C 330 z 1970 - prawdziwa historia
- chrapek3011
- Posty: 4000
- Rejestracja: 23 lip 2011, 20:44
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Ty nie masz tyle pola,żeby ,,szóstka ,, Ci była potrzebna ale jakiś Zetor,powiedzmy 5511...C-355...
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Szóstki to nie, ale jakby wziął za dobre pieniądze takie 385 to też by dobre było...
Kabina, tur i z 50 koni już by mi ułatwiło robotę, ale to plan na dalsze lata.
Nad drugim ciągnikiem będę myślał jak ten ukończę na sto procent i pozałatwiam inne ważne sprawy, bo gdzieś trzeba te traktory dłłubać i czymś po części jeździć
Kabina, tur i z 50 koni już by mi ułatwiło robotę, ale to plan na dalsze lata.
Nad drugim ciągnikiem będę myślał jak ten ukończę na sto procent i pozałatwiam inne ważne sprawy, bo gdzieś trzeba te traktory dłłubać i czymś po części jeździć

Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
- chrapek3011
- Posty: 4000
- Rejestracja: 23 lip 2011, 20:44
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
No to taki Zetor z Zachodu 5511 to by Ci wystarczył...kabinę to ma obszerniejszą jak te wszystkie stare od 360 a i z Turem można sprowadzonego w dobrej cenie kupić...
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Pomyśli się kiedyś może...
Drugi traktor byłby o tyle dobry że ten mógłbym zrobić jak należy, bo ani czas ani koszty by nie goniły
Drugi traktor byłby o tyle dobry że ten mógłbym zrobić jak należy, bo ani czas ani koszty by nie goniły

Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Wicher jak tam postępy w remoncie ?
Facebook. old URSUS tractor
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Z rzeczy mechanicznych mam tylko łożysko w przedniej piaście do regulacji i jedną zerwaną śrubę do wykręcenia, w czopie. Mnóstwo grzebania w blacharce, ale suma zbiegów okoliczności mnie blokuje, bo a to spawacz chory a to migomat zepsuty... Ogólnie opornie, ale naprzód.
Jutro jak będą chęci i siły to się kołami zajmę - trzeba zdjąć opony i dętki, wszystko oczyścić, jedną oponę posłać do naprawy.... Błotniki tylne też czekają już tylko na demontaż i czyszczenie. Musze przygotować wszystkie detale które będą malowane pod kolor bloku.
Na razie kompletuję sobie graty poboczne - elementy elektryki, muszę alternator poprawić, wyszukuję sobie wszystkie pochowane i zbierane latami graty... Ale to dokładniej już jutro.
Dech wiosny już na karku co popędza do roboty.
Co dzisiaj:
-Ukończona "wersja beta" kompresora. W teście wszystko działa, zostały mi tylko osłony, manometr i instalacja elektryczna. Regulator ciśnienia z Jelcza - taki był jak kupiłem konstrukcję.
Wygląda jak niezły partyzant za to ładnie dmucha.

-Przegląd gratów z elektryki - lampy tylne z waś, błotnikowe c 360 też waś i jakieś chińczyki do c 330 na błotnik. Pożal się Boże nad ich wykonaniem.... Halogen Wesem, jeden z planowanych czterech lub sześciu. Bardzo solidny, chociaż trochę drogi.

Pewnie zastanawiacie się co tu robią lampy na błotniki od c 360. Kupione trochę "na zapas" trafią do towarzysza życia trzydziestki. W zestawie z trzydziestką ta przyczepa przewiozła więcej niż niejeden wolkswagen t4. Karpina, zboże, suporek, okna na budowę domu, złom, deski, gruz, kamienie, ziemia... Dziadek z ojcem budowali tą przyczepę. Trzeba i ją odświeżyć, żeby móc do ludzi jechać. Z tyłu zamontuję lampy takie jak ma c 330, bardzo mi się podobają.

Dla ciekawskich - rama z wózka do silników, osie z wozu konnego.
Plan na jutro - ogarnąć trochę elementów blacharskich i wyregulować kompresor. Zostały mi też drobne poprawki mechaniczne przy ciągniku, ale to dosłownie ze dwie godzinki i koniec.
Jutro jak będą chęci i siły to się kołami zajmę - trzeba zdjąć opony i dętki, wszystko oczyścić, jedną oponę posłać do naprawy.... Błotniki tylne też czekają już tylko na demontaż i czyszczenie. Musze przygotować wszystkie detale które będą malowane pod kolor bloku.
Na razie kompletuję sobie graty poboczne - elementy elektryki, muszę alternator poprawić, wyszukuję sobie wszystkie pochowane i zbierane latami graty... Ale to dokładniej już jutro.
Dech wiosny już na karku co popędza do roboty.
Co dzisiaj:
-Ukończona "wersja beta" kompresora. W teście wszystko działa, zostały mi tylko osłony, manometr i instalacja elektryczna. Regulator ciśnienia z Jelcza - taki był jak kupiłem konstrukcję.
Wygląda jak niezły partyzant za to ładnie dmucha.

