Strona 11 z 22

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:10
autor: damber
Wicher - wiadomo czas ucieka, ale wszystko jest do zrobienia. Gumy możesz pozakładać przed malowaniem. Wystarczy jak gumy oblepisz taśmą papierową przed malowaniem - koszt nie wielki, a efekt bez porównania :)

PS. co do tego malowania, to od kumpla ojciec jak miał nastrój to potrafił zmienić kolor C 4011 za jedną noc. Raz nawet dałem się nabrać, bo w pierwszy dzień kumpla ojciec woził obornik zieloną C 4011, a na drugi orał już czerwoną C 4011. Myślałem, że kupili drugą, a jak się później okazało, to był ten sam ciągnik :D

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:13
autor: Wicher
Dobry fachowiec, nie ma co ;) A ja gumy i tak pościągam jeszcze, póki mogę. Blokuje mnie mróz i malowanie.
Jak będę mieć wszystko pomalowane to ciapusia tak żeby jeździł też złożę w dzień - dwa dni. Pomosty, felgi, siedzenie i sprzęt jeździ... Teraz tylko dobrze trzeba utrafić z czasem i kasą, żeby było na plusie. Mechanikę zrobię sobie w odwilż co to ją zapowiadają,
Najgorzej później z montażem instalacji, oblachowań i elektryki, bo się schodzi.

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:16
autor: chrapek3011
Przepraszam,że nie na temat...ale znam kilku pseudo-fachowców,którzy w dzikich latach młodości byli mechanikami w POM Wąbrzeźno,POM Książki również...z moich obserwacji wynika,że tak paprali w sprzętach przez całą swoją karierę...jeszcze dziś nawet...ktoś ich zawoła...tak się przyzwyczaili do takiego,ku..a ,grzebania,bo to remontami ani naprawami nie można nazwać...

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:19
autor: Wicher
Niestety, takich jest jeszcze pełno, i ludzie się przyzwyczaili przez to do niskiego poziomu usług, i do cen małych też...
Cóż, miejmy nadzieję że to idzie ku lepszemu, bo dość mam patrzenia na obielone traktory "po kapitalnych" omazane silikonem po deklach a chodzące jak stara sieczkarnia...

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:24
autor: chrapek3011
O...z tymi cenami to nie tak znów mało...Jak mi sąsiad powiedział ile taki grzebacz-papudrun wziął za remont silnika 3P to mi włosy na plecach się zjeżyły...a składane było w ,,cudownych,,warunkach...na klepisku.

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:28
autor: Wicher
No cóż, jak ktoś robi dobrze to się i ceni, nie oszukujmy się.
Sam dla siebie też każdy robi dobrze ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 23 gru 2012, 14:31
autor: chrapek3011
Jaka to dobra robota...w piachu...nawet go przed nie umył...I dużo tak robi.

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 26 gru 2012, 23:45
autor: Roman1313
Wracając do tematu luźnych szpilek na skutek jazdy z niedokręconymi nakrętkami rozwiązaniem które zostało sastosowane w ciągniku c-330/335 to wkrecenie szpilek odwrotnie i zakontrowanie dodatkową nakrętką. Ma to oczywiście poza zaletami(ładniejszy wygląd, łatwe i w miare szybkie odkręcanie koła) tez pewne wady(zakup dodatkowych nakretek, mało miejsca od wewnętrznej strony wału koła) ale przez 15 lat nie mam problemów ze szpilkami.
Ważna sprawa to solidny klucz żeby dobrze podociagać nakrętki i sprawdzać co pewien czas czy nie są luźne.
Najlepiej jest się także zaopatrzyć w gwintownik i narzynkę na wszelki wypadek jak gwint jest uszkodzony .
Szczegóły na zdjęciach pod linkiem:
https://picasaweb.google.com/1075470257 ... directlink

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 10:40
autor: Wicher
Ja szpileczki w koła dam nowe, co prawda stare nadają się do użytku ale mam problem z ich odzyskaniem, bo każda z nakrętką wylazła a to tak trochę bez sensu zaciskać szpilkę w imadle... Wkręci się nowe na klej (niebieski) i będzie tak jak powinno być. Zawsze to dodatkowy koszt, ale raz na 42 lata można sobie pozwolić ;)
Szpilki w zasadzie wykręcałem tylko raz - jak wał koła poszedł w tokarkę na toczenie i szlifowanie kołnierza pod simmering.

Zaraz kawa, jakieś lekkie śniadanie i idę do warsztatu, składać drugą stronę... Dla rozrywki i odmiany może jeszcze przy gazie coś podepchnę i wytnę starą kierownicę w cholerę.

