Agritechnica 2013

Dodano dnia: 07/12/2013

Jak niektórzy wiedzą jestem studentem Techniki Rolniczej i Leśnej. Wraz z grupą osób z innych kierunków pojechaliśmy na targi Agritechnica 2013. Był to punkt główny naszego wyjazdu. Jednak pierwszego dnia odwiedziliśmy fabrykę Claas’a w Harsewinkel.
Nie będę się tutaj długo rozwodził na temat samej produkcji. Muszę jednak przyznać, że w Harsewinkel można zobaczyć jak powstaje coś z niczego. I to robi niesamowite wrażenie. Z dziesiątek tysięcy części powstaje kombajn zbożowy. Wędrując kolejnymi liniami montażowymi widzimy poszczególne etapy narodzin nowej maszyny. Każda z nich w chwili rozpoczęcia montażu ma już swojego przyszłego właściciela. W każdej chwili może on przyjechać i zobaczyć na jakim etapie jest budowa jego maszyny.

Oprowadzani jesteśmy przez władającą polskim językiem przewodniczkę oraz starszego Niemca pracującego w Claas’ie. Mijamy kolejne linie produkcyjne na halach montażu kombajnów. Wydają się one nie mieć końca. Nic dziwnego, zakład w Harsewinkel ma ponad 20 ha zadaszonych hal. Pracownicy fabryki przemieszczają się po zakładzie wytyczonymi ścieżkami na rowerach. To trzeba zobaczyć… Mnóstwo rowerów. Bez ustanku jeżdżą obok nas wózki widłowe z różnymi elementami. Claas posiada taką ilość wózków widłowych, że sam je serwisuje w wydzielonym warsztacie.

Z hali kombajnów przechodzimy na miejsce montażu Xeriona. Zdecydowanie mniejsza powierzchnia. Claas Xerion jest dumą inżynierów Claas’a. Ciągnik jest z wszech miar uniwersalny.

Kolejne zabudowania to hale montażu sieczkarni samojezdnych typu Jaguar. Podobnie jak wcześniej zauważamy wytyczone szlaki komunikacyjne dla rowerów. Również tutaj zasypywani jesteśmy danymi technicznymi i szczegółami konstrukcyjnymi. Po drodze mijamy pomieszczenie przypominające akwarium: to stanowisko kontroli technicznej. Tutaj kolejno każda maszyna jest wprowadzana i testowane są jej wszystkie mechanizmy.

Nieco już zmęczeni zbliżamy się ku wyjściu na zewnątrz zabudowań fabrycznych, jednak trafiamy do jeszcze jednego budynku. Widzimy w nim mnóstwo młodzieży w kombinezonach z logiem Claas’a. Jedni siedzą przy stolikach dłubiąc przy miniaturkach kombajnów, drudzy zajmują się sprzętem warsztatowym. To przyszli pracownicy zakładu w Harsewinkel oraz jego oddziałów. Claas kształci swoją przyszłą kadrę od 16 roku życia. Młodzi ludzie mają pewne miejsca pracy, a fabryka wykwalifikowaną kadrę.

Po opuszczeniu „szkoły” idziemy obejrzeć ekspozycję w budynku głównym. Od samego wejścia witają nas najnowsze produkty Claas’a: ciągniki, maszyny zielonkowe, sieczkarnie, no i oczywiście kombajny.

Mnie jako miłośnika starszej techniki rolniczej najbardziej zainteresował kącik historyczny. Tutaj można było obejrzeć kombajn ciągnikowy oraz samobieżny Matador Gigant. Wystawiono również dwa ciągniki Claas’a oraz sieczkarnię. Dodatkowe eksponaty znajdowały się w gablotach np. modele kombajnów, drobiazgi związane z firmą, certyfikaty itp. W pomieszczeniu znajdowały się także interaktywne ekrany.

Claas Jumbo.

Kolejne dwa dni to zwiedzanie największych targów techniki rolniczej na świecie, czyli Agritechnica w Hanowerze. Na ponad 40 hektarowej powierzchni wystawowej swoje wyroby prezentują najbardziej liczący się w świecie producenci. Ogrom targów nie sposób ogarnąć. Mimo tego, że trwają tydzień, z dnia na dzień nie ubywa zwiedzających. Chcąc zrobić zdjęcie upatrzonej maszyny, w kadrze mamy 30 przypadkowych osób. Bardzo łatwo w tłumie pogubić współtowarzyszy zwiedzania.

