Kolekcja Wichra
Kolekcja Wichra
Witam!
Wszyscy znają mnie z remontu trzydziestki, ale na trzydziestce nie kończy się me zainteresowanie techniką rolniczą. Posiadam sporo innych ciekawych maszyn i urządzeń, które z pasją zdobywam przeróżnymi sposobami
Do założenia tego tematu skłonił mnie mój najnowszy zakup. Zbiera się trochę, pierwsze konne maszyny zakupione w celach kolekcjonerskich dotarły do mnie zimą. Ponieważ mam nieco ciekawego sprzętu, postanowiłem go w jednym miejscu przedstawić. ale po kolei.
Sprzętem który chciałbym przedstawić jako pierwszy jest zakupiony przeze mnie opryskiwacz ORT, praktycznie ocalony spod młotka żula czającego się na piękną, mosiężną pompę.
Wyprodukowany w 1957 roku przez Lubelskie Zakłady Metalowe Przemysłu Terenowego dotarł na fajans w stanie idealnym jak na 55 lat życia.
Kółko, zazwyczaj wyklechtane i pogięte tutaj wygląda jak nowe - jest nawet zapieczone na ślizgowych żeliwnych łożyskach.
Poza oryginalnym, zielonym lakierem opryskiwacz nosił napis Waga (...)
Odwzorowanie oryginalnych barw nie będzie wcale takie trudne
Próbę czasu wytrzymały również tak newralgiczne w opryskiwaczu elementy jak sitko wlewu cieczy, mieszadło oraz zbiornik. W dużo młodszym Lechu którego również posiadam dobra jest niestety tylko rama, zbiornik i mieszało zgniły przez co nie stanowi on żadnej bazy do odbudowy...
Ze zbiornika wysypałem kopiaste wiadro rdzy, mimo to zbiornik jest zachowany perfekcyjnie, bez dziur i wżerów. Od razu został przeze mnie tymczasowo zakonserwowany miksem ropy i oleju.
Gruba blacha i (prawdopodobnie) bardzo rzadkie użytkowanie ze słabymi środkami ochrony roślin pozwoliły przetrwać zbiornikowi w tak dobrym stanie.
Pompa oczywiście rusza się, gniazdo mieszadła w pokrywie nie jest (o dziwo) wcale wytarte. Świadczy to o bardzo niskim stopniu używania sprzętu.
Jednak opryskiwacz objawił mi swoje wszystkie ciekawostki dopiero na warsztacie, po oczyszczeniu z grubsza tabliczki znamionowej. Sam opryskiwacz posiada dwie tabliczki, jedna nosi nazwę i logo wytwórni, natomiast druga jest sygnaturą samego sprzętu. Nad nimi widać jeszcze tabliczkę z adapteru żniwnego do kosiarki K 1.4 Tabliczka znamionowa jest o tyle ciekawa, że prawdopodobnie była niklowana, cynkowana (najpewniej) lub srebrzona (!)
Tabliczka jest stalowa, pokryta miedzią i jakimś szlachetnym materiałem, jest mało czytelna od wierzchu, ale pod spodem doskonała do odczytania.
Napis na tabliczce głosi:
LUBELSKIE ZAKŁADY METALOWE
PRZEMYSŁU TERENOWEGO
Lublin UL 1-go MAJA Nr 52
TYP ORT Nr FABR 88
ROK BUD. 1957 CENA (zbytu detalicznego) 1585
ZNAK KT LZM ZNAK KT ODBIORCY
Sprzęt stanowi dla mnie doskonałą bazę do renowacji, uszkodzona jest jedna śruba mocująca dekiel i pokrywy.Brakami są również połamane rączki i przewód lanca-opryskiwacz. Samą lancę przyniósł mi menel który poczuł konesera. Lanca również jest z mosiądzu i waży z kilo. Nie mam jej zdjęcia, ponieważ została tymczasowo schowana w moim serwisie.
Inne sprżęty wkrótce
Uwaga!
Poszukuję instrukcji do powyższego opryskiwacza, skanów lub wszelkich informacji zawartych w literaturze.
Proszę o kontakt na PW.
