Zimowy kulig.

Rozmowy nie na temat
Awatar użytkownika
Wiesiek
Posty: 804
Rejestracja: 01 kwie 2007, 22:14

Zimowy kulig.

Post autor: Wiesiek »

Nadeszła długo oczekiwana zima i zapewne niejeden z nas ma ochotę korzystać z uciech i zabaw na śniegu. Tradycją w Polsce a może i nie tylko, jest organizowanie kuligów. Dawniej prawie w każdym gospodarstwie był koń, który to doskonale do tego się nadawał i tworzył niepowtarzalny klimat takiej zabawy. Były to inne czasy i nikomu nie przeszkadzały sanki ciągnięte za wozem. Dzisiaj niestety, lata uciekły dziesiątkami , konika nie mam. Mam za to fajny traktorek, który kilkadziesiąt lat temu pracował razem z konikami na polach i konika mógłby dzisiaj zastąpić.
Przyznam się szczerze, że wielką pokusą jest dla mnie, aby odpalić traktor, niewątpliwie z całą ceremonią odpalania w kilkustopniowy mróz. Ciekawskich wokół nie brakuje tym bardziej dzieci, które mają gorące i nie do odparcia prośby aby ich „ choć troszkę pociągnąć na sankach”. Jak tu odmówić pociechom, czy spragnionym rozrywki przyjaciołom, którzy już mają przygotowane kiełbaski i …..zakąski do napojów, aby się gdzieś pod lasem rozgrzać przy zimowym ognisku na śniegu.
Tutaj zaczyna się problem, bo jak wiadomo takie rzeczy są zakazane w przepisach i grożą poważnymi konsekwencjami. Ale myślę, że chyba gdzieś na jakimś prywatnym terenie czy drodze takie sprawy są dopuszczalne. Chyba nie przyjedzie pojazd z fioletowym, błyskającym światełkiem i zepsuje cały piękny zimowy nastrój.
Co Wy o tym sądzicie. Jakie macie pomysły i rady oprócz tego , że bezpieczeństwo takiej zabawy jest priorytetem i nie podlega żadnej dyskusji.
Ostatnio zmieniony 17 sty 2021, 17:25 przez Wiesiek, łącznie zmieniany 1 raz.
c350
Posty: 231
Rejestracja: 11 cze 2018, 11:58

Re: Zimowy kulig.

Post autor: c350 »

Wczorajszy dzień poświęciłem na spawanie sanek na kulig. Dzieci pytały, co to jest ten KULIG.
Dwa tygodnie temu byłem u znajomych. Mają fajna miejscówkę do morsowania, obok zaraz jest altana z paleniskiem i sauna. Super sprawa. Szkoda tylko, że ktoś wezwał policję. Osób było oczywiście sporo więcej, niż 5. Władza nie chciała odpuścić.
Słabe te aktualne czasy...
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Bolszewik »

Rozsądek, przewidywanie i odpowiedzialność za to co się robi .... tylko tyle i aż tyle ....

Kulig za koniem wyglądał tak że za saniami które ciągnęły konie były małe sanki na powrozach. Jak saneczki pojechały za szybko lub koniki zwolniły to wpadało się na tylna burtę sań. W sumie najwyżej guza można było sobie nabić. Tutaj pojawia się problem bo mało kto ma dziś sanie które można by zapiąć na sztywno do ciągnika, a dalej to już wiadomo że jest osłona. Ciągnięcie saneczek za ciągnikiem na sznurze lince czy czymkolwiek giętkim jest niebezpieczne. Nawet na sztywnym holu też nie bardzo. Ciągnik ma z tyłu tyle wystających i niebezpiecznych rzeczy że nie da się tego zlekceważyć.
Od czego jednak głowa ? A wystarczy czymś to zabezpieczyć całościowo i kompleksowo. A wystarczą stare drewniane drzwi zamocowane na sztywno które osłonią tył ciągnika, a jednocześnie spowodują że śnieg nie leci w oczy spod kół.

Inna sprawa prędkość i prowadzenie pojazdu ....

Kiedyś miałem straszną chęć zrobić/kupić sanie do kuligu, ale zimy niepewne, towarzystwa brak, a w lesie obecnie prowadzona gospodarka powoduje że jest on nieprzejezdny.
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
bergman31
Posty: 1235
Rejestracja: 29 wrz 2011, 20:49

Re: Zimowy kulig.

Post autor: bergman31 »

Najlepiej za traktorem zaczepić przyczepkę jednoosiową do przewozu trzody, tzw. kibitka, klatka itp. Będzie ona zastępować sanie.
Kulig tylko po za drogami publicznymi, najlepiej z dala od "życzliwych" ludzi.

