Muzeum Drogownictwa w Szczucinie

Dodano dnia: 12/05/2011

Co może zainteresować miłośnika starych ciągników w muzeum poświęconemu budowie dróg? Okazuje się, że może i to bardzo. Wszak zarówno w rolnictwie jak i budownictwie pracowały ciągniki, choć odpowiednio adaptowane do potrzeb.
Kolekcja mieszczącego się w Szczucinie muzeum, jest imponująca. Szczególnie na pochwałę zasługuje to, że wszystkie eksponaty są pieczołowicie odbudowane i przedstawiają znakomity stan. Mam na myśli nie tylko sposób renowacji ale i dbałość o szczegóły, które często są pomijane. Przykładem mogą tu być np. oryginalne wskaźniki na desce rozdzielczej w ciągniku Mazur D-50. Zresztą warto spojrzeć na poniższe zdjęcia.

Jeśli spojrzymy na konstrukcję walca parowego, to wprawne oko zauważy, że niewiele odbiega ona od budowy lokomobili rolniczej. Taki walec pozbawiony był wciągarki bębnowej, oraz oczywiście zamiast tradycyjnej osi cylindryczny wał.

Lokomobila przewoźna z końca XIX w. Clayton – Shuttelworth, przerobiona na maszynę do wytwarzania pary w autoklawach betonowych. Była to tak zwana parówka, czyli kocioł pozbawiony silnika i zespołu napędowego. Modyfikacji dokonał zakład Hopherr – Schrantz.

Smaczku dodają wyśmienicie odrestaurowane dodatki i akcesoria.

Uwagę zwracają zwłaszcza te dwa gigantyczne walce o napędzie spalinowym. Pierwszy to produkt Kemna Wrocław, napędzany jednotłokowym silnikiem Deutz na naftę.
Drugi w planie to importowany z Rumunii walec Nicolina.

Mazur D-50 w roli ładowarki zasięrzutnej.

Pojazd odbiegający od naszych zainteresowań. Nie mniej jednak równie interesujący ZIŁ z pługiem wirnikowym.

Z poziomu platformy widokowej eksponaty wyglądają jak zabawki. Na pierwszym planie widnieje kierat z przystawką pasową.

Mimo, że prezentowany sprzęt stoi na wolnym powietrzu, nie widać na nim żądnych śladów osadów, zacieków czy rdzy. Tym bardziej należy się szacunek dla obsługi opiekującej się eksponatami, które wymagają nieustannego czyszczenia.

Rafał Mazur

Zobacz więcej na