Szukając wzmianki o opryskiwaczu natrafiłem na to:
W książce "poradnik ogrodniczy" (PWRiL, Warszawa 1956) opryskiwacz ten figuruje pod nazwą "konstrukcja". Zgodnie z zaleceniami książki aparat przeznaczony jest do oprysków sadów w spółdzielniach produkcyjnych i gospodarstwach indywidualnych, posiada 30 litrowy zbiornik, strumień cieczy dochodzi do 1.5 metra (do opryskiwania wysokich drzew opryskiwacz posiada 3.5 metrową przełużkę lancy) ciśnienie robocze dochodzi do 7 atmosfer, posiada skórzane mankiety tłoka (na 1 dzień przed opryskiem należy je namoczyć wodą). Ponieważ opryskiwacz nie posiada manometru obecność ciśnienia roboczego poznaje się po oporze na dźwigni Do obsługi potrzebne są 2 osoby.
Wszyscy znają mnie z remontu trzydziestki, ale na trzydziestce nie kończy się me zainteresowanie techniką rolniczą. Posiadam sporo innych ciekawych maszyn i urządzeń, które z pasją zdobywam przeróżnymi sposobami
Do założenia tego tematu skłonił mnie mój najnowszy zakup. Zbiera się trochę, pierwsze konne maszyny zakupione w celach kolekcjonerskich dotarły do mnie zimą. Ponieważ mam nieco ciekawego sprzętu, postanowiłem go w jednym miejscu przedstawić. ale po kolei.
Sprzętem który chciałbym przedstawić jako pierwszy jest zakupiony przeze mnie opryskiwacz ORT, praktycznie ocalony spod młotka żula czającego się na piękną, mosiężną pompę.
Wyprodukowany w 1957 roku przez Lubelskie Zakłady Metalowe Przemysłu Terenowego dotarł na fajans w stanie idealnym jak na 55 lat życia.
Kółko, zazwyczaj wyklechtane i pogięte tutaj wygląda jak nowe - jest nawet zapieczone na ślizgowych żeliwnych łożyskach.
Poza oryginalnym, zielonym lakierem opryskiwacz nosił napis Waga (...)
Odwzorowanie oryginalnych barw nie będzie wcale takie trudne
Próbę czasu wytrzymały również tak newralgiczne w opryskiwaczu elementy jak sitko wlewu cieczy, mieszadło oraz zbiornik. W dużo młodszym Lechu którego również posiadam dobra jest niestety tylko rama, zbiornik i mieszało zgniły przez co nie stanowi on żadnej bazy do odbudowy...
Ze zbiornika wysypałem kopiaste wiadro rdzy, mimo to zbiornik jest zachowany perfekcyjnie, bez dziur i wżerów. Od razu został przeze mnie tymczasowo zakonserwowany miksem ropy i oleju.
Gruba blacha i (prawdopodobnie) bardzo rzadkie użytkowanie ze słabymi środkami ochrony roślin pozwoliły przetrwać zbiornikowi w tak dobrym stanie.
Pompa oczywiście rusza się, gniazdo mieszadła w pokrywie nie jest (o dziwo) wcale wytarte. Świadczy to o bardzo niskim stopniu używania sprzętu.
Jednak opryskiwacz objawił mi swoje wszystkie ciekawostki dopiero na warsztacie, po oczyszczeniu z grubsza tabliczki znamionowej. Sam opryskiwacz posiada dwie tabliczki, jedna nosi nazwę i logo wytwórni, natomiast druga jest sygnaturą samego sprzętu. Nad nimi widać jeszcze tabliczkę z adapteru żniwnego do kosiarki K 1.4 Tabliczka znamionowa jest o tyle ciekawa, że prawdopodobnie była niklowana, cynkowana (najpewniej) lub srebrzona (!)
Tabliczka jest stalowa, pokryta miedzią i jakimś szlachetnym materiałem, jest mało czytelna od wierzchu, ale pod spodem doskonała do odczytania.
