Tak jest, oddech wiosny na plecach zmusza do poganiania. Korpus pomaluję jak umiem, ale przy nim cały czas będą poprawki

Ale dziś nie maluję nic, jest niżej zera i to bez sensu... zaraz mi się warsztat wychłodzi. muszę poczekać.
Wczoraj trochę posiedziałem przy blacharce. Mam mnóstwo innej roboty i sam nie wiem w co ręce wsadzić. A jak nie wiem w co ręce wsadzić to przy traktorze grzebie
Niektórzy pewnie zastanawiają się co się dzieje z resztą c 330 nie przedstawioną dotychczas na zdjęciach. Leży i czeka cierpliwie na swą kolej.
Nie oszukujmy się, każdy z nas ma takie pomieszczenie w którym jest wszystko, od worka nasion po wiadro złomu, nie licząc trutki na szczury, dziurawych wiader, szóstej ramy od Ukrainy i bebechów telewizora. Kobiety, matki żony i siostry drą się wniebogłosy "po jaką cholerę Ci ta blacha? a ja nie mam gdzie roweru postawić" i weź się martw gdzie tu upchnąć wygospodarowany kawałek materiału albo kolejny lewy przedni błotnik. No cóż, trzeba walczyć o swoje.
U mnie też jest takie miejsce, w starej oborze, ostatnio byłem w nim w listopadzie, pchając tam graty z c 330. O tak o grzecznie leżą:
Ponieważ pomieszczenie to mam zupełnie z drugiej strony gospodarstwa i nie ma tam prądu (tylko światło, muszę w końcu "zaprosić cygana" żeby był i prąd) musiałem wziąć trochę narzędzi. Wszelkie śruby ukręcały się i lepsza byłaby gumówka a nie klasyczne narzędzia. Mam całkiem niezły komplecik narzędzi, który uważam za zakup życia

Każdemu Retrotraktorzyście polecam kupić sobie coś takiego, i chociaż raz wydać te 500 złotych na nowe, nie stare żelazo. Będzie czym przy ciapusiach i bociankach dłubnąć
No i podczas demontażu błotników zauważyłem kilka ciekawych rzeczy. Na szczęście nie zdążyły zgnić pod chlapakami, błotochronami i innymi elementami za zakładkę. Od środka i tak są zakonserwowane, poprzedniemu właścicielowi pewnie olej ze zwolnic zapieprzał jak z kranu.
W sumie to i dobrze, bo ruda deczko na nie leci i tak:
Nie wiem co zrobię z tymi błotochronami, pewnie skrócę je nieco u dołu (oba, drugi jest pięknie zachowany) tak żeby kończyły się ze dwa centymetry nad pomostem. Wtedy się nie przetrą i tak nie zgniją, chociaż dziwi to że zgniłą blacha po wierzchu i to jeszcze przed pomalowaniem na kolor właściwy u poprzedniego właściciela.
Widać że błotniki to stara i dobra produkcja, bo ich nic a nic nie ruszyło. Poczekam z nimi trochę dłużej i wypiaskuję razem z maską, bo przednie to "kaszmar" jest...
Z ciekawych rzeczy zauważyłem jeszcze że pan rolnik który miał te błotniki w swym ciapku zrobił sobie mały "apgrejd" jak mawiają informatycy. Przerobił mocowania lamp na lampy od c 360 lub Ferdka:
Niestety nawet ten genialny w swej prostocie pomysł można było sknocić. Ktoś kto to spawał zapomniał o prawidłowym ustawieniu szperacza (lampy roboczej) i później urwał go, próbując przekręcić razem z widełkami. No cóż, szkoda.
Ja oczywiście oba mocowania przywrócę do stanu pierwotnego, bo tak po prostu musi być i już. Ciapuś ma mieć ciapusiowate lampy ( w moim przypadku prawie wszystkie - poza oświetleniem roboczym ), a nie jakieś przeszczepy z innych ciągników.
Teraz nic zbytnio nie będę robić, mam multum innych robót - w sadzie, w gospodarstwie, przy drewnie na opał... Może najwyżej dla czystego sumienia się nawet na te pół godzinki do warsztaty skoczy
Teraz oczekuję tylko na plusową temperaturę, w głowie rodzi mi się jeszcze jeden niecny plan...
Czy któryś z posiadaczy ciapków może uczynić zadość mej dziwnej prośbie?
Potrzebuję uzyskać wymiar szczeliny ze schowka, tej między ścianką a łbem śruby mocującej, a do tego schowek musi być zmontowany...