XI Bieszczadzka Rajza
V Zlot Starych Ciągników i Samochodów w Krakowie
XI Bieszczadzka Rajza V Zlot Starych Ciągników i Samochodów w Krakowie
XI Bieszczadzka Rajza
VII Zlot Ciągników Zabytkowych Old Rol
VII Zlot Ciągników Zabytkowych Old Rol
VII Zlot Ciągników Zabytkowych Old Rol
VII Zlot Ciągników Zabytkowych Old Rol
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój
XVII Zlot i Wystawa Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych
Rajd Koguta Oława – Piwniczna Zdrój XVII Zlot i Wystawa Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych
XVII Zlot i Wystawa Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych
XVII Zlot i Wystawa Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock
Zlot Starych Traktorów na Mazowszu
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock Hażlach Traktor Power 45. Dni Otwartych Drzwi ŚODR Zlot Starych Traktorów na Mazowszu
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock
Zlot Starych Traktorów na Mazowszu
Traktorem nad Bałtyk Festiwal Moto Rock Hażlach Traktor Power 45. Dni Otwartych Drzwi ŚODR Zlot Starych Traktorów na Mazowszu
Dodano dnia: 01/04/2019
Polski przemysł traktorowy rodził się w powijakach. Tuż po wojnie w Ministerstwie Przemysłu zapadła decyzja, iż datą rozpoczęcia produkcji ciągników w Polsce powinien być 1 maja 1947 roku, a ciągniki powinny wyjechać na pochód pierwszomajowy w Czechowicach i Warszawie. Lecz zanim do tego doszło, nim pojawił się ten pierwszy Ursus, wielu ludzi współtwórców ciągnika musiało przebyć długą i trudną drogę. Wokół tego właśnie ciągnika narosło wiele legend i mitów, może dlatego, że sam stał się później legendą. Niektóre jednak mijają się z prawdą.
Jednym z takich mitów, występujących szczególnie w literaturze niemieckiej, jest to, że Ursus C-45 był licencją. Należy podkreślić, iż w tym powojennym okresie nikt nie musiał pytać pokonany kraj o udzielenie licencji czy respektować prawa patentowe. Dużym szczęściem dla fabryki Lanza było to, że po wojnie znalazła się w zachodniej strefie okupacyjnej i uniknęła masowego demontażu jaki stosowała armia radziecka.
Dlaczego zdecydowano się w naszym kraju na właśnie ten ciągnik? Jeśli chodzi o tradycje przemysłu traktorowego wówczas były one u nas dość znikome. Właściwie nie licząc niewielkiej serii ciągówek z Ursusa, to w Polsce nie produkowano przed wojną ciągników. Ogółem w 1939 roku szacuje się, iż na ziemiach Polskich pracowało nie więcej jak 900-950 sztuk traktorów, a więc niewiele. Na przeszkodzie w szerszym stosowaniu ciągnika stał początkowo kryzys lat trzydziestych i spadek dochodowości produkcji rolnej oraz dość tania siła robocza. Nadal opłacało się zatrudnić kilkunastu parobków do pracy z końmi niż utrzymywać drogi ciągnik i jego obsługę.
Wracając do czasów powojennych. W 1945 roku jeszcze nie myślano o produkcji polskiego ciągnika rolniczego. Przedwojenny inżynier – Edward Habich, konstruktor PZInż wystąpił w 1945 roku do ministerstwa przemysłu z propozycją opracowania ciągnika rolniczego. Pomysł nie spotkał się ze zbytnią aprobatą, choć inżynier w końcu wymęczył zgodę.
Sprawa nie była prosta, nie istniała nawet koncepcja jaki traktor projektować, a nawet ministerstwo rolnictwa lansowało zupełnie serio budowę ciągnika na gaz drzewny lub całkowite uzależnienie od importu z ZSRR. O tym, żeby opracować własną konstrukcję nawet nie było mowy. Trzeba było oprzeć się o wzór jakiegoś ciągnika. Najlepiej, któryś z ogólnodostępnych „pod ręka”. W kraju znajdowało się wtedy prawie 4 tysiące ciągników poniemieckich i 8 tysięcy z amerykańskich dostaw. Traktory z USA z powodu braku części zamiennych i wstrzymaniu dostaw UNRRA stały się w bezużyteczne. Niektóre typy jak John Deere i Farmall jako, że to były ciągniki zaprojektowane do prac pielęgnacyjnych okazały się zbyt lekkie, delikatne i ogólnie mówiąc nieodporne na niski poziom umiejętności ówczesnych traktorzystów.
Traktory amerykańskie okazały się zbyt nowoczesne, a ponadto zostały „odcięte” od części zamiennych.