Gdzie te czasy, gdy moja szkoła podstawowa na początku lat 90tych organizowała kulig dla dzieci. Każda klasa po jednej godzinie. Ciągnik MTZ82 z przyczepką, sanki szkolne i 20 dzieci pod opieką jednego nauczyciela jechało po drogach publicznych. Nikt się nie czepiał, zgoda pisemna od rodziców nie była potrzebna. Parę uszkodzonych sanek i siniaków od upadków ale każdy był zadowolony.
pop
Posty: 758
Rejestracja: 04 lis 2011, 19:23

Re: Zimowy kulig.

Post autor: pop »

Na takiej zapadłej wsi jak moja ,nie stanowi to żadnego problemu.Ale tutaj na tej rolniczej części wsi panują takie zasady jak dawniej i młodsza gwardia bawiła się przednio.Niestety przybysze z wielkich miast,którzy się tutaj pobudowali ,to zdecydowana większość nadętych bufonów,którzy uprzejmie donoszą z byle powodu i zasrywają wszystko dookoła ,żeby u siebie w obejściu mieć błysk.

Odnośnie bezpieczeństwa,to osobiście widziałem zdarzenie,gdy tylne koło wciągnęło w mgnieniu oka dwie pary sanek pod błotnik ,na szczęście zakończyło się na strachu i siniakach.Teraz gdy widzę driftujący ciągnik ciągnący sanki, od razu mam ten obraz przed oczami.
luqasz17
Posty: 160
Rejestracja: 07 sty 2010, 16:26

Re: Zimowy kulig.

Post autor: luqasz17 »

Najlepszy kulig konie w saniach a za nim saneczki podoczepiane to najfajniejsza zabawa. Nietety niektorzy sa "demonami predkosci" wolaja szybciej szybciej wieksze wiraze tak jest za samochodem i później sa tego efekty a o to podczas kuligu nie chodzi przecież.
Awatar użytkownika
wisera
Posty: 250
Rejestracja: 13 sty 2013, 13:58

Re: Zimowy kulig.

Post autor: wisera »

U nas normalnie kuligi ludzie robią i nikt się nie czepia, i nie donosi. O ile małych sanek nie popieram na kuligu, bo łatwo je zepsuć, o tyle polecam BigBagi wypchany sianem albo słoma. Wczoraj robiliśmy kulig właśnie na BigBagach i było przednio, tylko traktor ma ciężko, ale to nic, za szybko się nie pogna przez to ;)
Ja akurat jestem taki, że przepisy przepisami, ale niektóre można ominąć, tak jak to kiedyś było ;)
pop
Posty: 758
Rejestracja: 04 lis 2011, 19:23

Re: Zimowy kulig.

Post autor: pop »

Zgadzam się,ja nigdy nie byłem zwolennikiem anarchii,ale na niewolę też się nie zgadzam,a trendy światowe to poddaństwo i rozbicie jedności w społeczeństwie.
Awatar użytkownika
Bolszewik
Posty: 4843
Rejestracja: 29 mar 2008, 18:12

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Bolszewik »

Jako rozwinięcie Twojej myśli dodam jeszcze do tych "światowych" trendów >>odmóżdżenie<< ludu.

Pomysł z big-bagami fajny i co najlepsze do zrealizowania od ręki. :mrgreen:

W dzieciństwie jeździliśmy na workach po nawozach wypchanych sianem.

Jeszcze jedna sprawa z kuligami inne są dla dzieci, dla młodzieży i dorosłych. Jeśli towarzystwo mieszane to trzeba się dostosować do tych najsłabszych. To kwestia nie tylko pomyślunku, ale i dobrego wychowania.

Dziś zrobiłem kilkanaście kilometrów po bocznych wiejskich drogach. Widziałem kilka śladów prawdopodobnie po kuligach, ale żadnego nie widzałem. Nie wiem na ile to wina obostrzeń epidemiologicznych, na ile upadku ducha i tradycji w narodzie.
Staram się pisać poprawnie i zrozumiale po polsku.
T-25
bolszewik@retrotraktor.pl
Awatar użytkownika
SEBRIGHT
Posty: 2556
Rejestracja: 23 sty 2007, 13:27
Lokalizacja: Dobra (Małopolskie)

Re: Zimowy kulig.

