kolekcjoner
: 30 paź 2011, 15:11
witam czy słyszał ktos o panu Leszku Nowaku
Zawsze chciał mieć takie coś... - relacja L. Muszyńskiego
Ma ich trzydzieści i wszystkie są "na chodzie". Maszyny dumne jak na wojskowej defiladzie stoją w trzech rzędach na podwórku Leszka Nowaka z Wielisławic. Ursusy, Zetory, Hanomagi, a nawet mieniący się metalicznym lakierem angielski Ferguson – wszystkie w pełnej gotowości czekają na wyjazd.
– Te Ursusy to były pierwsze ciągniki wyprodukowane w Zakładach Mechanicznych "Ursus" w Warszawie – chwali się pan Nowak. – Ten jest złożony z nowych części, które zwoziłem z całej Polski – pokazuje.
Pasją zaraził go jego ojciec, który jako pierwszy we wsi kupił sobie traktor. – To był Ursus 25. To były udane ciągniki – dodaje Leszek Nowak. Oczywiście tej maszyny nie mogło zabraknąć w jego kolekcji. – Składałem go rok. Ten traktor pojeździ jeszcze 50 lat. Jak będzie w takich rękach jak moich, to będzie działał na pewno – twierdzi kolekcjoner.
Jednak jednym z najciekawszych ciągników zdobiących podwórze pana Nowaka jest czerwony Ursus, w którym kierownica nie służy tylko do kierowania, lecz także do uruchamiania silnika. – Ursus C 145 zapala się za kierownicę. Aby go uruchomić, trzeba podgrzać głowicę do odpowiedniej temperatury. To był ciężki ciągnik do pracy i do... uruchomienia. Od kierownicy bolały ręce – opowiada. – Ale jak się go już zapali, to go słychać ileś tam kilometrów i to ogromna frajda – dodaje.
Kolekcja Pana Leszka Nowaka budzi podziw nie tylko okolicznych mieszkańców. – Przyjeżdżają tu ludzie ze Szwecji, z Danii. Mówią, że kolekcjoner może mieć jeden, dwa ciągniki, ale nie dwadzieścia i to każdy innego typu – mówi dumnie pan Nowak.
jest to wywiad dla polskiego radia z wrzesnia 2011
Zawsze chciał mieć takie coś... - relacja L. Muszyńskiego
Ma ich trzydzieści i wszystkie są "na chodzie". Maszyny dumne jak na wojskowej defiladzie stoją w trzech rzędach na podwórku Leszka Nowaka z Wielisławic. Ursusy, Zetory, Hanomagi, a nawet mieniący się metalicznym lakierem angielski Ferguson – wszystkie w pełnej gotowości czekają na wyjazd.
– Te Ursusy to były pierwsze ciągniki wyprodukowane w Zakładach Mechanicznych "Ursus" w Warszawie – chwali się pan Nowak. – Ten jest złożony z nowych części, które zwoziłem z całej Polski – pokazuje.
Pasją zaraził go jego ojciec, który jako pierwszy we wsi kupił sobie traktor. – To był Ursus 25. To były udane ciągniki – dodaje Leszek Nowak. Oczywiście tej maszyny nie mogło zabraknąć w jego kolekcji. – Składałem go rok. Ten traktor pojeździ jeszcze 50 lat. Jak będzie w takich rękach jak moich, to będzie działał na pewno – twierdzi kolekcjoner.
Jednak jednym z najciekawszych ciągników zdobiących podwórze pana Nowaka jest czerwony Ursus, w którym kierownica nie służy tylko do kierowania, lecz także do uruchamiania silnika. – Ursus C 145 zapala się za kierownicę. Aby go uruchomić, trzeba podgrzać głowicę do odpowiedniej temperatury. To był ciężki ciągnik do pracy i do... uruchomienia. Od kierownicy bolały ręce – opowiada. – Ale jak się go już zapali, to go słychać ileś tam kilometrów i to ogromna frajda – dodaje.
Kolekcja Pana Leszka Nowaka budzi podziw nie tylko okolicznych mieszkańców. – Przyjeżdżają tu ludzie ze Szwecji, z Danii. Mówią, że kolekcjoner może mieć jeden, dwa ciągniki, ale nie dwadzieścia i to każdy innego typu – mówi dumnie pan Nowak.
jest to wywiad dla polskiego radia z wrzesnia 2011