Napis na tabliczce głosi:
LUBELSKIE ZAKŁADY METALOWE
PRZEMYSŁU TERENOWEGO
Lublin UL 1-go MAJA Nr 52
TYP ORT Nr FABR 88
ROK BUD. 1957 CENA (zbytu detalicznego) 1585
ZNAK KT LZM ZNAK KT ODBIORCY
Sprzęt stanowi dla mnie doskonałą bazę do renowacji, uszkodzona jest jedna śruba mocująca dekiel i pokrywy.Brakami są również połamane rączki i przewód lanca-opryskiwacz. Samą lancę przyniósł mi menel który poczuł konesera. Lanca również jest z mosiądzu i waży z kilo. Nie mam jej zdjęcia, ponieważ została tymczasowo schowana w moim serwisie.
Inne sprżęty wkrótce
Uwaga!
Poszukuję instrukcji do powyższego opryskiwacza, skanów lub wszelkich informacji zawartych w literaturze.
Proszę o kontakt na PW.
Szukając wzmianki o opryskiwaczu natrafiłem na to:
W książce "poradnik ogrodniczy" (PWRiL, Warszawa 1956) opryskiwacz ten figuruje pod nazwą "konstrukcja". Zgodnie z zaleceniami książki aparat przeznaczony jest do oprysków sadów w spółdzielniach produkcyjnych i gospodarstwach indywidualnych, posiada 30 litrowy zbiornik, strumień cieczy dochodzi do 1.5 metra (do opryskiwania wysokich drzew opryskiwacz posiada 3.5 metrową przełużkę lancy) ciśnienie robocze dochodzi do 7 atmosfer, posiada skórzane mankiety tłoka (na 1 dzień przed opryskiem należy je namoczyć wodą). Ponieważ opryskiwacz nie posiada manometru obecność ciśnienia roboczego poznaje się po oporze na dźwigni Do obsługi potrzebne są 2 osoby.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Dziś siedzę w papierach i robię porządki, przy okazji zrobiłem kilka skanów - to raczej nie to, ale nic innego na obecną chwilę nie trafiłem
Zetor 25, Zetor 25A, Zetor 25K, Zetor 50 Super, Zetor 3011 Major, Ursus C-325, Ursus C-328, Ursus C-4011, Ursus C-308, Dzik 2, Dzik 21, Robi 151, żniwiarka, silniki stacjonarne, snopowiązałki, młocarnia i wiele innych...
RE: Kolekcja Wichra
Dzięki, i to się przyda
Lecha też mam (ale już nieco zdefasonowanego), jest to młodszy brat Rexa.
Ten opryskiwacz jest pierwszy z serii ORT, na wyposażeniu nie ma nawet manometru - ponieważ zamierzam go czasem użyć to manometr w jakiś sposób zamontuję, ale tak aby oryginalność sprzętu była jak największa
Kilka zdjęć:
Lanca do opryskiwacza taczkowego:
Opryskiwacz, tzw "flitówka", też z fajansu, co najciekawsze w pełni sprawny:
Do tego opryskiwacza (który jest pompą ssąco-tłoczącą z rozpylaczem) był jeszcze taki mosiężny zbiornik na jednym pasku, w kształcie plecaka. potrzebuję taki zbiornik
Wawel:
Radzieckie, tandetne OP-10:
I maleństwo do mieszkania
Jak widać kolekcja idzie w kierunku aparatury ochrony roślin.
Literatura mile widziana
Lecha też mam (ale już nieco zdefasonowanego), jest to młodszy brat Rexa.
Ten opryskiwacz jest pierwszy z serii ORT, na wyposażeniu nie ma nawet manometru - ponieważ zamierzam go czasem użyć to manometr w jakiś sposób zamontuję, ale tak aby oryginalność sprzętu była jak największa
Kilka zdjęć:
Lanca do opryskiwacza taczkowego:
Opryskiwacz, tzw "flitówka", też z fajansu, co najciekawsze w pełni sprawny:
Do tego opryskiwacza (który jest pompą ssąco-tłoczącą z rozpylaczem) był jeszcze taki mosiężny zbiornik na jednym pasku, w kształcie plecaka. potrzebuję taki zbiornik
Wawel:
Radzieckie, tandetne OP-10:
I maleństwo do mieszkania
Jak widać kolekcja idzie w kierunku aparatury ochrony roślin.