Jak sobie człowiek tak od rana zwolnice podźwiga to mu te świąteczne przysmaki bokiem wyjdą xD Zdjęcia dam wieczorem.



Niestety, muszę sobie zrobić z godzinkę przymusowej przerwy. Opary gorącego roztworu sody (czyt. zapach starego klozetu) przygnały mnie do domu. Co zrobiłem od 8.20 do 10?
-rozpakowałem części zakupione 13 grudnia ;)
Obrazek

- zacząłem montować sterowanie pompą, zakupione dawno u Sławka. Tutaj mała niespodzianka:
Obrazek

Zakupiony w zaprzyjaźnionym sklepie przegub okazał się być zbyt duży do kulki zarówno na pompie, jak i na zakończeniu dźwigni. Sprawiło mi to tylko pozorny problem ;)

Obrazek

Po zeszlifowaniu spawu i wybiciu trzpienia znalazł się otwór do montażu wymiennego przegubu. Od razu roznitowałem ten sam element w pompie, aby zastąpić go jeszcze jednym wymiennym przegubem. Ma to swoje dobre strony, chociaż zajęło mi nieco czasu. Za to otwory po tamtych trzpieniach były idealne pod montaż przegubów co niezmiernie mnie ucieszyło.

Obrazek

Z ciekawszych rzeczy to jeszcze próbowałem zwalczyć kierownicę. Czemu? Bo popękała plastikowa otulina, porżnięta dodatkowo nożem przez poprzedniego właściciela. Ale trzyma się cholera mocno, ściągacz nie dawał rady, dłubanie w klinie też nie, że o różnych penetrusach, nafcie i płynie hamulcowym nie wspomnę.... Założę nową tarczę do gumówki i po sprawie ;)

Obrazek

Obrazek

Tak jak już jestem przy temacie gumówki - założyłem nowe śruby do zmontowanej "na sztukę" zwolnicy. Niestety kumpel nie miał krótkich a twardych, wziąłem długie więc muszę operować je gumówką.

Obrazek

Rzeczą ostatnią jest gar wrzątku, do którego nasypałem sody kaustycznej. Potraktowałem tym silnik i parę innych miejsc, Opary tego specyfiku przegnały mnie z warsztatu.

W planie na dziś jest spacyfikowanie kierownicy do reszty, montaż drugiej strony (pochwa+zwolnica+hamulce),dopasowanie tulejki do ośki przekładni od gazu i może jeszcze mała niespodzianka, ale zobaczymy czasowo ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 11:32
autor: bossmann
z tymi przegubkami to dobra sprawa.

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 15:52
autor: Wicher
Tak jest, chwilka roboty a tyle ułatwia... Jak mamy okazję sobie coś usprawnić, nie bójmy się tego.
Jeszcze na zapas sobie tych przegubików dokupię. Wiadomo, może za parę lat inne zaczną robić?

No to tak. Tył prawie złożony (prawie-brak mi nakrętki zwolnicy bo stara ma gwint niezbyt dobry), kierownica też pokonana.
Gazu jeszcze nie ruszałem, bo wszystkie części mam, a lepiej dorabiać tulejki jak wszystko jest złożone ostatecznie a u mnie ani pomostu, ani pedału jak na razie nie ma. Zwolnice -klasyka. Stara uszczelka pochwy była jak przyklejona, to zasługa starej szkoły mechaników którzy uszczelki smarowali smarem przed montażem. Sam to stosuję do pompy wody i gorąco polecam xD. Oczywiście wszystko poszło przetrenowaną technologią, pochwa, szczęki, półoś z bębnem, rozpieramy szczęki, zwolnica, łączenie kołnierzy i nakrętka. Łączenie kołnierzy było ciekawostką, bo o ile prawa zwolnica była OK to lewa...

Obrazek

Tu widać ślad pokoleń - jedna zerwana śruba po Dziadku, druga po Ojcu a ta najnowsza moja ;) Chciałem je rozwiercić, ale to chyba jakieś 12.9 jest bo aby dym z wiertła szedł. Zwolnice składałem na nowe śruby 8.8. Tylko jeden gwint w całej zwolnicy nadawał się do wkręcenia śruby!

Obrazek

Na szczęście wróciłem już do przerażającego punktu wyjścia przed malowaniem. Na pewno widzicie truchło kierownicy. Jak ktoś ma kierownicę do eksterminacji a boi się uszkodzić wałka bijąc młotkiem polecam dziś opracowaną metodę - trzeba zrobić dość głębokie nie sięgające wałka nacięcie naprzeciwko rowka pod klin, przeciąć jedno ramię i w nacięcie na piaście wbić dłuto/mesel/duży śrubokręt. Pod żadnym pozorem nie grzać, nie giąć rurą, bo szkoda wałka i łożysk! Wbijając odpowiednio niedużym młotkiem mesel usłyszymy "pyk" a kierownica zostawi nam piękny, pozbawiony uszkodzeń klin i stożek do montażu drugiej.