-Przegląd gratów z elektryki - lampy tylne z waś, błotnikowe c 360 też waś i jakieś chińczyki do c 330 na błotnik. Pożal się Boże nad ich wykonaniem.... Halogen Wesem, jeden z planowanych czterech lub sześciu. Bardzo solidny, chociaż trochę drogi.

Pewnie zastanawiacie się co tu robią lampy na błotniki od c 360. Kupione trochę "na zapas" trafią do towarzysza życia trzydziestki. W zestawie z trzydziestką ta przyczepa przewiozła więcej niż niejeden wolkswagen t4. Karpina, zboże, suporek, okna na budowę domu, złom, deski, gruz, kamienie, ziemia... Dziadek z ojcem budowali tą przyczepę. Trzeba i ją odświeżyć, żeby móc do ludzi jechać. Z tyłu zamontuję lampy takie jak ma c 330, bardzo mi się podobają.

Dla ciekawskich - rama z wózka do silników, osie z wozu konnego.
Plan na jutro - ogarnąć trochę elementów blacharskich i wyregulować kompresor. Zostały mi też drobne poprawki mechaniczne przy ciągniku, ale to dosłownie ze dwie godzinki i koniec.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Jak tam - pomalowałeś już coś *tup*
Facebook. old URSUS tractor
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Jutro zaczynam, wczoraj pożyczyłem pistolet, dziś poprawki przy kompresorze, latanie za farbą, szczotkowanie korpusu i mycie karcherem dla ubogich... Jutro muszę go doszczotkować do reszty, przedmuchać i zmyć nitrem.
Odjąłem jeszcze od niego ten ohydny dolny zaczep. postaram się jeździć bez.
Przypomniałem sobie jeszcze o mocowaniach przednich błotników i dobrze, bo później bym obił lakier.
Za dwa mocowania po rabacie zapłaciłem 6.66 xd
Odjąłem jeszcze od niego ten ohydny dolny zaczep. postaram się jeździć bez.
Przypomniałem sobie jeszcze o mocowaniach przednich błotników i dobrze, bo później bym obił lakier.
Za dwa mocowania po rabacie zapłaciłem 6.66 xd
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Jak już pomalujesz, to już Ci dużo nie zostanie, aby 30-ką wyruszyć w pole.
Mam nadzieję, że pogoda już się za bardzo nie zmieni i będzie ciepło (na plusie), to może i ja dokończę malowanie mojego ciapka
Mam nadzieję, że pogoda już się za bardzo nie zmieni i będzie ciepło (na plusie), to może i ja dokończę malowanie mojego ciapka

Facebook. old URSUS tractor
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Wiesz, malowanie malowaniem, u mnie nie będzie końca tego aż do lata, bo po korpusach i felgach wypchnę ciapka na dwór na parę dni i w środku malowanie reszty 
Dobrze zrobiłem, będąc zmuszony ze względu na zakup farby w swojej gminie. pół godzinki rowerem do hurtowni, obsługiwał mnie tam gościu który zawodowo maluje traktory. Nawrócił mnie. Korpusy będą siwe
) za to felgi żółte, w razie co później łatwiej felgi przemalować.
Podałem mu model ciągnika i od razu mi dobrał wszelkie farby na korpus i felgi.
No witam! Po zainwestowaniu 204 złotych w farbę na felgi i korpus oraz nitro szykowałem się na malowanie. No i...
Dziś nastąpił absolutny przełom w remoncie, już jest bliżej niż dalej. Zacząłem malowanie.
Korpus- stalowy jasny renolak. Malowane pistoletem Devilbiss finishline. Pierwszy raz trzymałem pistolet lakierniczy w ręku
Musze przyznać że wyszło (jak to mawiają w żargonie mechaników) nieco chujowato, ale to dopiero pierwsza warstwa. Poszło mi ze 4 setki farby z rozpuszczalnikiem, mam jeszcze resztę z puszki i drugi nie ruszany litr.

