Napisałem ten tekst jako artykulik, ale Admin nie może się zdecydować, gdzie go umieścić. zamieszczam więc (na razie ) tutaj
Od lat próbuję budować wiatraki.
Chodzi tu o urządzenia małej mocy,rzędu 1kW wytwarzające energię elektryczną.
Takie, które można postawić bez zbędnych zezwoleń we własnym ogródku. nie popadając jednocześnie w konflikt z sąsiadami.
Z powyższego, wynika średnica wirnika nie większa od 3m i wysokość wieży mniejsza od 13-15 metrów praktycznie ok 10 m, gdyż większe
wymagają już fundamentów, zezwoleń budowlanych, dźwigów itp., a to przekreśla już i tak wątpliwą ekonomikę przedsięwzięcia.
Jest dużo dostępnej literatury na temat teori wirnika, wolno, szybkobieżnego w rozmaitych wariantach.
Ale każdy, kto zetknął się z problemem praktycznie wie, że kluczową sprawą jest generator, czyli prądnica.
Ona właściwie decyduje jakie ma być skrzydło.
Problem jest w tym, że wirnik silnika wiatrowego rozwija stosunkowo niewielką prędkość obrotową, tym mniejszą im więcej
ma łopat i większa jest jego średnica.
Jest to od kilkunastu/min (dla dużych) do max 1000 obr/min (dla najmniejszych) wirników.
W przypadku dużych urządzeń niezbędna jest odpowiednia przekładnia mechaniczna, która zwiększy obroty prądnicy.
W małych wiatrakach do 3m przekładnia (jej opory mechaniczne) praktycznie pochłonie większość słabych poniżej 8-10 m/sek
wiatrów. Czyli kluczową sprawą jest znalezienie odpowiedniej prądnicy.
Wolnoobrotowe prądnice nie były wtedy dostępne, lub kosztowały "bajońskie sumy".
10 lat temu technika rowerowa była dostępna już Polsce dość szeroko. Znalazłem akcesoryjne dynamo umieszczone w piaście
koła roweru, które generowało napięcie ok 6 V i moc 6 W, przy małych obrotach. Kosztowało to wtedy majątek i w dodatku
dostępne na zamówienie. Kiedy dostałem, okazało się, że ma to bardzo duże opory i nie bardzo się nadaje.
Oto zdjęcie tej piasty.
Ponieważ pracuje w firmie zajmującej się rozrusznikami i alternatorami, miałem pełen dostęp do wszystkich.
Jednak zwykły alternator wzbudza się przy ok 1000 obr/min, a ładować zaczyna przy jeszcze wyższych obrotach.
Dodatkowo do wzbudzenia się potrzebuje ok. 3-4A prądu, a więc pierwsze 36-48W stracone są na wzbudzenie.
Przewinąłem więc typowy alternator, zwiększając mniej więcej 3-krotnie liczbę zwojów stojana.
Teraz alternator zaczynał się wzbudzać ok 300-400 obr/min. To już umożliwiało zastosowanie go w wiatraku.
Taki alternator i napędzający go wirnik przedstawiają zdjęcia:
;
Alternator i wirnik pracowały parę lat i są trochę zniszczone.
Zestaw poprzez prostownik ładował akumulator, jednak efekty praktyczne bardzo niewielkie, głównie dlatego, że teren jest
gęsto zabudowany, wysokie drzewa, przedmieścia Warszawy na skraju Puszczy Kempinowskiej.
Mniej więcej w tym czasie kupiliśmy dla mego kolegi wiatrak o średnicy 6 m. Była to produkcja radziecka, dość solidna
jednak z niesprawną elektroniką i zniszczonym generatorem.
Wówczas zacząłem szukać alternatywnego generatora.
Na niemieckim "A bis Zet" nie było wtedy jeszcze eBay'a kupiłem kilka Heft'ów (zeszytów) z tej dziedziny.
Tu zacytuję mój fragment opublikowany juz na RT.
ęW zasadzie każda maszyna elektryczna jest maszyną odwracalną i nawet zwarty silnik klatkowy asynchroniczny jeżeli będzie napędzany z prędkością ponad synchroniczną zacznie wytwarzać i oddawać do sieci prąd. Oczywiście jest to możliwe tylko w wąskim zakresie obrotów.
Jednak jest możliwe zmuszenie zwykłego silnika klatkowego do pracy prądnicowej dołączając baterię kondesatorów ok. 20 mikrofaradów/kW, w trąjkąt lub gwiazdę. Wówczas podobnie jak to się dzieje przy rozruchu indukcyjnych silników jednofazowych powstaje przesunięcie fazowe ów cos fi, który powoduje,że pozostałość magnetyczna wirującego wirnika wygeneruje siłe elektromotoryczną w stojanie, która to SEM powoduje przepływ prądu i wzmocnienie pola magnetycznego w wirniku, Jeżeli będziemy dalej wirnik obracać to proces zacznie się wzmacniać lawinowo do nasycenia.
Moje doświadczenia praktyczne oparte sa na publikacjach niemieckich broszur z cyklu "Einfalle statt Abfalle" (pomysły zamiast odpadków).
Do praktycznej realizacji jednak nie doszło, gdyż mój przyjaciel sprzedał swój wiatrak i wyjechał do USA.
Po latach doświadczen, po drodze zdobyłem radziecki generator (hermetyczny i bezszczotkowy) pochodzący podobno z kopalni uranu z wirnikiem na magnesach stałych.
Oto jego zdjęcie.
Alternator miał mechaniczną regulację napięcia. Pod wpływem siły odśrodkowej magnesy wirnika przesuwały się zmniejszając pole magnetyczne.
Jednak obroty i tak były zbyt wysokie. Przewinąłem go więc uzyskując 24V przy ok 300 obr/min.
Miał on jednak wadę (opory magnetyczne przy przekraczaniu biegunów). Też się nie sprawdził.
Potem przez Internet znalazłem projekt wykonania wolnoobrotowego generatora autorstwa Szkota Hugh Pighot'a, wielkiego entuzjasty i propagatora.
Wykonany wg. jego pomysłu generator dawał 12V już przy obrocie ręką.
Oto jego fotos:
;
;
Generator ten nigdy nie znalazł się jeszcze na maszcie.
W międzyczasie pojawiły się tanie jak barszcz chińskie magnesy neodymowe, kiedyś np 120 zł za szt, teraz zł 10, umożliwiające wykonanie
w/w generatorów.
Ale co tam magnesy.
Można teraz kupić kompletny wiatrak o dowolnej mocy, za rozsądne pieniądze.
Kupiłem taki.
Oto zdjęcie.
Sprawuje się całkiem nieźle.
Oczywiście wydajność zależy od miejsca (a głównie wysokości) ustawienia.
W moim przypadku w gęsto zarośniętym i zabudowanym terenie jest ona niewielka.
Ale i tak cieszy.