Walne Zebranie Sprawozdawcze Klubu Traktor i Maszyna
Walne Zebranie Sprawozdawcze Klubu Traktor i Maszyna
Dodano dnia: 02/12/2009
Mimo, że o tej porze roku nie odbywają się już „Retrotraktorowe” spotkania, to zostawiliśmy kilka relacji z 2009 sezonu, właśnie do poczytania w tym jesienno zimowym okresie. Oto jedna z nich.
Lato 2009 już za nami. Gdy za oknami jesienna szaruga, pozostały nam wspomnienia, fotografie i filmy. 3 października przyjaciele i miłośnicy „retrotraktorzyści” spotkali się w Skansenie Łochowice na trzecim pożegnaniu sezonu. Ta sympatyczna impreza na stałe wpisała się do kalendarza. Zakończenie sezonu jest doskonałą okazją do podsumowania działalności Skansenu i wszystkich związanych z nim ludzi. Warto przypomnieć, że w tym roku Skansenowscy wzięli udział w kilku zlotach i spotkaniach z udziałem zabytkowych traktorów. Największe z nich, udało mi się wynotować:
– Dzień orki w Danii ( organizator Ferguson Club)
– Targi Turystyczno –Ogrodnicze Lato Na Wsi w Minikowie ( ODR Minikowo)
– I Zlot Starych Ciągników w Golubiu Dobrzyń
– XXXII Międzynarodowe Targi Rolno-Przemysłowe w Minikowie (ODR Minikowo)
– I rocznica otwarcia Muzeum PGR w Bolegorzynie
– Witosławskie Impresje Ludowe
– Dzień Otwarty Magazynów Zbożowych w Gołańczy
– VIII Ogólnopolski Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego
Samelczaka w Wilkowicach
– Retroshow w Szreniawie
Ale sezon to nie tylko wystawy, to również i ciężka praca. W tym roku dawną świetność odzyskało kilka ciągników i maszyn rolniczych, które już były prezentowane na retro imprezach. Zostały pozyskane lub uratowane od zagłady następne perełki dawnej mechanizacji, niektóre przyjechały nawet z bardzo daleka.
Trzeba przyznać, że to wszystko nie było by możliwe, gdyby nie osobowość Jacka, który nie dość, że jest pozytywnie zakręcony, to jeszcze potrafi znaleźć czas na poszukiwania, pracę i renowację znalezisk.
A do tego poświęca się organizacji zlotów i dzięki otwartej osobowości przyciąga następnych miłośników starej mechanizacji. Tak więc tym sposobem, z roku na rok powiększa się nam grono ludzi uczestniczących w życiu Skansenu Łochowice. Tu zawsze panuje ciepła i serdeczna atmosfera.
W tym roku przyjechali goście, aż ze Słowacji. Dużą niespodziankę sprawił nam Władysław Chvostal z Małżonką, którzy przebyli trudną, tysiąc kilometrową drogę do Łochowic, właśnie po to aby uczestniczyć w tegorocznym zakończeniu.
Gościliśmy też reprezentację zaprzyjaźnionego Skansenu Stare Budy, pod postacią Marka Staniaszka, który mimo równolegle odbywających się Dni kukurydzy, zdołał pokonać trzystu kilometrową drogę aby choć na kilka chwil wziąć udział w spotkaniu.
A zaczęło się od przygotowania maszyn do zimowego snu. Mimo, że wykonuję te czynności już nie pierwszy raz to ta chwila jest dla mnie zawsze jakoś smutna i nostalgiczna. Spuszczenie wody z chłodnicy, wyjęcie akumulatora to sprawia, że mamy świadomość, iż na dłużej trzeba będzie się rozstać z ulubionym sprzętem.
Tymczasem mistrz grochówki Henio, trzymał kocioł na ogniu. Do dziś, nikt nie wie jaka jest tajemnica wybornego smaku tej zupy, którą raczy nas co roku. A ma ona, ten niepowtarzalny smak. Grochóweczka jest sporządzana w pełnej tajemnicy i z dala od wzroku ciekawskich. Dopiero gdy jest gotowa, wówczas ze Skansenu rusza eskorta, celem bezpiecznego przywiezienia kociołka.
W tym roku pojechaliśmy po niego Dzikiem, który bądź co bądź, po drodze zastrajkował. Być może i dla niego trzeba było zostawić porcję grochówki zamiast poić etyliną z olejem. Wjazd do Skansenu mieliśmy już z fanfarami.
W tym samym czasie tuż przy szałasie, opiekały się na ruszcie chrupkie kurczaki. Było wprost wybornie. Wieczorem podczas wspólnego biesiadowania, Milena uruchomiła kino letnie. Na telebimie obejrzeliśmy kapitalny film z tegorocznych Wilkowic, nakręcony przez Sabinę a zmontowany i wyprodukowany w Skansenie Stare Budy. Dawno nie oglądałem nakręconego z tak dużą pasją filmu. Od razu ożyły wspomnienia i obrazy tamtych wspaniałych chwil.
Zabawa była wspaniała. Wszystko co dobre szybko się kończy i dlatego przywołam słowa Marka Staniaszka, „aż żal było wyjeżdżać”. Miejmy nadzieję, że zimowy sen minie szybko i równie miło otworzymy następny sezon 2010.
W imieniu przyjaciół i Skansenowów dziękuję Uli i Jackowi za wspaniałe chwile spędzone w Łochowach podczas tegorocznej wiosny i lata.
Rafał Mazur, Jacek Grzywacz