Post autor: SEBRIGHT »

Podejrzewam że to może być upadek ducha i tradycji w narodzie... W moich stronach (południowa Małopolska) też kuligów nie widziałem - jedynie sąsiad zrobił dla swoich dzieci za samochodem i ja za Hako. Używam zwykłych sanek dziecięcych z oparciem - żona zawsze jedzie na ostatnich i ma w razie potrzeby hamować i mieć oko na cały zestaw. Z racji niskiej prędkości z sankami maks 10km/godz uważam że jest bezpiecznie. Aczkolwiek na przyszłą zimę planuję zrobić sanki 3-osobowe typowo pod kulig zapinane na sztywnym dyszlu ;)
Zetor 25K - 1953; Dolpima PS290 - 1988 (chyba); Dezamet ... - 1988; Żuk A06 - 1980; MF70 - 1980 i 1989; HakoTrac T6 - 1963; Dzik 2 - 1969; Ursus C-355 - 1972; Hakotrac T8 - 1965;
pop
Posty: 758
Rejestracja: 04 lis 2011, 19:23

Re: Zimowy kulig.

Post autor: pop »

A kto się odważy teraz zrobić obcym dzieciom kulig.Dziś rodzic żąda obdukcji lekarskiej dla dziecka,bo kolega krzyknął mu do ucha i jest podejrzenie uszkodzenia słuchu :D inny pisze do kuratorium ,że w czasie zdalnego nauczania z panią x ,syn rozlał wodę na lapka i mogło dojść :D do śmiertelnego wypadku.Zapewne wielu z Was ma żony nauczycielki i wie jacy roszczeniowi potrafią być rodzice.Chcesz zrobić dzieciakom frajdę,a później ktoś cię straszy prawnikami,bo dzieciak sobie dupę stłukł.
Awatar użytkownika
SEBRIGHT
Posty: 2556
Rejestracja: 23 sty 2007, 13:27
Lokalizacja: Dobra (Małopolskie)

Re: Zimowy kulig.

Post autor: SEBRIGHT »

Gdzie te stare dobre czasy jak człowiek za młodu sobie du*ę stłukł, to nawet się w domu nie przyznawał żeby nie dostać bury że nie uważał... :)
Zetor 25K - 1953; Dolpima PS290 - 1988 (chyba); Dezamet ... - 1988; Żuk A06 - 1980; MF70 - 1980 i 1989; HakoTrac T6 - 1963; Dzik 2 - 1969; Ursus C-355 - 1972; Hakotrac T8 - 1965;
pop
Posty: 758
Rejestracja: 04 lis 2011, 19:23

Re: Zimowy kulig.

Post autor: pop »

Te stare dobre czasy zafundowali nam nasi rodzice,dziadkowie ,przez obowiązkowość,odpowiedzialność,pracę od najmłodszych lat.Myśmy chcieli zafundować naszym pociechom więcej luzu,no i co z tego wyszło,to widzimy.Takie są nowe trendy.
Awatar użytkownika
Albercik
Posty: 465
Rejestracja: 27 wrz 2012, 21:14

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Albercik »

Zakupiłem bociana w 2012 roku i od tamtego czasu nie było takich warunków, żeby zrobić kulig, mimo sporych chęci.

Śniegu napadało, mróz był i drogi polne ujeżdżone więc było gdzie się dzisiaj wyszaleć. Chętni na kulig to osoby, które pierwszy raz widziały śnieg na dłużej niż "leci z nieba" oraz osoby 25+. Typowej "młodzieżówki" to na ręce można policzyć ile było chętnej to - za zimno, po co, na co... A i na wiosce traktorzysty chętnego na akcje ciężko znaleźć.

Kuligi były organizowane przez moją rodzinę przez wiele lat i dzisiaj udało mi się przejąć pałeczkę. Za 360 miałem na TUZ zapiętą belkę - dwuteownik na szerokość ciągnika jakieś 350mm, do tego dospawane mocowania i wieża do łącznika centralnego - czyli w razie W uderzenia w belkę a nie w koła a przy jeździe w wysokim śniegu opuszczałem i zagniatałem śnieg na równo i sanki ochoczo mknęły.

Mijałem jeszcze dwa kuligi - jeden za 330 i jeden za Astrą z parą sanek :)

Przekazywanie tradycji, relacje rodzinne i młodsi-starsi, duch naroda, obostrzenia... Wszystko tu wpływa a co gdzie najbardziej to sami chyba widzimy.
bergman31
Posty: 1235
Rejestracja: 29 wrz 2011, 20:49

Re: Zimowy kulig.

Post autor: bergman31 »

@Albercik podsunąłeś mi pomysł na zabezpieczenie przed wiechaniem sankami pod koła ciągnika. Mam pług do śniegu zawieszan z tyłu na podnośnik, który idealnie się nada.