Literatura mile widziana
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Jak będzie chwila, to też zrobię parę skanów ze starej literatury o urządzeniach do ochrony roślin, to Ci prześlę Wicher *yes*
Facebook. old URSUS tractor
RE: Kolekcja Wichra
Świetnie - najlepiej wrzuć je tutaj. Ja mam trochę, ale poza wzmianką z pierwszego posta nic nie mam.
Ktoś sobie przy okazji poczyta i się dowie paru rzeczy
Ktoś sobie przy okazji poczyta i się dowie paru rzeczy
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Dobra, pora brać się za opryskiwacz w końcu... Wieczory coraz dłuższe ;D
Ponawiam prośbę o skany literatury odnośnie tego egzemplarza sprzętu!
W planach demontaż dekla i pompy... Jak wcześnie z roboty wrócę to się tym zajmę.
Moja kolekcja sprzętu podąża w stronę małych, aczkolwiek ciekawych sprzętów związanych z rolnictwem. To prosta ekonomia, ciekawych sprzętów "za piwo" "za flachę" "po złotówce za kilo" to można naczesać na tony, co tez skutecznie czynię. Ale po kolei:
Klucze do wozów:
Pierwszy z lewej to klucz od mojego woza, a reszta z fajansu...Dwa pierwsze od wozów gumiaków, a reszta żeleźniaki... Cały czas się zastanawiam gdzie w żeleźniaku były kwadratowe mutry, może oświeci ktoś ?
Bardzo ciekawy jest szósty klucz z lewej, który ma oczko do łańcucha - widać że kowal przewidywał zagubienie lub "prywatyzację" klucza ;D Trzeci klucz z lewej zgiął się na jakiejś mutrze. Klucze planuję kiedyś nieco odświeżyć - albo po prostu odrdzewić i natrzeć smarem. Powieszę je sobie na ścianie. o ile dorobię się kiedyś drewnianej ściany... Bo właśnie na takiej by najładniej wyglądały.
Mam w swej kolekcji również nieco bardziej barbarzyńskie sprzęty, związane z hodowlą zwierząt.
Ostatnio zakombinowałem sobie nieco nadgryzione zębem czasu kleszcze Burdizzo - czyli narzędzie użytkowane przez hodowców do kastracji owiec i innych zwierzaków metodą - co najciekawsze bezkrwawą. (przez to bardzo popularne, bo zawsze to chytry chłop na weterynarzu zaoszczędził)
Zasada działania tego narzędzia jest bardzo prosta. Łapało się biednego pacjenta, wiązało mu tylne nogi do kołka jak był duży albo kładło na ziemi grzbietem do góry (pomocnik zawsze musiał być przy operacji) po czym łapało szczękami za mosznę u nasady i zaciskało szczęki które są do siebie bardzo dokładnie dopasowane:
Powodowało to przerwanie nasieniowodów czyli bezpłodność, co w przypadku hodowli owiec które jak wiadomo zawsze są w stadzie umożliwiało racjonalną hodowlę.
Kleszcze te wyprodukowała firma Chifa, wierząc datownikowi w grudniu roku 1965 (chyba że 12/65 to oznaczenie modelu), na drugiem ramieniu dźwigni jest napis informujący o niklowanej - higienicznej powierzchni szczęk (nickelplated)
Ponawiam prośbę o skany literatury odnośnie tego egzemplarza sprzętu!
W planach demontaż dekla i pompy... Jak wcześnie z roboty wrócę to się tym zajmę.
Moja kolekcja sprzętu podąża w stronę małych, aczkolwiek ciekawych sprzętów związanych z rolnictwem. To prosta ekonomia, ciekawych sprzętów "za piwo" "za flachę" "po złotówce za kilo" to można naczesać na tony, co tez skutecznie czynię. Ale po kolei:
Klucze do wozów:
Pierwszy z lewej to klucz od mojego woza, a reszta z fajansu...Dwa pierwsze od wozów gumiaków, a reszta żeleźniaki... Cały czas się zastanawiam gdzie w żeleźniaku były kwadratowe mutry, może oświeci ktoś ?