Obrazek

A teraz obiecana niespodzianka. Zapowiadałem zmianę kierownicy na inną i oto początki prac ;)

Obrazek

Obrazek

Pracując w motocyklach zaraziłem się miłością do szczotkowanego/szlifowanego/polerowanego aluminium, a dodatkowo poznałem technologię jak zrobić żeby się nie narobić ;) szczotka czołowa i boczna zakładana do wiertarki (miękkie) przywracają aluminiowym elementom ciągnika blask fabryczny.

Wszelkie aluminiowe elementy ciągnika będą wyszczotkowane w ten sposób i zostawione jak w oryginale - bez pokrywania bezbarwnym lakierem. Będzie na nich widać upływ czasu,a dodatkowo to jeden z niewielu elementów oryginalności jaki w ciapku zostanie ;) jest tego aluminium trochę, Szczotkowane będą: kolektor dolotowy, dekielek filtra oleju z mostu, dekiel klawiatury, obudowa termostatu, przód i tył alternatora, podstawa filtra paliwowego, bączek... Dekla rozrządu i pompy wtryskowej nie ruszam. przy okazji kapitalnego się nimi zajmę.

Czy ktoś przypadkiem ma gdzieś tą plastikową taśmę którą starzy szoferzy okręcali kierownice?
Nie widzi mi się cały czas jazda w rękawiczkach...



P.S. Jak szedłem do warsztatu to usłyszałem znajome pyrkanie. To rybak jeździł swoim C 330 po grobli i karmił rybki. Odczułem nagłą potrzebę jazdy ciągnikiem. Będę chodził do sąsiada słuchać jego C 328, bo ten odgłos zdecydowanie przyspiesza remont ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:22
autor: damber
Oj popchałeś dzisiaj z robotą! :) Ja też od rana robie, ale niestety nie przy ciapku :(

Czyszczone aluminium ładnie wygląda i osobiście też mi się podoba. Kolega Chrapek tak chyba ma zrobione, że elementy aluminiowe ma wyczyszczone.
Tej kierownicy tak szybko nikt już nie połamie *tup*

Wicher ile ma średnica tej kulki w przegubie, które zakładałeś do dźwigni gazu? Wpadłem na zwariowany pomysł *lol* będzie dodatkowy bajer w moim ciapku :D

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:25
autor: Wicher
Szczerze mówiąc nie wiem, bo ten przegub jest nierozbieralny a tej kulki nie mierzyłem...
Co to za pomysł? ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:31
autor: damber
Mam takie przeguby kulowe w domu tylko bardzo duże, ale da się je rozebrać. Musisz odbezpieczyć tą zawleczkę( ten drut ) i go wyjąć. Następnie będzie pierścień sprężysty z drutu i wtedy bez problemu wyciągasz kulkę. Wystarczy jak byś mi podał jaki tam jest gwint na tym przegubie. Na razie tajemnica muszę najpierw znaleźć odpowiednie przeguby ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:34
autor: Wicher
Aa, spoko, zaraz skoczę do garażu i Ci to pomierzę.

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:59
autor: bossmann
Koszt takiego przegubu?

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 16:59
autor: Wicher
Dobra, gwinty w kulce i gnieździe przegubu są takie same, to jest gwint m6 pod standardową nakrętkę na klucz 10.
Nie dałem rady rozmontować tego przegubu, a nie chcę go ciąć. Zmierzyłem to metodą pośrednią, dziura w gnieździe ma 10 milimetrów, kulka pewnie nieco mniej.
Ja za taki przxegubik po rabacie 5 procent płaciłem 4.75

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 17:04
autor: cobraxx
Rozmontować ten przegub to bardzo prosta sprawa. Masz tam drut sprężynowy który najpierw odbezpieczasz, a potem wyciągasz i tyle. Do tego potrzebny najlepiej mały śrubokręt ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 17:08
autor: Wicher
Tak jest, ja to widziałem, ale za jasną cholerę nie mogę tego rozłączyć po wyjęciu zabezpieczenia ;)

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

: 27 gru 2012, 17:17
autor: cobraxx
No tak, bo w środku jest jeszcze jedno zabezpieczenie drutem sprężynowym( ale tego zabezpieczenia się nie wyciąga), więc by wyciągnąć trzeba lekko podważyć. Wkręć w imadło końcówkę i zaprzyj śrubokrętem i musi wyjść ;) Nic nie popsujesz;)