C 330 z 1970 - prawdziwa historia
: 06 lip 2012, 8:56
W życiu każdego człowieka przychodzi czas, w którym wypada mu się czymś zająć. Jedni zajmują się chlaniem, inni podróżami, jeszcze inni grają w piłkę. Ja (jak i część z Was) dorastając zająłem się swoim ciągnikiem. Z początku traktowałem Go tak jak standardowy posiadacz ciągnika - wiadro ropy, puszka smaru i bańka oleju od wielkiego święta i "dawaj! hektary robić!" Ale z biegiem czasu złapałem bakcyla. Jazda ciągnikiem jest czymś diametralnie innym w dzisiejszym pędzącym świecie. Silniczek pyka, słonko świeci, krajobrazy można obserwować... Wy wiecie o co chodzi
Mój Ursus jest też nierozerwalnie związany z rodziną - kupił Go ś.p Dziadek w roku 1985, przeżył z nami transformację ustrojową, ciężkie dla rolnictwa lata 90, teraz jest już w Unii i myślę że ją też przeczeka, nadal czyniąc nasze życie lżejszym i kpiąc z norm emisji spalin. To dziwne w jaki sposób taki "kawał żelastwa" potrafi wpływać na ludzkie życie i stanowić jego część jak drugi człowiek.

W końcu po 42 latach niewolniczej pracy biorę się za Niego. Chcę doprowadzić Go do należnego Mu wyglądu (technicznie dbam o niego jak na to rolno-studencki portfel pozwala), delikatnie poprawić, tak aby był dostosowany do lokalnych warunków i pracy na potrzeby własne oraz pracę dla sąsiadów.
Tyle lat prac w służbie polskiego rolnictwa zostawiło na Nim trwały ślad.
Przeszłość wiąże się z teraźniejszością (klasyczny "bączek" i Elmot z Fiata)

Pamiętajcie o dokręcaniu piasty wentylatora! Bo kiedyś ktoś zapomniał...

Długoletnie obijanie się bez gumy niesie za sobą przykre następstwa w postaci przeciętej maski

Jeśli wytrwacie tutaj czytając o moim C 330 to dowiecie się o Nim jeszcze bardzo wielu ciekawych rzeczy... Trudno wypowiedzieć 42 lata czyjegoś życia tylko na Niego patrząc. Powiecie: "Tych trzydziestek jest aż tyle, to wcale nie jest retro..." Jednak dla mnie jest to historia, moja własna historia rodzinna. Dach na garażu w którym stał już dawno zgnił, a On jest nadal. Musicie przyznać że jednak jest to weteran.
Postęp remontu będzie tutaj relacjonowany na bieżąco, głównie w celu uzyskania porad, wskazówek i ciekawostek oraz dla rozwoju forum. Postaram się utrzymać temat w literackim tonie - żeby było ciekawiej. Wszelkie pytania, wskazówki (obelgi też) proszę kierować na PW.
A więc - do zobaczenia!



W końcu po 42 latach niewolniczej pracy biorę się za Niego. Chcę doprowadzić Go do należnego Mu wyglądu (technicznie dbam o niego jak na to rolno-studencki portfel pozwala), delikatnie poprawić, tak aby był dostosowany do lokalnych warunków i pracy na potrzeby własne oraz pracę dla sąsiadów.
Tyle lat prac w służbie polskiego rolnictwa zostawiło na Nim trwały ślad.
Przeszłość wiąże się z teraźniejszością (klasyczny "bączek" i Elmot z Fiata)

Pamiętajcie o dokręcaniu piasty wentylatora! Bo kiedyś ktoś zapomniał...

Długoletnie obijanie się bez gumy niesie za sobą przykre następstwa w postaci przeciętej maski

Jeśli wytrwacie tutaj czytając o moim C 330 to dowiecie się o Nim jeszcze bardzo wielu ciekawych rzeczy... Trudno wypowiedzieć 42 lata czyjegoś życia tylko na Niego patrząc. Powiecie: "Tych trzydziestek jest aż tyle, to wcale nie jest retro..." Jednak dla mnie jest to historia, moja własna historia rodzinna. Dach na garażu w którym stał już dawno zgnił, a On jest nadal. Musicie przyznać że jednak jest to weteran.
Postęp remontu będzie tutaj relacjonowany na bieżąco, głównie w celu uzyskania porad, wskazówek i ciekawostek oraz dla rozwoju forum. Postaram się utrzymać temat w literackim tonie - żeby było ciekawiej. Wszelkie pytania, wskazówki (obelgi też) proszę kierować na PW.
A więc - do zobaczenia!