Muszę przyznać że jak ktoś cię chce uczyć malowania na swoim to niech robi w ciemnych kolorach. Co prawda pistolet zdecydowanie nadrabiał mój brak doświadczenia, bo nie dało się nim po prostu narobić zacieków, mimo że regulowałem go sam i sprawdzałem efekt na suporkowej ścianie. Ale tak to jest ze sprzętem za ponad tysiaka. Warstwy są cienkie - powybieram sobie syfy jak to wszystko wyschnie i maluję dalej.

Wywaliłem przy okazji dolny zaczep - postaram się go zawsze odpinać a zakładać tylko do poważnej roboty, bo to tylko wielkie zbiorowisko brudu i rdzy.
Kompresor własnej produkcji tłukł się niemiłosiernie, w całym warsztacie parowało farbą i nitrem, ale za to już mam nowe siły do remontu. zaczął z tego całkiem ładny sprzęt wychodzić
Jak przestanie śnieg padać zajmę się kółkami, bo mam tylko jedno pomieszczenie do malowania, a zostało mi jeszcze mnóstwo elementów przed siewem...

Przy czyszczeniu silnika okazało się że pompa wtryskowa była malowana wcześniej razem z nim. I ja zostałem przy tym, szczególnie że przy okazji kapitalki silnik będzie jeszcze raz malowany i wtedy pompę się wyszczotkuje.
Na koniec roboty w warsztacie zrobiłem sobie maleńki detalik. Cieszy oko

Oczywiście korek nie ma nic wspólnego z kolorem blach. Po prostu taki miałem spray.

Dobrze zrobiłem, będąc zmuszony ze względu na zakup farby w swojej gminie. pół godzinki rowerem do hurtowni, obsługiwał mnie tam gościu który zawodowo maluje traktory. Nawrócił mnie. Korpusy będą siwe

Podałem mu model ciągnika i od razu mi dobrał wszelkie farby na korpus i felgi.
No witam! Po zainwestowaniu 204 złotych w farbę na felgi i korpus oraz nitro szykowałem się na malowanie. No i...
Dziś nastąpił absolutny przełom w remoncie, już jest bliżej niż dalej. Zacząłem malowanie.
Korpus- stalowy jasny renolak. Malowane pistoletem Devilbiss finishline. Pierwszy raz trzymałem pistolet lakierniczy w ręku


Muszę przyznać że jak ktoś cię chce uczyć malowania na swoim to niech robi w ciemnych kolorach. Co prawda pistolet zdecydowanie nadrabiał mój brak doświadczenia, bo nie dało się nim po prostu narobić zacieków, mimo że regulowałem go sam i sprawdzałem efekt na suporkowej ścianie. Ale tak to jest ze sprzętem za ponad tysiaka. Warstwy są cienkie - powybieram sobie syfy jak to wszystko wyschnie i maluję dalej.

Wywaliłem przy okazji dolny zaczep - postaram się go zawsze odpinać a zakładać tylko do poważnej roboty, bo to tylko wielkie zbiorowisko brudu i rdzy.
Kompresor własnej produkcji tłukł się niemiłosiernie, w całym warsztacie parowało farbą i nitrem, ale za to już mam nowe siły do remontu. zaczął z tego całkiem ładny sprzęt wychodzić


Przy czyszczeniu silnika okazało się że pompa wtryskowa była malowana wcześniej razem z nim. I ja zostałem przy tym, szczególnie że przy okazji kapitalki silnik będzie jeszcze raz malowany i wtedy pompę się wyszczotkuje.
Na koniec roboty w warsztacie zrobiłem sobie maleńki detalik. Cieszy oko


Oczywiście korek nie ma nic wspólnego z kolorem blach. Po prostu taki miałem spray.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
- bartoxc330
- Posty: 141
- Rejestracja: 26 gru 2011, 18:04
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Blachy będziesz malował podkładem czy od razu kolorek 