Bardzo ciekawy jest szósty klucz z lewej, który ma oczko do łańcucha - widać że kowal przewidywał zagubienie lub "prywatyzację" klucza ;D Trzeci klucz z lewej zgiął się na jakiejś mutrze. Klucze planuję kiedyś nieco odświeżyć - albo po prostu odrdzewić i natrzeć smarem. Powieszę je sobie na ścianie. o ile dorobię się kiedyś drewnianej ściany... Bo właśnie na takiej by najładniej wyglądały.
Mam w swej kolekcji również nieco bardziej barbarzyńskie sprzęty, związane z hodowlą zwierząt.
Ostatnio zakombinowałem sobie nieco nadgryzione zębem czasu kleszcze Burdizzo - czyli narzędzie użytkowane przez hodowców do kastracji owiec i innych zwierzaków metodą - co najciekawsze bezkrwawą. (przez to bardzo popularne, bo zawsze to chytry chłop na weterynarzu zaoszczędził)
Zasada działania tego narzędzia jest bardzo prosta. Łapało się biednego pacjenta, wiązało mu tylne nogi do kołka jak był duży albo kładło na ziemi grzbietem do góry (pomocnik zawsze musiał być przy operacji) po czym łapało szczękami za mosznę u nasady i zaciskało szczęki które są do siebie bardzo dokładnie dopasowane:
Powodowało to przerwanie nasieniowodów czyli bezpłodność, co w przypadku hodowli owiec które jak wiadomo zawsze są w stadzie umożliwiało racjonalną hodowlę.
Kleszcze te wyprodukowała firma Chifa, wierząc datownikowi w grudniu roku 1965 (chyba że 12/65 to oznaczenie modelu), na drugiem ramieniu dźwigni jest napis informujący o niklowanej - higienicznej powierzchni szczęk (nickelplated)
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
-
- Posty: 8
- Rejestracja: 22 paź 2011, 11:52
RE: Kolekcja Wichra
kwadratowe mutry były na osiprzykręcało się nimi koła
RE: Kolekcja Wichra
Teraz wszystko gra - kapsel na piastę a kwadrat na ośce. Wielkie dzięki
Kolejny ciekawy przedmiot z moich zbiorów to tzw. trokar lub mówiąc inaczej trójgraniec. Jest to sztylecik do ratowania krowy przy wzdęciu (na przykład po zeżarciu mokrej koniczyny) kiedy to gazów jest tyle że mogą one krowę rozsadzić.
Jak widać trokar to produkcja niemiecka, wierząc wszelkim sygnaturom jest to rocznik 1936.
A teraz co nieco o zasadzie działania. Jeśli krowa była wzdęta i groziło jej pękniecie należało wbić trokar w wystrzyżoną i odkażoną skórę w miejscu największej wypukłości, mniej więcej na szerokość dłoni od tylnego stawu biodrowego, następnie przytrzymać pochewkę aby pozostała w ranie i sztylet wyciągnąć. Rurka stanowi ujście dla gazów.
Następnym razem będziecie ostrożniej jedli grochówkę ;D ;D
Najciekawsza jest jednak historia tego urządzenia.
Mój pradziadek pracował dla miejscowego właściciela ziemskiego i założyciela garbowskiej cukrowni Broniewskiego jeszcze przed wojną. Dziedzic był wielkim miłośnikiem koni, posiadał nawet stajnię koni wyścigowych których to doglądał właśnie pradziadek. Poza tym zajmował się końmi dla wojska w czasie kampanii wrześniowej, następnie wrócił do pracy do pałacu który w czasie okupacji był miejscem wypoczynku lotników niemieckich - stajnia nadal funkcjonowała. Dopiero pod koniec wojny kiedy to konie zarekwirowano stajnia stała się pusta.
Jeśli ktoś kiedykolwiek przejeżdżał przez Garbów główną trasą to przecina ona dawny park na pół, oraz przebiega przez pusty plac po stajni. Zaraz po wojnie nowi gospodarze terenu stajnię wyburzyli aby "wyprostować" drogę.
