Ursus C-360 3P 1986 - Powolne przywracanie oryginalności :D
: 27 sty 2024, 19:46
Czołem Panowie! W końcu się zebrałem i tworzę wątek odnośnie mojego 3P-eka. Będzie to luźny wątek dotyczący relacjonowania napraw, przywracania oryginalności, zdobywania wiedzy, dzielenia się nią oraz wymiana opinią na temat części czy też narzędzi.
Głównego bohatera niektórzy mogą kojarzyć. 3P-ek z 1986 roku, według pierwszego właściciela wersja eksportowa, oryginalny kolor pomarańcz (czerwień meksykańska). U pierwszego właściciela przepracowała aż za dużo, słowa remont/remont kapitalny nigdy ne usłyszała, ale około 2003 roku trafiła pod ramiona rodziców. Doczekała się remontu kapitalnego, pomalowania na żółty kolor z palety FSO (+10 do km\h
) i ruszyła w pola, gdzie aż do lutego tamtego roku ciężko harowała znowu ponad swoje siły. Na szczęście po namowach brata i moich znowu doczekała się remontu silnika, podnośnika itp.. W te wakacje, jako zapalony amator (samouk
) mechanizacji i poczuciem niedostatku (wypalenia w naprawach
) Polskich aut, postanowiłem zabrać się za dopieszczenie Bestii, w której jako dzieciak uwielbiałem przesiadywać w upały i kręcić kierownicą w lewo i prawo aż do zmierzchu
(Zapalmy znicz dla układu kierowniczego
)

Tak maszyna prezentowała się przed remontem. Z tego co pomięta to podczas remontu była planowana głowica, nowe tłoki, uszczelki, uszczelnienie pompy, naprawa podnośnika (pęknięty wałek) i pare małych "pierdólek". No i oczywiście Brat nie mógł sobie odpuścić i dokupił szyby do Sokółki, likwidując tym samym niezawodny system klimatyzacji w lato
W sezonie letnim wpadło pare smaczków. Halogen na tył, bodajże ze Stara, nie jest idealny, głównie z powodu luźnego odbłyśnika (oryginalny był popękany, więc włożyłem klosz z zepsutej przedniej lampy), naprawiłem (a dokładniej kupiłem i zamontowałem) wskaźnik temperatury, było z nim troche sprzeczek, zwarć, ale to głownie z powodu tych chińskich instalacji (nie mojej, skądże
). Dla tych których ciekawi co powodowało brak działania wskaźnika, to podświetlenie obrotomierza. Gdy żarówka miała zasilanie, wskaźnik nie działał
Doszedł wskaźnik ciśnienia oleju, zamiast wskaźnika sprężarki, alternator, nakrętki kulowe (uchwyty) do dachu kabiny i tylnej szyby, wycieraczka, odblaski na tył (wiem, wiem, za duże
) aż nadszedł czas na moją batalię z układem hamulcowym.
Płyn cieknący z pompek, zapowietrzające się co jakiś czas hamulce, prawy hamulec nie działał. No ale to wina oryginalnych części, które wyzionęły ducha i poprzedniego właściciela. Zbiorniczek na płyn jest ze Stara czy Syrenki, na dwa wyjścia (drugie wyjście było zatkane patyczek z gałęzi
) no i same przewody. Jak Tata ją kupił, to prawy przewód był sklepany więc reszta sama się tłumaczy. Naprawiłem jako tako tymi zestawami naprawczymi (sami Wiecie do czego one się nadają) pompkę od lewego hamulca i jakoś działa. Przyszła pora na hamulec ręczny. Tak się składało, że Tata posiadał kupioną kiedyś dźwignię, ale jak się okazało to produkt nowy. Nie obyło się bez rozwiercania, tłuczenia, narzekania i wymyślania to coraz nowszych określeń, których nie powstydziłby się sam MacGyver
Jako tako to działało, z tym że nowy sworzeń do blokowania ząbków w ogóle się nie blokował
Polecam przyciąć "Dziada" co by był ostrzejszy, ewentualnie zastosować oryginalny sworzeń do blokowania ząbków. Na tym poprzestaliśmy.
A od października i powrotu na studia i braku wolnego czasu zostają tylko plany i zakupy, no coś tam się czasami uda pogrzebać
A to pomalowanie przednich felg w oryginalną kość słoniową, dokupienie wieszaka z kolbką, kapselek kierownicy i gałka Ursusa, tłumik był przepalony, więc akurat wleciał Fergusonowski długi za 100 złotych.
Stan na październik:


