Akumulator bezobsługowy

Porady i wskazówki remontowe, adresy sklepów, itp.
Awatar użytkownika
marek
Posty: 1534
Rejestracja: 22 gru 2009, 22:06

Akumulator bezobsługowy

Post autor: marek »

Koledzy mam pytanie czy ktoś z was próbował dostać się do środka akumulatora bezobsługowego.Mam go 3 lata i już słabo trzyma.Podejrzewam że trzeba by mu dolać wody ,bo cudów nie ma i z niego woda też pewnie paruje bo przecież nie może być 100% szczelny ze względu na wytwarzany w czasie pracy gaz.Próbuję podważyć klapkę która jest tam gdzie korki ale nijak nie idzie Czy to się w ogóle da?
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Bolszewik »

A co to jest za akumulator bo ja też mam bezobsługowe (Centry) do których książka po kilkanaście stronniczek jest jak je użytkować.

Tak że ta bezobsługowość to taka dziwna raczej *music*
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
Awatar użytkownika
marek
Posty: 1534
Rejestracja: 22 gru 2009, 22:06

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: marek »

Powiem szczerze że nie mam pojęcia na czym polega ta ,,bezobsługowość" skoro obsługa zawiera kilka stron:D.Jedyne czym się różnią to właśnie brak możliwości sprawdzenia poziomu elektrolitu, który jest kluczowy dla prawidłowego działania akumulatora.Nie wierzę żeby z niego nie parowała woda bo samo to że teraz produkowane akumulatory działają ponad 5 lat a ten ,,kaput" po niecałych 3 świadczy że trzeba by ten poziom sprawdzić.Zresztą należy co sezon lub w warunkach dużej temperatury czy zbyt dużego ładowania częściej.A tu nic.Nie mam do niego żadnej książki ,a co na ten temat mówią te Twoje?Ja się do środka i tak dostanę ale wolał bym we właściwym miejscu i w miarę możliwości żeby go jeszcze złożyć:p
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Bolszewik »

Nie dolewać elektrolitu, sprawdzać stan, poziom ładowania itd. Jakaś bzdura chyba komuś pomyliły się książeczki jak mi sprzedawał te akumulatory ?

Pod tą klapką którą trzeba wyrwać na siłę są zwykle korki. Czami jest to tak zmajstrowane że pojedyńcze korki są wsunięte w listewkę.

Korki są liche, ale ze dwie operacje otwarcia zamknięcia przeżyją *yes*

Otwieraj, ale ostrożnie ( okulary nie zaszkodzą ) co masz do stracenia gwarancji i tak nie masz już.

A może go przeładowałeś i padł ?
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
HARY
Posty: 149
Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: HARY »

Koledzy akumulatora bezobsługowego nie należy pod żadnym pozorem otwierać bezobslugowość polega właśnie na tym, że nie dolewa się elektrolitu parująca woda(para wchłania się) w powiedzmy materiał absorbcyjny po ochłodzeniu para skrapla się i wraca do elektrolitu, natomiast akumulator należy kontrolować pod względem naładowania jeżeli będzie niedoładowany przez alternator należy go doładować prostownikiem, ot i cała bezobsługowość.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Bolszewik »

Teoretycznie masz rację Hary.

Czemu jednak po względnie krótkim czasie ekspluatacji akumulator pada ? Po otwarci okazuje się że brak elektrolitu. Wnioski są oczywiste albo akumulator był źle użytkowany albo jest marnej jakości. Nie rozstrzygam jak jest w przypadku Marka bo nie jestem prorokiem.

Spotkałem się jednak z bezobsługowymi które były poprawnie użytkowane i pomimo tego zużywały się znacznie szybciej, a po otwarciu okazywało się że brak elektrolitu. Po dolaniu i naładowaniu akumulatory te działały jeszcze jakiś czas. Podejrzewam że były one po prostu źle zmontowane i para gdzieś się wydostawała.
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
Awatar użytkownika
marek
Posty: 1534
Rejestracja: 22 gru 2009, 22:06

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: marek »

Raczej był kilka razy solidnie rozładowany,ale nie gwałtownie.Gwałtowne rozładowanie może prowadzić do wykrzywienia płyt.Ale nie on jeden był rozładowany i inne,,normalne" działały i działają bez zarzutu .Jakoś spróbuję się dostać do środka.Robiłem dopiero jedno ,,nieśmiałe":D podejście i pomyślałem -zapytam.Dzięki za sugestie.
HARY
Posty: 149
Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: HARY »

Myślę, że nie należy kwestionować zasady, natomiast stan techniczny poszczególnych akumulatorów pewnie zostawia wiele do życzenia ale jedna zepsuta śliwka w koszu nie świadczy o całym zbiorze.
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Bolszewik »

Oczywiście, ale jak pisałem Marek niczym w sumie nie ryzykuje.
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
HARY
Posty: 149
Rejestracja: 13 sie 2010, 14:40

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: HARY »

W pierwszej kolejności należy nie szkodzić, ja bardzo powoli poprzez żarówkę rozładowałbym akumulator na zero, następnie bardzo powoli naładowałbym i jeszcze raz to samo, baterie mają zdolność zapamiętywania pojemności, przy założeniu, że akumulator pracuje cały czas niedoładowany zapamiętuje tą pojemność, przy ciągłym niedoładowaniu utleniają się płyty i osypuje się na dno tworząc osad powiedzmy(pył) w ten sposób akumulator staje się złomem. Jeżeli tak przeprowadzona kuracja nie pomoże możemy zastosować wolną amerykankę wszelkie chwyty dozwolone, nie będę się wymądrzał myślę, że spróbować nie zaszkodzi.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Bolszewik »

Manewr z rozładowywaniem akumulatora przez żarówkę opisywałem już kilka razy. Najlepiej zrobić to ładując akumulator małym prądem i jednocześnie włączyć między bieguny małą żarówkę 5 W. Prostownik musi być bez wygładzenia amplitudy tylko mostek Gretz`a tak aby układ wpadł w rezonans. Wtedy wytrąca się osad z płyt. Owszem to działa, sprawdziłem, tym sposobem wskrzeszałem nie jeden akumulator. Z tym że warunkiem powodzenia procesu jest wymiana elektrolitu. Stary się wylewa, potem płucze akumulator a następnie zalewa nowym elektrolitem.

