Dodano dnia: 23/04/2019
Świeżo skoszona trawa, koniczyna czy lucerna zawiera 80% wody. Aby można ją było zakonserwować na okres zimowy trzeba zakisić albo wysuszyć, zamieniając na siano.
Przyspieszenie suszenia uzyskuje się przez przetrząsanie, roztrząsanie i odwracanie poprzednio rozrzuconych pokosów. Pierwsze maszyny do przetrząsania pojawiły się już w drugiej połowie XVIII wieku w Wielkiej Brytanii i w USA, a więc tam gdzie występowały duże obszary łąk. W Polsce przetrząsacze do siana wprowadzono w latach 40 XIX wieku. Początkowo większość maszyn budowana była jako jednofunkcyjne przetrząsarki lub zgrabiarki, potem pojawiły się przetrząsaczo–zgrabiarki różnych systemów. Były to maszyny tzw. aktywne czyli otrzymujące napęd zazwyczaj od kół.
Nowy system beznapędowej przetrząsaczo-zgrabiarki w 1946 roku zaproponowała holenderska firma Lely, która następnie wraz z firmą Vicon rozpoczęła ich seryjną produkcję. Maszyna miała znacznie prostszą budowę od przetrząsaczo-zgrabiarek napędowych.
Vicon-Lely była zbudowana z rurowej ramy, wahaczy i zamocowanych na nich kołach roboczych.
Jej sposób działania polegał na ustawieniu kół roboczych pod odpowiednim kątem do kierunku ruchu maszyny. W skutek ruchu ciągnika i maszyny, sprężyste palce kół roboczych zanurzały się w pokosie lub wale i natrafiały na opór podłoża. Obracając się samoczynnie, powodowały odwracanie pokosów lub wałów. Kąt ustawienia kół roboczych można było regulować od 0 do 90°.
Koło robocze składało się w pierwszych wersjach z pełnej tarczy zakończonej na obwodzie palcami wykonanymi z elastycznych prętów. W następnych wersjach wykonywano je jako ażury, które ze względu na żółty kolor i promieniście rozchodzące się pręty nazywano słoneczkiem. U holenderskich farmerów niezmiernie dużym zainteresowaniem cieszyła się lekka 4 kołowa przetrząsaczo-zgrabiarka Vicon-Lely Acrobat HKX-600 i jej 7 kołowa doczepiana odmiana.
W połowie lat pięćdziesiątych w celu zorientowania się w wynikach pracy różnych maszyn do suszenia siana na powierzchni, przeprowadzono w IMiER badania dotyczące strat surowego białka. Jako zupełną nowość sprowadzona zostaje z zagranicy maszyna Vicon-Lely. Wyniki suszenia przy użyciu poszczególnych maszyn i ręcznych grabi nie różniły się między sobą. Natomiast największe straty białka powodowały przetrząsacze bębnowe i konne „widlaki”. Stosunkowo małe straty powstawały przy pracy przetrząsarki bębnowej i beznapędowej Vicon-Lely.
Zaletą „beznapędówki” Vicon-Lely była możliwość stosowania jej przy suszeniu siana w pokosach nie roztrząśniętych. Do tego nie były zdolne inne maszyny, które jedynie roztrząsały lub przesuwały pokos. W maszynie Vicon-Lely można było równocześnie odwracać pokosy przy prędkości około 10 km/h. Suszenie w pokosach sprawdzało się przy niskich plonach poniżej 30q/ha. Przy tej metodzie pokosy trzeba było kilkukrotnie odwracać i przemieszczać je na suche powierzchnie łąki. Zęby kół roboczych działały delikatne i nie uszkadzały roślin. Inną zaletą beznapędówki Vicon-Lely było dobre dostosowywanie się kół do nierówności terenu w skutek czego uzyskiwano dokładne zgrabienie przy odwracaniu pokosów lub wałków.
Pozytywne wyniki beznapędowej przetrząsaczo-zgrabiarki przyczyniły się do podjęcia decyzji o przygotowaniu krajowej maszyny opartej o zasadę działania holenderskiego pierwowzoru. W 1957 roku opracowana została doczepiana 7-kołowa przetrząsaczo-zgrabiarka.
Maszyna ta przeszła podczas kampanii zielonkowej szereg prób. Polska wersja beznapędówki składała się z górnej ramy wraz z kołami grabiącymi, którą można było ustawiać pod różnymi kątami do pracy jako zgrabiarka albo przetrząsarka.
Uzyskiwano to przez odpowiednie zamocowanie dyszelka do zaczepu maszyny i kół roboczych pod wymaganym kątem, który wynosił od 25 do 150° w zależności od rodzaju wykonywanej pracy. Do przetrząsania koła robocze pracowały prawie prostopadle do belki nośnej, przy zgrabianiu zaś prawie równolegle.
W 1959 roku produkcję maszyny pod nazwą PZB-7 (skrót: przetrząsaczo-zgrabiarka beznapędowa) podjęła Słupska Fabryka Narzędzi Rolniczych. Wkrótce została przygotowana jej zawieszana 6 kołowa odmiana PZZ-6 (skrót: przetrząsaczo-zgrabiarka zawieszana).
PZB-7 była bardzo prosta w użyciu i nie wymagała skomplikowanej obsługi. Wkrótce wyparła ona całkowicie inne typy przetrząsaczo-zgrabiarek w tym bębnową PZC-3 -otrzymującą napęd od kół. Niewielkie zapotrzebowanie mocy sprawiło, że w 1960 roku na bazie tej maszyny przygotowano 5 kołową odmianę dla gospodarstw chłopskich, którą mogły ciągnąc dwa konie.
Do 1970 roku, PZB-7 produkowano bez zmian. Następnie zastąpiła ją nowa maszyna PZK-7 (później Z-211). Zaprojektowana w FMR Słupsku zachowała podobne parametry pracy jak jej poprzedniczka. W stosunku do PZK-7 posiadała całkowicie inną ramę. W PZB-7 rama znajdowała się u góry maszyny a ramiona kół roboczych były do niej podwieszone. Natomiast w PZK-7 zastosowano dolną ramę z poziomym usytuowaniem ramion kół roboczych. Wahliwie zamocowane ramiona spełniały jednocześnie rolę wahacza, co znacznie uprościło konstrukcję maszyny. Koła grabiące i kilka innych elementów pozostało bez zmian. Dolne usytuowanie ramy i mechanizmów nastawczych ułatwiało obsługę maszyny.
PZB-7 była bardzo wydajną maszyną , choć oprócz wspomnianych wcześniej zalet nie była doskonałą. Szczególnie w zakresie przetrząsania. Należy zaznaczyć, że przy pracy z bardzo wilgotnym materiałem nie można było uzyskać zadowalającego odwracania pokosów, lecz jedynie ich przesuwanie. Koła grabiące miały tendencję do częściowego zanieczyszczania odwracanego i przesuwanego materiału ziemią, wzruszoną zębami kół z powierzchni ziemi.
Maszyny tego typu produkowane są do dziś w kraju (w oparciu o dokumentację FMR Słupsk i FMR Darłowo) i zagranicą. Mimo, że są uważane dziś za przeżytek, to z powodzeniem spełniają swoją rolę zwłaszcza jako zgrabiarki.
Rafał Mazur