Trokar ten został "sprywatyzowany" przez pradziadka zapewne z oborowej apteczki tuż pod koniec wojny, do dziś pozostaje w rodzinie w świetnym stanie, chociaż nigdy pewnie nie będzie więcej używany...
Kolejny ciekawy przedmiot z moich zbiorów to tzw. trokar lub mówiąc inaczej trójgraniec. Jest to sztylecik do ratowania krowy przy wzdęciu (na przykład po zeżarciu mokrej koniczyny) kiedy to gazów jest tyle że mogą one krowę rozsadzić.
Jak widać trokar to produkcja niemiecka, wierząc wszelkim sygnaturom jest to rocznik 1936.
A teraz co nieco o zasadzie działania. Jeśli krowa była wzdęta i groziło jej pękniecie należało wbić trokar w wystrzyżoną i odkażoną skórę w miejscu największej wypukłości, mniej więcej na szerokość dłoni od tylnego stawu biodrowego, następnie przytrzymać pochewkę aby pozostała w ranie i sztylet wyciągnąć. Rurka stanowi ujście dla gazów.
Następnym razem będziecie ostrożniej jedli grochówkę ;D ;D
Najciekawsza jest jednak historia tego urządzenia.
Mój pradziadek pracował dla miejscowego właściciela ziemskiego i założyciela garbowskiej cukrowni Broniewskiego jeszcze przed wojną. Dziedzic był wielkim miłośnikiem koni, posiadał nawet stajnię koni wyścigowych których to doglądał właśnie pradziadek. Poza tym zajmował się końmi dla wojska w czasie kampanii wrześniowej, następnie wrócił do pracy do pałacu który w czasie okupacji był miejscem wypoczynku lotników niemieckich - stajnia nadal funkcjonowała. Dopiero pod koniec wojny kiedy to konie zarekwirowano stajnia stała się pusta.
Jeśli ktoś kiedykolwiek przejeżdżał przez Garbów główną trasą to przecina ona dawny park na pół, oraz przebiega przez pusty plac po stajni. Zaraz po wojnie nowi gospodarze terenu stajnię wyburzyli aby "wyprostować" drogę.
Trokar ten został "sprywatyzowany" przez pradziadka zapewne z oborowej apteczki tuż pod koniec wojny, do dziś pozostaje w rodzinie w świetnym stanie, chociaż nigdy pewnie nie będzie więcej używany...
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
swietna historia. mam podobna....
RE: Kolekcja Wichra
U kumpla wypatrzyłem imadło do otwierania krowiego pyska, będę je próbował wydrzeć
Najnowszy sprzęt w kolekcji to japoński opryskiwacz plecakowy napędzany dwusuwowym silnikiem marki Arimitsu model MD-35. Zdjęcia i dokładniejszy opis będą wkrótce.
Najnowszy sprzęt w kolekcji to japoński opryskiwacz plecakowy napędzany dwusuwowym silnikiem marki Arimitsu model MD-35. Zdjęcia i dokładniejszy opis będą wkrótce.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
"zdjęcia będą wkrótce" to dobre stwierdzenie Wicher, jedziecie przez Wrocław na Zlot ? Którędy ?
RE: Kolekcja Wichra
No tak, wracam ciemno i weź tu zdjęcie zrób. jak będę jechać nad morze to na pewno nie przez Wrocław, tylko na doczepkę w tirze z ładunkiem nawozu
No to po kolei:
Silnik został prawie rozmontowany, simmering mniejszy mam, czekam jeszcze na większy. Potem nastąpi montaż i uruchomienie sprzętu.
"Góra" silnika będzie pewnie montowana jutro, tłumik wymaga przepalenia a gaźnik oczyszczenia, simmeringi mogę nabić mając wszystko pomontowane. Na ostatnich zdjęciach wszystko jest tylko poprzymierzane.
Ciekawostką tego silnika jest przystosowanie do pracy w obu kierunkach, polegające na możliwości zdjęcia krzywki i założenia jej w drugą stronę, aparat zapłonowy (klasyczny młoteczkowy) jest montowany na 2 symetryczne otwory, posiada poza tym ogromną regulację.