Przynajmniej ja znam taką procedurę i mogę potwierdzić jej skuteczność.

Wersja którą podał Hary może też działa.
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
Awatar użytkownika
whar
Posty: 143
Rejestracja: 27 lip 2007, 20:27

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: whar »

Akumulatory są jak kobiety. Jedna lubi być pobudzana delikatnie, inna wręcz przeciwnie. Kiedy pracowałem w Ośrodku Badawczo Rozwojowym (Dział Badań Drogowych) FSO w czasach Poloneza, do zasilania aparatury pomiarowej używalismy akumulatorów. Był specjalny człowiek, który zajmował sie ich konserwacją, okresowym ładowaniem, uzupełnianiem elektrolitu itp. Mimo prawidłowej konserwcji po roku były "do wyrzucenia", choć uzywane w trakcji wytrzymywały (nawet przy braku jakiejkolwiek konserwacji) minimum 3 lata. Z drugiej strony, kupiłem kiedyś w RFN-ie samochód z całkowicie "padniętym" akumulatorem. Na schrocie dostałem jakis inne niewiele lepszy, na którym wróciłem do PL. Ponieważ trudno było wówczas o akumulatory jeździłem na nim czas jakis, próbując różnych sposobów m.innymi opisanych wyżej. Bez skutku. Kiedyś nie mogąc zapalic auta, wkurzony na maxa podłączyłem go ładowarki na 24 V. Poszedł maksymalny prąd jaki mogła dać ładowarka, poza zakresem amperomierza. Po 15-tu minutach jedno i drugie było gorące. Wyłączyłem w obawie o prostownik, bo na aku "położyłem juz laskę".
Samochód odpalił, a objawy słabego akumulatora ustąpiły całkowicie.
Jeździłem na nim jeszcze rok cały zanim padł tym razem ostatecznie. Nigdy natomiast nie udało mi sie "ożywić aku" stosując ładowanie/rozładowanie małym prądem. Z mojej 35-letniej praktyki w branży elektrotechniki samochodowej (alternatory i rozruszniki) wiem, że aku najlepiej sie sprawuje w warunkach normalnej eksploatacji. 6-lat dla współczesnych aku to norma minimum. A przecież w momencie rozruchu, nie zawsze krótkiego, aku jest bciążony potężnym prądem nawet do 1000 amp. Natomiat po rozruchu rozładowany aku pobiera max prąd jaki dostarcza alternator (30-50) A, żadne tam 0,1 pojemności. I mimo to funkcjonuje nadal 5-7 lat.
Na dzisiejszy przy dobrej dostępności i umiarkowanej cenie nie ma sensu bawić sie w "ożywianie" trupa.
Awatar użytkownika
marek
Posty: 1534
Rejestracja: 22 gru 2009, 22:06

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: marek »

Kupiłem dziś na allegro taki akumulator.WAPNIOWY ,i zastanawiam się czy dobrze zrobiłem bo do tej pory miałem do czynienia tylko z kwasowymi.http://allegro.pl/show_item.php?item=3671061316.Czy to coś warte i jak długo wytrzymuje.Może ktoś ma wapniowy.(Prawidłowo powinno być chyba ZASADOWY).
Wicher
Posty: 2077
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Wicher »

Podobno te wapniowe złe nie są, tak przynajmniej twierdzi mój kolega który tym handluje.
Wapniowe to on bierze do sklepu ale tylko do samochodów osobowych, będę go musiał dopytać o różnice bo temat jest ciekawy...
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
Przemo
Posty: 1002
Rejestracja: 26 lip 2012, 22:48

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Przemo »

Spokojnie bardzo dobre aku:p Ja już używam ponad 2 lata Cantra Futura CA 602 i daje radę także light.Nie wiem jak ta twoja firma Wolf bo w ogóle nie znam.*tup*
Awatar użytkownika
marek
Posty: 1534
Rejestracja: 22 gru 2009, 22:06

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: marek »

Akurat zbliża się zima, która jest najlepszym testem dla aku.Poprzedni aku ( tradycyjny) padł mi z dnia na dzień, A miał trochę ponad 2 lata.Do tego nowego pewnie dostanę instrukcję obsługi, ale ciekawi mnie czy normalnie dolewa się wody destylowanej jak do kwasowego..Na zdjęciu z aukcji widać korki , więc jest raczej obsługowy.Mnie nazwa firmy Wolf też nic nie mówi.A powiem szczerze że sugerowałem się raczej ceną.Mam nadzieją że nie sprawdzi się przysłowie ,,chytry dwa razy traci"*blushing*
Wicher
Posty: 2077
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: Akumulator bezobsługowy

Post autor: Wicher »

Spokojnie Marku, ja do motocykli chłopakom też zakładam tanie akumulatory producentów chińskich i dają sobie radę równie dobrze jak te markowe a są od nich 2-3 razy tańsze. Co prawda akumulator motocyklowy żyje bardzo krótko (niska pojemność + duże wstrząsy), ale nawet chinolki co je zakładałem na początku pracy w serwisie nadal dobrze działają, więc nie będzie tak źle
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
ODPOWIEDZ