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
No gdzie... Blachy mają być zrobione na lux.
Najpierw pójdą do spawacza, później albo do piaskowania albo do czyszczenia u mnie, później podkład i dopiero właściwy kolor. W międzyczasie szpachla a od spodu błotników baranek. Tak żebym tych blach już nie ruszał.
Korpus traktuję trochę po macoszemu, bo to przy nim będą najczęściej robione poprawki i przeróbki wymagające domalowania. A to plecak do roboty, pompę wymienić, łożysko jakieś... Wiem ze ten kolor przy moim użytkowaniu będzie wymagać ciągłych poprawek.
Najpierw pójdą do spawacza, później albo do piaskowania albo do czyszczenia u mnie, później podkład i dopiero właściwy kolor. W międzyczasie szpachla a od spodu błotników baranek. Tak żebym tych blach już nie ruszał.
Korpus traktuję trochę po macoszemu, bo to przy nim będą najczęściej robione poprawki i przeróbki wymagające domalowania. A to plecak do roboty, pompę wymienić, łożysko jakieś... Wiem ze ten kolor przy moim użytkowaniu będzie wymagać ciągłych poprawek.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
- chrapek3011
- Posty: 4000
- Rejestracja: 23 lip 2011, 20:44
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Chyba jakieś standardy trzeba zachować...bartoxc330 napisał/a:
Blachy będziesz malował podkładem czy od razu kolorek![]()
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Ja robię tak żeby było tanio, ale nie ma co z oszczędnością przeginać...
Korpus to korpus, też ma być ładny ale zniszczy się najszybciej. Jestem pewien że będę go ze dwa razy do roku malować.
A w blachach co się może zepsuć? Nic, więc je zrobię tak żeby nie musieć przy nich ciągle grzebać.
Korpus to korpus, też ma być ładny ale zniszczy się najszybciej. Jestem pewien że będę go ze dwa razy do roku malować.
A w blachach co się może zepsuć? Nic, więc je zrobię tak żeby nie musieć przy nich ciągle grzebać.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Cieszy mnie fakt, że jednak zmieniłeś zdanie co do koloru korpusów i że będą szare 
Nie ma źle. Lepiej 2-3 cienkie warstwy farby położyć, niż od razu grubo nawalić i zacieków narobić.
Ta zieleń z korka by na blachach nawet dobrze wyglądała, ale blachy mogły by być jeszcze trochę ciemniejsze.

Nie ma źle. Lepiej 2-3 cienkie warstwy farby położyć, niż od razu grubo nawalić i zacieków narobić.
Ta zieleń z korka by na blachach nawet dobrze wyglądała, ale blachy mogły by być jeszcze trochę ciemniejsze.
Facebook. old URSUS tractor
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
No ta zieleń jest w sprayu - dlatego używam jej do takich głupot. Jeszcze dźwignia odprężnika będzie taka, Szklanki filtrów pójdą w kolor korpusu, a podstawa wyszczotkowana i tak zostawiona.
Resztę korpusu domaluje jutro, bo ta farba błyskawicznie schnie. może przy okazji blachy od łańcuchów pomaluję żeby już to skręcić i mieć w głębokim poważaniu... Zobaczymy jutro.
O blachach nadal nic nie wiem - jak sobie ciapka na koła postawię i po raz pierwszy nim z garażu wyjadę to pewnie mnie oświeci odnośnie koloru.
Resztę korpusu domaluje jutro, bo ta farba błyskawicznie schnie. może przy okazji blachy od łańcuchów pomaluję żeby już to skręcić i mieć w głębokim poważaniu... Zobaczymy jutro.
O blachach nadal nic nie wiem - jak sobie ciapka na koła postawię i po raz pierwszy nim z garażu wyjadę to pewnie mnie oświeci odnośnie koloru.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Wicher , ja bym niedawał baranka od spodu błotników .Nigdzie w ciągnikach się tego nie stosuje i w terenówkach też . Baranek trzyma wilgoć , włg wielu lakierników blacha tego nie wytrzymuje .
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Z tym baranem to jeszcze zobaczę. chodzi mi bardziej o wypełnienie/zaklejenie wszelkich szczelnim w tylnych błotnikach - chodzi mi o szczeliny mocowania poszycia do szkieletu, otwory, itp...
Na razie się nie będę w blacharkę bawił - poczekam na powrót do pracy i na wiosnę. Ciapek też by czekał, ale już wie biedny że pierwszy we wsi w pole pójdzie
Na razie się nie będę w blacharkę bawił - poczekam na powrót do pracy i na wiosnę. Ciapek też by czekał, ale już wie biedny że pierwszy we wsi w pole pójdzie

Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
No pięknie Darek tak trzymać,fajnie że jednak korpus na szaro dałeś,czerny to tak nijak by wyglądał.Słuchaj żadnego barana na spód normalnie farbą walnij a pózniej ewentualnie zwykłym środkiem do konserwacji podwożi BOLL możesz polecieć i już:p
Szczeliny i łączenia to najlepiej guma na pędzel,albo sikaflex czy nawet silikon dekarski lub budowlany swietnie się do tego nadaje także light-to nie długo w pole i ogień co?*yes*
Szczeliny i łączenia to najlepiej guma na pędzel,albo sikaflex czy nawet silikon dekarski lub budowlany swietnie się do tego nadaje także light-to nie długo w pole i ogień co?*yes*
RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia
Tak jest, oddech wiosny na plecach zmusza do poganiania. Korpus pomaluję jak umiem, ale przy nim cały czas będą poprawki 
Ale dziś nie maluję nic, jest niżej zera i to bez sensu... zaraz mi się warsztat wychłodzi. muszę poczekać.
Wczoraj trochę posiedziałem przy blacharce. Mam mnóstwo innej roboty i sam nie wiem w co ręce wsadzić. A jak nie wiem w co ręce wsadzić to przy traktorze grzebie
Niektórzy pewnie zastanawiają się co się dzieje z resztą c 330 nie przedstawioną dotychczas na zdjęciach. Leży i czeka cierpliwie na swą kolej.
Nie oszukujmy się, każdy z nas ma takie pomieszczenie w którym jest wszystko, od worka nasion po wiadro złomu, nie licząc trutki na szczury, dziurawych wiader, szóstej ramy od Ukrainy i bebechów telewizora. Kobiety, matki żony i siostry drą się wniebogłosy "po jaką cholerę Ci ta blacha? a ja nie mam gdzie roweru postawić" i weź się martw gdzie tu upchnąć wygospodarowany kawałek materiału albo kolejny lewy przedni błotnik. No cóż, trzeba walczyć o swoje.
U mnie też jest takie miejsce, w starej oborze, ostatnio byłem w nim w listopadzie, pchając tam graty z c 330. O tak o grzecznie leżą:

Ponieważ pomieszczenie to mam zupełnie z drugiej strony gospodarstwa i nie ma tam prądu (tylko światło, muszę w końcu "zaprosić cygana" żeby był i prąd) musiałem wziąć trochę narzędzi. Wszelkie śruby ukręcały się i lepsza byłaby gumówka a nie klasyczne narzędzia. Mam całkiem niezły komplecik narzędzi, który uważam za zakup życia
Każdemu Retrotraktorzyście polecam kupić sobie coś takiego, i chociaż raz wydać te 500 złotych na nowe, nie stare żelazo. Będzie czym przy ciapusiach i bociankach dłubnąć 

No i podczas demontażu błotników zauważyłem kilka ciekawych rzeczy. Na szczęście nie zdążyły zgnić pod chlapakami, błotochronami i innymi elementami za zakładkę. Od środka i tak są zakonserwowane, poprzedniemu właścicielowi pewnie olej ze zwolnic zapieprzał jak z kranu.
W sumie to i dobrze, bo ruda deczko na nie leci i tak:

Nie wiem co zrobię z tymi błotochronami, pewnie skrócę je nieco u dołu (oba, drugi jest pięknie zachowany) tak żeby kończyły się ze dwa centymetry nad pomostem. Wtedy się nie przetrą i tak nie zgniją, chociaż dziwi to że zgniłą blacha po wierzchu i to jeszcze przed pomalowaniem na kolor właściwy u poprzedniego właściciela.
Widać że błotniki to stara i dobra produkcja, bo ich nic a nic nie ruszyło. Poczekam z nimi trochę dłużej i wypiaskuję razem z maską, bo przednie to "kaszmar" jest...
Z ciekawych rzeczy zauważyłem jeszcze że pan rolnik który miał te błotniki w swym ciapku zrobił sobie mały "apgrejd" jak mawiają informatycy. Przerobił mocowania lamp na lampy od c 360 lub Ferdka:

Niestety nawet ten genialny w swej prostocie pomysł można było sknocić. Ktoś kto to spawał zapomniał o prawidłowym ustawieniu szperacza (lampy roboczej) i później urwał go, próbując przekręcić razem z widełkami. No cóż, szkoda.

Ja oczywiście oba mocowania przywrócę do stanu pierwotnego, bo tak po prostu musi być i już. Ciapuś ma mieć ciapusiowate lampy ( w moim przypadku prawie wszystkie - poza oświetleniem roboczym ), a nie jakieś przeszczepy z innych ciągników.
Teraz nic zbytnio nie będę robić, mam multum innych robót - w sadzie, w gospodarstwie, przy drewnie na opał... Może najwyżej dla czystego sumienia się nawet na te pół godzinki do warsztaty skoczy
Teraz oczekuję tylko na plusową temperaturę, w głowie rodzi mi się jeszcze jeden niecny plan...
Czy któryś z posiadaczy ciapków może uczynić zadość mej dziwnej prośbie?
Potrzebuję uzyskać wymiar szczeliny ze schowka, tej między ścianką a łbem śruby mocującej, a do tego schowek musi być zmontowany...