Chyba to się nazywa tapeta na telefon:

Wraz ze spadkiem śniegu wpadłem na genialny pomysł, żeby wymienić końcówki drążków, bo te oryginalne... no cóż...



W wolnej chwili w ramach współpracy zakładu Tata i zakładu Syn
zamontowaliśmy porządny alternator, z Golfa III
Na ten moment nie pokażę jak to wygląda wizualnie, wszakże nigdy nie robi się zdjęć prototypom
(To jak to się trzyma, to chyba ten fach Majstra który zdobył Tata z wiekiem
)

Co wpadło dzisiaj wstawię w kolejnym poście, bo i tak moja natura humanisty się ukazała i napisałem Wam referat
Głównego bohatera niektórzy mogą kojarzyć. 3P-ek z 1986 roku, według pierwszego właściciela wersja eksportowa, oryginalny kolor pomarańcz (czerwień meksykańska). U pierwszego właściciela przepracowała aż za dużo, słowa remont/remont kapitalny nigdy ne usłyszała, ale około 2003 roku trafiła pod ramiona rodziców. Doczekała się remontu kapitalnego, pomalowania na żółty kolor z palety FSO (+10 do km\h






Tak maszyna prezentowała się przed remontem. Z tego co pomięta to podczas remontu była planowana głowica, nowe tłoki, uszczelki, uszczelnienie pompy, naprawa podnośnika (pęknięty wałek) i pare małych "pierdólek". No i oczywiście Brat nie mógł sobie odpuścić i dokupił szyby do Sokółki, likwidując tym samym niezawodny system klimatyzacji w lato

W sezonie letnim wpadło pare smaczków. Halogen na tył, bodajże ze Stara, nie jest idealny, głównie z powodu luźnego odbłyśnika (oryginalny był popękany, więc włożyłem klosz z zepsutej przedniej lampy), naprawiłem (a dokładniej kupiłem i zamontowałem) wskaźnik temperatury, było z nim troche sprzeczek, zwarć, ale to głownie z powodu tych chińskich instalacji (nie mojej, skądże



Płyn cieknący z pompek, zapowietrzające się co jakiś czas hamulce, prawy hamulec nie działał. No ale to wina oryginalnych części, które wyzionęły ducha i poprzedniego właściciela. Zbiorniczek na płyn jest ze Stara czy Syrenki, na dwa wyjścia (drugie wyjście było zatkane patyczek z gałęzi



A od października i powrotu na studia i braku wolnego czasu zostają tylko plany i zakupy, no coś tam się czasami uda pogrzebać

A to pomalowanie przednich felg w oryginalną kość słoniową, dokupienie wieszaka z kolbką, kapselek kierownicy i gałka Ursusa, tłumik był przepalony, więc akurat wleciał Fergusonowski długi za 100 złotych.
Stan na październik:


Chyba to się nazywa tapeta na telefon:

Wraz ze spadkiem śniegu wpadłem na genialny pomysł, żeby wymienić końcówki drążków, bo te oryginalne... no cóż...



W wolnej chwili w ramach współpracy zakładu Tata i zakładu Syn





Co wpadło dzisiaj wstawię w kolejnym poście, bo i tak moja natura humanisty się ukazała i napisałem Wam referat