Pamiętam za dzieciaka, jak nie mieliśmy jeszcze samochodu ani traktora, to ojciec zrobił nam kulig WSKą. To była atrakcja.
Ostatnio kulig miałem kilka lat temu. Za konia robiła Felicja Kombi. Jak spadłem z sanek, to kierowca pół kilometra dalej zorientował się, że mnie nie ma na sankach.
Awatar użytkownika
Tomek_J
Posty: 400
Rejestracja: 26 lip 2007, 6:50
Lokalizacja: Okolice Pyrzowic
Kontakt:

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Tomek_J »

Kulig za traktorem - zajefajna rzecz. Tak myślałem aż do tego momentu:

https://www.se.pl/wiadomosci/polska/sac ... -NdSN.html

Już tu kiedyś pisałem, powtórzę: na mojej ulicy, bez wielkich prędkości. A jednak stało się.
bergman31
Posty: 1235
Rejestracja: 29 wrz 2011, 20:49

Re: Zimowy kulig.

Post autor: bergman31 »

Prawo o Ruchu Drogowym
Dział II
Rodział 5
Art. 60
1. Zabrania się:
4) ciągnięcia za pojazdem osobę na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu.
Awatar użytkownika
Albercik
Posty: 465
Rejestracja: 27 wrz 2012, 21:14

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Albercik »

Prawo a zdrowy rozsądek...

Skoro ktoś ciągał dzieci w wieku 8 i 10 lat za samochodem terenowym po drogach publicznych to chyba ani przepis ani rozsądek nie podziałał.

Po tym roku stwierdzam ze dzieci i młodzież nie umie kierować sankami - jadą na pałe po prostu. Starsi (30+) szukają frajdy ale w razie czego jest odruch skręcania sankami czy hamowania żeby nie najechać na kogoś.

Prowadzący kulig ogarnia trasę, sposób jazdy i wiele innych. Traktor jest tyle lepszy że większa kontrola tego co dzieje się z tyłu i mniejsza prędkość. O koniach w kuligu w mojej okolicy trzeba raczej zapomnieć, bo konie nie nauczone pracy, ciągania wozu mogą narobić więcej krzywdy sobie i ludziom. Koniki rekreacyjne.

Tata mi powtarzał, że jak na kuligu sanki nie były połamane to kulig był słaby :D to tak z przymrużeniem oka :)
Jeżdżąc w tym roku nie połamałem żadnych, kilka wywrotek było ale nikt uszkodzony do domu nie wrócił.
Awatar użytkownika
Tomek_J
Posty: 400
Rejestracja: 26 lip 2007, 6:50
Lokalizacja: Okolice Pyrzowic
Kontakt:

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Tomek_J »

Albercik pisze: 20 sty 2021, 18:51Skoro ktoś ciągał dzieci w wieku 8 i 10 lat za samochodem terenowym po drogach publicznych to chyba ani przepis ani rozsądek nie podziałał.
Oczywiście wówczas rozsądek nie zadziałał - kierowca jeśli już bardzo chciał taki kulig zorganizować, to mógł to zrobić kilometr dalej, gdzie dość długi odcinek biegnącej przez las asfaltówki był ślepy z uwagi na toczącą się nieopodal budowę A1-ki. Był totalnie wolny od wszelkich pojazdów i pięknie pokryty śniegiem. Natomiast trzeba pamiętać, że problemem nie jest tylko sama prędkość. Kulig to kiedyś był rząd dużych sań, ciągnionych każde z osobna przez konia/konie. Dopiero w czasach bardziej współczesnych przekształcił się w ciąg małych sanek. A nawet przy niespecjalnie dużej prędkości taki długi rząd sanek siłą rzeczy może poruszać się "wężowym ruchem", zwłaszcza ostatnie sztuki. I wtedy wystarczy chwila, żeby ktoś wpadł na drzewo, czy pod inny pojazd.

https://www.wiocha.pl/1659337,Kulig
Awatar użytkownika
Ursus
Posty: 12218
Rejestracja: 16 cze 2006, 11:31
Lokalizacja: Oborniki Śląskie
Kontakt:

Re: Zimowy kulig.

Post autor: Ursus »

Również robiłem kulig w tym roku, na 8 sanek, potem na 4 bo się część towarzystwa na drugą rundę wykruszyła bo zimno :)
Moim zdaniem kulig za traktorem jest optymalny - oczywiście za dzieciaka nas szkołą zabierano do stadniny okolicznej na kulig za koniem, krzaki nie raz zaliczyłem, nie raz po nodze ktoś komuś sankami przejechał i wszyscy szczęśliwi, chociaż łzy się lały nie raz :)

Teraz nic nie wolno, wszystko niebezpieczne... Nawet trzepaków nie ma żeby dzieciaki miały na czym szaleć.