Ale dziś nie maluję nic, jest niżej zera i to bez sensu... zaraz mi się warsztat wychłodzi. muszę poczekać.
Wczoraj trochę posiedziałem przy blacharce. Mam mnóstwo innej roboty i sam nie wiem w co ręce wsadzić. A jak nie wiem w co ręce wsadzić to przy traktorze grzebie

Niektórzy pewnie zastanawiają się co się dzieje z resztą c 330 nie przedstawioną dotychczas na zdjęciach. Leży i czeka cierpliwie na swą kolej.
Nie oszukujmy się, każdy z nas ma takie pomieszczenie w którym jest wszystko, od worka nasion po wiadro złomu, nie licząc trutki na szczury, dziurawych wiader, szóstej ramy od Ukrainy i bebechów telewizora. Kobiety, matki żony i siostry drą się wniebogłosy "po jaką cholerę Ci ta blacha? a ja nie mam gdzie roweru postawić" i weź się martw gdzie tu upchnąć wygospodarowany kawałek materiału albo kolejny lewy przedni błotnik. No cóż, trzeba walczyć o swoje.
U mnie też jest takie miejsce, w starej oborze, ostatnio byłem w nim w listopadzie, pchając tam graty z c 330. O tak o grzecznie leżą:

Ponieważ pomieszczenie to mam zupełnie z drugiej strony gospodarstwa i nie ma tam prądu (tylko światło, muszę w końcu "zaprosić cygana" żeby był i prąd) musiałem wziąć trochę narzędzi. Wszelkie śruby ukręcały się i lepsza byłaby gumówka a nie klasyczne narzędzia. Mam całkiem niezły komplecik narzędzi, który uważam za zakup życia



No i podczas demontażu błotników zauważyłem kilka ciekawych rzeczy. Na szczęście nie zdążyły zgnić pod chlapakami, błotochronami i innymi elementami za zakładkę. Od środka i tak są zakonserwowane, poprzedniemu właścicielowi pewnie olej ze zwolnic zapieprzał jak z kranu.
W sumie to i dobrze, bo ruda deczko na nie leci i tak:

Nie wiem co zrobię z tymi błotochronami, pewnie skrócę je nieco u dołu (oba, drugi jest pięknie zachowany) tak żeby kończyły się ze dwa centymetry nad pomostem. Wtedy się nie przetrą i tak nie zgniją, chociaż dziwi to że zgniłą blacha po wierzchu i to jeszcze przed pomalowaniem na kolor właściwy u poprzedniego właściciela.
Widać że błotniki to stara i dobra produkcja, bo ich nic a nic nie ruszyło. Poczekam z nimi trochę dłużej i wypiaskuję razem z maską, bo przednie to "kaszmar" jest...
Z ciekawych rzeczy zauważyłem jeszcze że pan rolnik który miał te błotniki w swym ciapku zrobił sobie mały "apgrejd" jak mawiają informatycy. Przerobił mocowania lamp na lampy od c 360 lub Ferdka:

Niestety nawet ten genialny w swej prostocie pomysł można było sknocić. Ktoś kto to spawał zapomniał o prawidłowym ustawieniu szperacza (lampy roboczej) i później urwał go, próbując przekręcić razem z widełkami. No cóż, szkoda.

Ja oczywiście oba mocowania przywrócę do stanu pierwotnego, bo tak po prostu musi być i już. Ciapuś ma mieć ciapusiowate lampy ( w moim przypadku prawie wszystkie - poza oświetleniem roboczym ), a nie jakieś przeszczepy z innych ciągników.
Teraz nic zbytnio nie będę robić, mam multum innych robót - w sadzie, w gospodarstwie, przy drewnie na opał... Może najwyżej dla czystego sumienia się nawet na te pół godzinki do warsztaty skoczy

Teraz oczekuję tylko na plusową temperaturę, w głowie rodzi mi się jeszcze jeden niecny plan...
Czy któryś z posiadaczy ciapków może uczynić zadość mej dziwnej prośbie?
Potrzebuję uzyskać wymiar szczeliny ze schowka, tej między ścianką a łbem śruby mocującej, a do tego schowek musi być zmontowany...
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)
C330 '70, Claas Columbus '69, S320 i masa drobnicy ;)