Hale wystawowe są pogrupowane według produktów i producentów. Zatem nie spotkamy samych ciągników rolniczych w kolejnych halach, tak samo maszyn zielonkowych czy przyczep. Każdy wystawca pokazuje na jednym stoisku całą swoją ofertę.

Zdecydowanie najwięcej zwiedzających widzimy przy stoiskach powszechnie znanych producentów: John Deere, Claas, Fendt, Deutz Fahr itp. Na każdym stanowisku chętni otrzymują upominki firmowe typu: torby z prospektami, długopisy, notatniki, a nawet wiadra czy piłki. Mimo bariery językowej przy znajomości podstaw języka angielskiego nie sposób się nie dogadać.

Szczególnie ciepło witani jesteśmy na stanowiskach polskich firm (Samasz, Unia Group, Krukowiak itp.). Specjalne upominki dla rodaków czy polskie piwo – to znak sympatii ze strony przedstawicieli polskiej Polagry, która również miała w Hanowerze swoje stoisko.

Warto wspomnieć też o specjalnych trickach przyciągających uwagę zwiedzających. Claas z okazji swojego 100-lecia istnienia przygotował wycieczkę po szlaku wytyczonym na podłodze od supłacza i pierwszej snopowiązałki (która jest raczej prasą do wiązania słomy po omłocie) do najnowszych rozwiązań, jak kombajny z rotorem. McCormick przykuwał uwagę ludzi dziewczętami tańczącymi wśród traktorów. John Deere prezentował swoje ciągniki na powietrzu w ruchu. Ciekawym zjawiskiem były także modele ukazujące działanie podzespołów maszyn umieszczone w przezroczystych obudowach i napędzane silnikiem elektrycznym.

W jednej z hal zgromadzono coś dla miłośników zabytków techniki rolniczej. Z okazji 100 lecia wynalazku Rudolfa Diesela wystawiono eksponaty z różnych muzeów niemieckich. Wśród nich Lanz w wersji drogowej, Fordson czy Ursus Bambi. Z tym ostatnim wiąże się ciekawa sytuacja. Podczas fotografowania tegoż traktora zaczepił mnie około 70-letni Niemiec i zaczął zagadywać, że ciągnik stojący przed nami to ciągnik polskiej produkcji. Wszystko dałoby się lekko wyprostować, gdyby nie fakt, że niemieckim nie władam. Starszy pan raczej też po angielsku nie bardzo. Spiąłem się w sobie i zacząłem kombinować: „Nein polnische”. Tyle mojego niemieckiego… Staruszek zaczął coś przebąkiwać o Ursusie i Lanzu, wywnioskowałem, że stara się wskazać na oczywistą nić pokrewieństwa. Pokazałem mu miejsce produkcji owego Ursusa Bambi na stojącej obok tabliczce informacyjnej i wtedy rozległ się odgłos zdziwienia. Tak więc mimo bariery językowej udało mi się przekazać swoją wersję.

Ursus, sprawca konfliktu międzynarodowego.

Oprócz hali z typowo zabytkowymi sprzętami, oldtimery można było wychwycić pośród stoisk producentów. Szczególnie zadowolony jestem ze spotkanego małego Lanza.

Pierwsza maszyna wiążąca Claas’a.

Konny pług na stoisku Amazone.

Wspomniany mały Lanz.

Rozwinięcie handlu towarami związanymi z zabytkową techniką rolniczą powoduje opadnięcie szczęki do podłogi. Czego w tych sklepikach nie było… Kalendarze z traktorami i porozbieranymi modelkami, szyldy blaszane, modele wszelkich możliwych producentów i w różnych skalach, kubki, przypinki, odzież i mnóstwo książek i filmów. W głowie się kręci od nadmiaru tego dobra. Niestety ceny są dość odstraszające. Ale na coś zawsze można sobie pozwolić w myśl zasady: „Raz się żyje” 😉

Podsumowując, targi Agritechnica powinien odwiedzić każdy chociaż raz. Tej atmosfery nie odda żadna relacja. To trzeba zobaczyć. Na początku ogrom wystawy nas przytłoczy, ale później jest już tylko lepiej. W końcu, czy można się czuć źle wśród takiej ilości pięknych traktorów i maszyn rolniczych?

Mateusz Stasiński (Ursus c-325)

 

Zobacz więcej na