicieli sprzętu przybyli członkowie obserwatorzy Klubu Traktor i Maszyna oraz zaprzyjaźnieni Retrotraktorzyści. Naprawdę trudno było spokojnie zamienić nawet klika słów z każdym. Po ustawieniu całego „inwentarza” na ogromnym placu manewrowym udaliśmy się w sobotnie popołudnie do Skansenu Jacka Grzywacza, który jest głównym organizatorem i inicjatorem „minikowskich” spotkań. Należy przyznać, że gdyby nie Jacek nigdy ta impreza nie doszła by do skutku. Wieczorem w Skansenie odbyła się uroczystość otwarcia „Szałasu Skansenowych Spotkań”, który budowali z wielkim zaangażowaniem jego członkowie. Naprawdę „dobra robota”, aż miło było zasiąść do biesiady.

Narada „brygady produkcyjnej ośrodka maszynowego”

Niedziela to dzień pokazów. Liczbę odwiedzających ludzi trudno nawet określić na kilka czy kilkadziesiąt tysięcy. Bowiem tłum stale oblegał traktory, które miały powiedzmy szczerze duży kłopot z wyjechaniem kolumną na plac pokazowy. Te ogromne zainteresowanie bardzo nas cieszy. Pod przewodnictwem Jacka w kapeluszu na Ursusie C-45 cały korowód ruszył na pokazy. Trzeba przyznać, ogromny huk pracujących silników robił gigantyczne wrażenie, potęgowane chmurami pyłu wydobywającego się z pod kół. Sam słyszałem tu i ówdzie, że to są już małe Wilkowice.

Kolumny ciągników stale oblegał tłum.

Spore zainteresowanie publiczności przekładało się na trudności z dojechaniem do placu pokazowego.

Jacek niczym generał zarządzał przemarszem wojsk. Gdyby nie charakterystyczny kapelusz i komin Ursusa nie wiedzielibyśmy, którędy jechać.

Jeszcze ciekawiej pod względem dynamicznym przedstawiały się prezentacje poszczególnych ciągników. Wjeżdżające ciągniki kręciły ósemki i kółka przesuwając się wzdłuż długiego odcinka zgromadzonej publiczności, a jednocześnie już wjeżdżały następne traktory. Tak więc na raz, było co oglądać. Właściciele pokazywali co potrafią ich maszyny, a one pięknie grały silnikami i tańczyły. Tu i ówdzie zdarzały się nawet jazdy na 3 kołach! Czas poświęcony odczytaniem historii i danych technicznych poszczególnych traktorów oraz pokazom wynosił w sumie, aż 40 minut pięknego show. Naprawdę warto było przyjechać i zobaczyć to na żywo.

Przejazdom ciągników towarzyszyły tumany kurzu.

Dziękujemy wszystkim zaangażowanym miłośnikom starego sprzętu rolniczego we współtworzeniu tego spotkania – szczególnie łączę podziękowania dla Uli i Jacka Grzywacz.

Rafał Mazur

Zobacz więcej na