Pozostawały jeszcze poniemieckie traktory, w tym największą grupę stanowiły ciągniki marki Lanz Bulldog. Ich zaletą była stosunkowo duża moc, prostota budowy i niezwykła wręcz żywotność. Ciągnik ten mógł jeździć na niemal każdym rodzaju paliwa, poczynając od surowej ropy, nafty, gazoliny, spirytusu a kończąc na oleju napędowym. Była to jedna z najprostszych i najbardziej niezawodnych konstrukcji, takich jakie właśnie w tym czasie potrzebowano.
Jesienią 1946 roku dostarczono stary ciągnik Lanz Bulldog serii HR. Ów egzemplarz przyjechał podobno z Pomorza. Był wyeksploatowany i miał spory rozrzut tolerancji wymiarowej, wiele elementów było już zużytych. W lutym 1947 przystąpiono do prac prototypem oznaczonym początkowo symbolem LB-45 (od Lanz Bulldog). Montaż pierwszego egzemplarza zorganizowany został w kącie jednej z hal.
Ten pierwszy traktor rodził się w bólu. Próby z silnikiem nastąpiły na początku marca 1947 roku. 21 marca, gdy zakład opustoszał przystąpiono do prób. Silnik zaskoczył na chwilę i zgasł. Ustawiono popychacz pompy i znów zgasł. Poprawa regulatora obrotów też nie pomogła. Silnik został rozebrany – pasowano cylindry, badano stopień szczelności, sprawdzano łożyska, badano rozgrzane części – na próżno. Silnik nie chciał „zagadać”. Trwało to kilka tygodni, cała ekipa była kompletnie wykończona i nagle pewnego dnia okazało się przypadkowo, że pakuły blokowały odpływ spalin.
W ostatnich dniach kwietnia naciski władz nad dotrzymaniem terminu powodowały, iż prace nad montażem ciągnika trwały non stop i przypominało to trochę współczesne, gorączkowe przygotowywania niektórych kolegów do Festiwalu w Wilkowicach.
30 kwietnia trzy ciągniki wyjechały z fabryki w stronę Warszawy. Jeden zepsuł się tuż za bramą, drugi w połowie drogi. Trzeci dotarł do Warszawy. Prowadzili go panowie Adamik i Zarychta. Ci właśnie ludzie czuli jaka odpowiedzialność na nich spoczywa. W nocy spali w ministerstwie na stołach, bo innego noclegu nie było. Sen z oczu spędzało zmartwienie jak ten ciągnik pojedzie, bo przecież mógł „zwariować”, a poza tym jazda była bardzo wolna, ponieważ ciągnik nie posiadał reduktora. Do tego dochodziły kłopoty z zapalaniem.
Nazajutrz dość wcześnie, już o 6 rano ciągnik był uruchomiony, aby mieć czas i wszystko przygotować. Kierowcy bali się… Na ulicy tłumy. Ciągnik jechał z transparentem „Dar robotnika i inżyniera na 1 Maja dla brata chłopa”. Za ciągnikiem szła dyrekcja, inżynierowie i załoga. 300 metrów przed trybuną ciągnik staje. Wypalił się bezpiecznik w głowicy w postaci łatwotopliwego korka. Delegacja z Ursusa nie wytrzymała, zwinęła transparenty i „w nogi”. Na szczęście dookoła gruzy, w których łatwo było znaleźć drut i po chwili traktor znów jechał. Tak przejechał przed trybuną honorową. Dzięki przytomności tych dwóch panów możliwe, że została uratowana produkcja ciągników. Awaria ciągnika lub niedotrzymanie terminu mogło spowodować brak wiary władz w możliwości Ursusa i wstrzymanie prac nad ciągnikiem.
Wracając do mitów 1-majowego traktora, nawet w broszurz6e wydanej przez zakłady Ursus w 1983 roku z okazji 90-lecia jest błędnie pokazane zdjęcie z tej defilady, gdyż przedstawia ono przejazd 30 ciągników, który miał miejsce dopiero 22 lipca 1947 roku.
To nie 1 maja 1947 jak podano w broszurze Ursusa, ale defilada 22 lipca 1947 z udziałem 30 ciągników Ursus c-45.
Kolejna błędna informacja w tej broszurze mówi o tym, że po defiladzie ten pierwszy ciągnik został skierowany do PGR Karsk koło Pyrzyc. Jest to częściowa prawda, gdyż dopiero po defiladzie 22 lipca na placu Zwycięstwa w Warszawie minister przemysłu i handlu przekazał ministrowi rolnictwa i reform rolnych pierwsze 30 ciągników. Wówczas to ten z numerem 00001 skierowano do Karska.
Ciągnik ponoć sprawował się bardzo dobrze. Pracował głównie w orce na ziemiach ciężkich, gliniastych i przepracował 12 tyś godzin bez kapitalnego remontu. W 1960 roku został wycofany. Jeśli będzie taka możliwość postaram się w tym roku dotrzeć do Karska, być może znajdę tam jakiś ślad PGR i może dowiem coś się o tym pierwszym Ursusie.
Rafał Mazur