Kartery posiadają w dnie korek do spuszczania kondensatu z komory korbowej, bardzo mnie to cieszy - na okres zimowy zaleję olej w silnik a wiosną wykręcę tylko śrubkę. Istnieje dzięki temu możliwość płukania silnika, co bardzo cieszy.
No to po kolei:
Silnik został prawie rozmontowany, simmering mniejszy mam, czekam jeszcze na większy. Potem nastąpi montaż i uruchomienie sprzętu.
"Góra" silnika będzie pewnie montowana jutro, tłumik wymaga przepalenia a gaźnik oczyszczenia, simmeringi mogę nabić mając wszystko pomontowane. Na ostatnich zdjęciach wszystko jest tylko poprzymierzane.
Ciekawostką tego silnika jest przystosowanie do pracy w obu kierunkach, polegające na możliwości zdjęcia krzywki i założenia jej w drugą stronę, aparat zapłonowy (klasyczny młoteczkowy) jest montowany na 2 symetryczne otwory, posiada poza tym ogromną regulację.
Kartery posiadają w dnie korek do spuszczania kondensatu z komory korbowej, bardzo mnie to cieszy - na okres zimowy zaleję olej w silnik a wiosną wykręcę tylko śrubkę. Istnieje dzięki temu możliwość płukania silnika, co bardzo cieszy.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Korek do spuszczania kondensatu a korek do nalewania , zalewania jest?*yes*
RE: Kolekcja Wichra
świecę trzeba wykręcić i zaleje się bez problemu komorę korbową
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Wicher nawóz nad morze to gdzie .
RE: Kolekcja Wichra
Trzebiatów, Mścice... także mnie samego z małą torbą by podrzucili
Dobry panowie!
Dzięki zakitranemu zapasowi gotówki udało mi się dzisiaj ocalić piękny śrutownik SB-100 produkcji Skoczowskich Zakładów Sprzętu Rolniczego i Ochronnego
Menelnia pozbawiła go tylko silnika, na szczęście reszta ocalała w stanie nienaruszonym-menel był "zmotoryzowany" i po rozbiciu silnika młotkiem nie chciało mu się reszty rozbierać.
Według tabliczki ważył 144 kilogramy, pochodzi z roku 1959. Jest tam jeszcze cena, stempel KT i napięcie zasilania wraz z mocą, te informacje podam jutro.
Zdjęcia - na razie słabej jakości bo niedawno zrzuciłem go z busa i schowałem od deszczu.
Dobry panowie!
Dzięki zakitranemu zapasowi gotówki udało mi się dzisiaj ocalić piękny śrutownik SB-100 produkcji Skoczowskich Zakładów Sprzętu Rolniczego i Ochronnego
Menelnia pozbawiła go tylko silnika, na szczęście reszta ocalała w stanie nienaruszonym-menel był "zmotoryzowany" i po rozbiciu silnika młotkiem nie chciało mu się reszty rozbierać.
Według tabliczki ważył 144 kilogramy, pochodzi z roku 1959. Jest tam jeszcze cena, stempel KT i napięcie zasilania wraz z mocą, te informacje podam jutro.
Zdjęcia - na razie słabej jakości bo niedawno zrzuciłem go z busa i schowałem od deszczu.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
RE: Kolekcja Wichra
Maszyna porządna i polska !
RE: Kolekcja Wichra
Wicher ten opylacz to produkcja chińska z lat 80.
Też takiego przygarnołem i czeka na naprawe.
Też mam gdzieś taki ręczny opylacz w postaci pompki takie maleństwo do mieszkania oraz taki ze zbiornikiem poprzecznym.
Znalazłem tez taką zmijke(rurka zwinieta z drutu) na wzdęcia dla krów ale do końca nie wiem. Wrzuce kiedy zdjecie..
Pokaż ten toporek strażacki co na zdjeciu widać, na sprzedaż może?
Też takiego przygarnołem i czeka na naprawe.
Też mam gdzieś taki ręczny opylacz w postaci pompki takie maleństwo do mieszkania oraz taki ze zbiornikiem poprzecznym.
Znalazłem tez taką zmijke(rurka zwinieta z drutu) na wzdęcia dla krów ale do końca nie wiem. Wrzuce kiedy zdjecie..