Wracając do kuligu, traktorem można zapanować jak się ma trochę oleju w głowie, ze zwierzęciem jest różnie. Pamiętam, że na konnych kuligach gość po wyjściu z zakrętu zawsze zaprzęg poganiał ostro żeby ostatnie sanki mocno zarzucało - wtedy najczęściej trafialiśmy w krzaki lub drzewo. Ale robiono to celowo, nauczyciele na dużych saniach mieli ubaw ;) Ale ja z dzisiejszego pkt widzenia jakoś nie uważam, żeby to było nie wiadomo jakie przewinienie. Mam zresztą teraz porównanie, że jak drugi kurs robiłem na trasie mniej przetartej, gdzie częściej sanki na przechyle drogi polnej albo kałuży lądowały na boku - więcej frajdy było, ale nikt się nawet nie poobijał, bo prędkość była dostosowana do chwilowych warunków trasy.

Akurat u siebie nie miałem nic za traktorem tym razem, poza długą liną - odstęp od ciągnika ponad 4 m do pierwszych sanek. Był to problem na łukach ostrzejszych, bo sanki trzeba było przenosić bo szły nie za traktorem a po najkrótszej linii. Na sankach dorosły + dziecko. Jak samo dziecko siedziało to najwyżej nastoletnie. Kiedyś za Suprem robiłem kulig to miałem z tyłu opone z małego Zetorka - przy okazji równała koleiny na śniegu itd. Więc oczywiście takie zabezpieczenie nie zaszkodzi. Ale wszystko zależy od terenu - ja tu nie miałem teraz górek praktycznie, więc sanki same się nie toczyły z górki, żeby miały w traktor wjechać.

Więc reasumując uważam, że podstawowa zasada udanego kuligu to odpowiedzialny traktorzysta, a nie żartowniś jakiś co się popisuje, odpowiednio spięte sanki, ustalone wszystko co i jak się zachowywać z uczestnikami (umówione znaki jak coś nie tak), sprawdzona trasa POZA DROGAMI PUBLICZNYMI. I tylko tyle, albo aż tyle. No i traktorzysta niestety jak jedzie to patrzy się praktycznie cały czas do tyłu, a zerka w przód tylko kontrolując tor jazdy :D Wtedy często udaje się zatrzymać zanim ktoś zdąży całkiem spaść z sanek. Ktoś powie, że wtedy nie ma frajdy - każdy ma frajdę jaką lubi - ja mam frajdę z każdej zabawy, która jest bezpieczna i mam kontrolę. Gdy pojawia się ryzyko, dla mnie już nie jest to zabawa, a nerwówka.

Trasa jest o tyle ważna, że czasem ukryty w śniegu kamień, korzeń, cokolwiek - może zahaczyć o nogę i spowodować niemiłe skutki. Więc nie preferuję kuligu w śniegu gdzie jest go spora, nierozjeżdżona warstwa bez uprzedniego np. przejazdu z belką jak Albert albo oponą.

Czego nie rozumiem - mijałem po drodze na kuligu samochód osobowy, za nim sanki doczepione na hak. Pojedyncze, jedna dziewczynka kilka lat. Sanki tak zapięte, na krótkim pasku, że nie ma możliwości, aby kierowca widział ją w lusterku siedzącą na tych sankach. Bo ani w bocznych ani we wstecznym luterku nie zobaczy - musiałby klapę otworzyć bo to kombi było. Więc widziałby dziecko jak spadnie, a nie jak np. prosi o zatrzymanie. A wystarczyło jak już dać dłuższy pas, by widzieć dziecko cały czas i gdy np. podnosi rękę zatrzymać się. Ludzie niestety czasem nie myślą, a potem na koszt podatników ratownicy muszą ratować osobę, która sobie wymyśliła np. wejście w góry w bieliźnie...

Co do wjazdu pod autobus, czy pokazany filmik - skrajnie nieodpowiedzialne sytuacje, które w zasadzie ciężko nazwać kuligiem. Kulig po drogach publicznych moim zdaniem to nie kulig. Jaka to frajda? Co innego las, polne drogi, ognisko itd :)
Zetor 25, Zetor 25A, Zetor 25K, Zetor 50 Super, Zetor 3011 Major, Ursus C-325, Ursus C-328, Ursus C-4011, Ursus C-308, Dzik 2, Dzik 21, Robi 151, żniwiarka, silniki stacjonarne, snopowiązałki, młocarnia i wiele innych...
ODPOWIEDZ