Mam taki temat z niczego, po prostu nie mam kogo zapytać, lub rozwikłać pewnej zagadki. Otóż dwukrotnie na przestrzeni lat uleciało przednie koło w tym ciągniku, jednym razem jak ciągnik wymagał już dawno generalnego remontu, lata 90, ponieważ kupiono go z SKR, strasznie zmęczony pracą to kurtuazja w tym przypadku, kabina + orurowanie, jak ojciec pojechał na saksy to po powrocie zrobił generalny remont, ale gdzieś może w 2005 roku również zdarzyło się, że na prostej drodze przednie koło się urwało, pamiętam że wsadzili kołek i przyjechał na trzech kołach, z przodu "ta kostka" co jest, po prostu widze w pamięci wszystkie 4 śruby zerwane, i teraz pytanie z d..... dlaczego tak się stało? Dziś już go nie zapytam, a wtedy mnie to nie interesowało, czy należy regularnie dawać nowe śruby? dokręcać to? zbieg okolicznośći? ciągnik był użytkowany normalnie, małe gospodarstwo 5h, żniwa, orka, sianokosy, nikt go nie katował, taka robota jak robota, raczej szanowanie na tyle ile się miało pojęcie. Jeden sąsiad w wieku już pod 80tke mi mówi, bo w tym waszym jest ten stary typ mostu i dlatego ulatywało, drugi go opieprzył i mówi guzik prawda, most dobry bo mocniejszy jak późniejsze nowsze belki, koła 18stki tam chyba były to może dlatego ulatywało, 16stki lepsze są!, nawet ostatnio na to spojrzałem, jedna z blaszek ma luz, nie wiem czy śruba lekko sie nie obluzowała i należało by dokręcić. Może ktoś się wypowie, temat taki z niczego, ale nie mam kogo zapytać, albo zaczynają wróżyć, może jako pasjonaci rzucicie mi inne światło na tą sprawę.
W lewym przednim jest przerwa między blaszką a czopem? chyba tak to się nazywa,należało by to dokręcić??? tylko to jest pewnie fes zapieczone