Pokaż ten toporek strażacki co na zdjeciu widać, na sprzedaż może?
RE: Kolekcja Wichra
Ta żmijka fachowo zwie się sonda przełykowa...
Ja dziś podgoniłem sprawę ze śrutownikiem kamieniakiem, oto zdjęcie fragmentu dna który poszedł do amputacji:
Ze zdjęć to by było na tyle potem zajęty byłem na tyle że nie zrobiłem zdjęć nowej łaty, rozbabranego śrutownika i poszczególnych etapów demontażu. W planach jest jeszcze malowanie maszyny
A to zdjęcia "małego" :
"mały" został odkręcony od podstawy na czas magazynowania. docelowo podstawa będzie wyższa, ponieważ ta jest zbyt niska i nawet wiaderka nie będzie dało się podstawić...
Dokumentacja zdjęciowa postępu prac nad śrutownikiem.
Demontaż osłony był dla mnie dość skomplikowany ponieważ robiłem to "w ciemno" a śruby nie chciały puszczać... trochę penetrusa, łomik (do oprawy łożyska) kluczyk 17 i 19 załatwiły sprawę.
Kiedy okazało się że osłona z blachy okalająca kamienie daje się całkowicie oddzielić bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ ułatwiło to przebieg naprawy. Po wycięciu fragmentu uszkodzonej blachy dosztukowałem do osłony śrubami M6 pasek blachy o podobnej szerokości (różnice będę wyrównywać gumówką od deski), zakładki zostały pomalowane sprayem.
Jak widać kamienie są w rewelacyjnym stanie, na łożysku zerowe ślady zużycia - śrutownik był regularnie smarowany jednak korozja dopadła go po śmierci właściciela...
Całość śrutownika zostanie przeze mnie wyszczotkowana ręcznie z rdzy, umyta opryskiwaczem, zapodkładowana natryskowo malkorem i pomalowana farbą w zielonym kolorze
Jeżeli elektrycy nie usuną awarii (zginęła jedna z 3 faz) będę zmuszony przypomnieć sobie jak się trzyma pędzel. Śrutownik musi być ukończony w tym tygodniu.
Ja dziś podgoniłem sprawę ze śrutownikiem kamieniakiem, oto zdjęcie fragmentu dna który poszedł do amputacji:
Ze zdjęć to by było na tyle potem zajęty byłem na tyle że nie zrobiłem zdjęć nowej łaty, rozbabranego śrutownika i poszczególnych etapów demontażu. W planach jest jeszcze malowanie maszyny
A to zdjęcia "małego" :
"mały" został odkręcony od podstawy na czas magazynowania. docelowo podstawa będzie wyższa, ponieważ ta jest zbyt niska i nawet wiaderka nie będzie dało się podstawić...
Dokumentacja zdjęciowa postępu prac nad śrutownikiem.
Demontaż osłony był dla mnie dość skomplikowany ponieważ robiłem to "w ciemno" a śruby nie chciały puszczać... trochę penetrusa, łomik (do oprawy łożyska) kluczyk 17 i 19 załatwiły sprawę.
Kiedy okazało się że osłona z blachy okalająca kamienie daje się całkowicie oddzielić bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ ułatwiło to przebieg naprawy. Po wycięciu fragmentu uszkodzonej blachy dosztukowałem do osłony śrubami M6 pasek blachy o podobnej szerokości (różnice będę wyrównywać gumówką od deski), zakładki zostały pomalowane sprayem.
Jak widać kamienie są w rewelacyjnym stanie, na łożysku zerowe ślady zużycia - śrutownik był regularnie smarowany jednak korozja dopadła go po śmierci właściciela...
Całość śrutownika zostanie przeze mnie wyszczotkowana ręcznie z rdzy, umyta opryskiwaczem, zapodkładowana natryskowo malkorem i pomalowana farbą w zielonym kolorze
Jeżeli elektrycy nie usuną awarii (zginęła jedna z 3 faz) będę zmuszony przypomnieć sobie jak się trzyma pędzel. Śrutownik musi być ukończony w tym tygodniu.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)