Dożynki Jasnogórskie
Dodano dnia: 11/06/2010
Podczas zeszłorocznego zlotu w Philadelfi, moją uwagę zwrócił mały, niepozorny traktorek. Stojąc trochę na uboczu, wyglądał jak „Sam” tyle , że niemiecki. Widniejący na przedzie maski, znak firmowy Bungartz München, w naszym kraju niewiele mówi.
Historia firmy zaczyna się w 1934 roku, kiedy to Everhard Bungartz, porzuca dobrze płatne stanowisko pracy w IG Farbenindustrie. A następnie wraz z teściem Hugo Asbachem tworzy fabrykę maszyn Bungartz & Co w Monachium. Profil produkcji obejmował niewielkie samochody, wytwarzane według projektu Józefa Ganza, oraz rozmaite przyczepki.
Ale wytwarzano również glebogryzarki, według dokumentacji inżyniera Jozefa Feya. W tym czasie, dużym powodzeniem cieszyły się podobne maszyny oferowane przez Siemensa. Bungartz obawiał się bezpośredniej konkurencji ze strony Siemensa, który w branży istniał od wielu lat. Jednakże z powodów wewnętrznych, Siemens musiał zrezygnować z dotychczasowej produkcji. Stała się rzecz niewiarygodna, ale mniejsza firma, wykupiła większość dokumentacji i pozwoleń na produkcję Siemensa. W 1935 roku, zgodnie z umową, Bungartz rozpoczyna produkcję popularnych glebogryzarek Siemensa. Ponadto przejmuje sieć sprzedaży i zobowiązuje się do zapewnienia, części dla sprzedanych w poprzednich latach glebogryzarek.
Konstrukcje Siemensa rozwijano. Powstały nowe modele glebogryzarek, napędzane silnikami DKW. W latach 1940- 1945, wyprodukowano łącznie 35 tysięcy glebogryzarek, których sprzedaż mimo wojny nie malała.
Po wojnie, dalsze prace doprowadziły do przekształcenia popularnej glebogryzarki F90, w bardzo udany jednoosiowy ciągnik typu U-1. Następnie w 1953 roku, inżynier Koppmair buduje dwa wczesne czterokołowe mikrociągniki. Projekt ostatecznie nabrał kształtu pod postacią modelu T-3. Ten traktor został zaprezentowany na niemieckiej wystawie DLG w Kolonii. Konstrukcja Bungartza T-3, opierała się na dużej ilości części pochodzących z jednoosiowego modelu U-1.
Bungartza T-3, oferowano z benzynowym silnikiem ILO i dieslowskim Sthilem. Z tymi silnikami współpracowała pochodząca z traktora U-1, sześcioprzekładniowa, skrzynia biegów. Jednak najbardziej oryginalnym rozwiązaniem, w tym ciągniku był, aktywny układ hamulcowy. Pozwalający automatycznie, podczas skrętu na przyhamowywanie koła, toczącego się po wewnętrznym łuku, bez ingerencji kierowcy.
Model T-3 zastąpił w 1956 roku Bungartz oznaczony symbolem T-5. Nowy traktor opierał się na podzespołach 1-osiowego Bungartza L-5. Również projekt T-5, przygotował inżynier Koppmair. Do jego napędu zastosowany został, nieco inny silnik niż u poprzednika, bo 12 konny, jednocylindrowy diesel firmy Hatz.
Współpracował on z siedmiostopniową skrzynią biegów. Niezwykłą cechą tego i następnych modeli był system podwójnych ramion zwrotnicy koła, pozwalający na 90 stopniowy skręt koła, toczącego się po wewnętrznym łuku. Rozwiązanie to zostało opatentowane i było jedynym tego rodzaju na świecie.
W 1958 roku, zostają oddane do użytku nowe hale produkcyjne. Zwiększenie wydajności w nowej fabryce, pozwoliło częściowo na rozszerzenie produkcji ciągników. Dlatego w 1964 roku, do napędu ciągnika T-5, Bungartz zastosował czterocylindrowego benzynowego boksera VW Industriemotor. A później również 20 konny dieslowski silnik MWM. Traktory z tymi jednostkami nosiły oznaczenie T- 7.
Lata produkcji ciągników T-5 / T- 7, zbiegły się z okresem drastycznego załamania niemieckiego rynku ciągników. Dlatego bardzo ważnym, element sprzedaży Bungartza stanowił eksport. Jednoosiowe ciągniki, cieszyły się szczególnym powodzeniem u plantatorów w Belgi, Francji i Holandii. Natomiast czterokołowe podbijały Amerykę. W USA i Kanadzie sprzedażą tych ciągników, zajmowała się firma Burton Supply Co. w stanie Ohio i Pennsylvania.
Bungartz T-7, wraz z wszechstronnym zestawem urządzeń, stanowił przemyślaną koncepcję. Z pewnością, nie był ciągnikiem przeznaczonym do użytku w każdym gospodarstwie. Raczej jako specjalny ciągnik do intensywnej uprawy rzędowej. A także w uprawach sadowniczych i plantatorskich, tam gdzie zastosowanie uniwersalnego traktora, ze względu na gabaryty było niemożliwe. Jednocześnie praca jednoosiowym mikrociągnikiem, na tak dużych plantacjach, była zbyt męcząca i mało wydajna.
Rafał Mazur