A więc tak, skoro jest za dużo oleju to go bierze, to jest proste, ale skoro jest pęknięty pierścień to swoje skutki też ma. Przy pękniętym pierścieniu na 100% nie będzie kompresji, tzn. coś tam będzie, ale tak jakby jej nie było i palić za bardzo nie będzie chciał. Ale jeżeli to padłoby na mnie, to bogaty w doświadczenia zrobiłbym to raz a porządnie i możliwie sam, bo ten silnik raz zrobiony odwdzięcza się dobrą pracą przez długie lata - o ile się w jakimś stopniu o niego dba.
Po pierwsze:
wymiana tulei, pierścieni, jest banalna. Tzn. rozkręcasz głowicę - od razu głowicę na stół, ale to za chwilę - 2 śruby pod drugiej stronie silnika na korbowodzie, pchasz korbowód do przodu i masz tłok na wierzchu. Trzeba sobie dorobić jakiś ściągacz do tulei UWAGA BĘDZIE MOCNO SIEDZIEĆ, przez kilka, kilkanaście, bądź nawet kilkadziesiąt lat nagromadziło się tam sporo kamienia, zalać to płynem hamulcowym, kretem, mocno pociągnąć i puści

ściągacz to kwestia wyobraźni, długi pręt (m20 starczy), na końcu tulei ceownik opierający się na jej krawędziach, zaspawać ten pręt, żeby nie puściło. Z przodu cylindra poprzecznie do pręta też ceownik, oprzeć to na bloku odsuwając odpowiednio, ja użyłem szpilek - wytrzymały, chociaż mogły nie wytrzymać *flower* nakrętka na pręt i ciągniemy, musi wyjść, a siedzieć będzie mocno

Tuleję, mamy na wierzchu
Po drugie:
Głowica, stawiamy ją na stole, w zasadzie kładziemy najlepiej powierzchnią stykającą się z blokiem do stołu, do kanałów dolotowych nalać trochę nafty, ropy, przez noc nie powinno nic puścić na drugą stronę, jak puści to regeneracja, która jest w takim silniku prosta jak budowa cepa (najlepiej tą głowicę położyć "w powietrzu", żeby pod zaworami nic nie było, wtedy ładnie widać czy puszczają czy nie. Jak nie puszczają idziemy do pkt 3, jeżeli puszczają to:
Kupujemy 1 lub 2 zawody, 1 lub 2 tulejki zaworowy, rozkładamy zawory, wciskamy zawór, tak, żeby wcisnęła się tylko sprężyna, wyciągamy zabezpieczenie, ściągamy sprężynę, zawór mamy na wierzchu tak jak i tulejkę. Tulejkę wybijamy delikatnie (lubią pękać, ja połamałem 2, jedna do dziś jest u szczerbiona 100% szczelności

Oczywiście głowicę czyścimy z nagaru, kanały też (dobry jest TYTAN do przypaleń, znajdziesz go u mamy, żony, dziewczyny w kuchni najpewniej, polewasz, czekasz i wszystko ładnie spływa i czyści do połysku

) Kupujemy nowe zawory i docieramy, najpierw pastą 2, potem 1 i na koniec 0, to długa monotonna praca, jeden dzień - jeden zawór, ja docierałem wiertarką taką elektryczną - wiem nie powinno się, ale to tylko es

pasta, prawo lewo, pasta prawo lewo.... aż się dotrze, tj. nie puści ropy, nafty w drugą stronę, wtedy składamy sprężyny i mamy nową głowicę - planowanie bym sobie odpuścił, osiądzie na uszczelce, aż tak zwichrowana pewnie nie jest
Po trzecie:
Rozkładamy tłok z korbowodem, korbowody się nie psują raczej, więc zdejmujemy zabezpieczenie sworznia - zwane fachowo pierścieniem segera wewnętrznym, wybijamy sworzeń, można spokojnie metalem przez metal (NIE WOLNO, ale da radę, wypróbowane

sworzeń twardy robili), ale bezpieczniej i lepiej przez kawałek drewna. Wybiłbym dla świętego spokoju tulejkę korbowodu (groszowe sprawy), wbił nową i rozwiercił na odpowiedni wymiar (jak nie miałem rozwiertaka, to machałem papierem ściernym, śmiga to do dziś bezproblemowo, ale długo i monotonnie i wychodzi trochę "jajo"). Korbowód gotowy, bierzemy nowy tłok, można go podgrzać w momencie jak sworzeń idzie do zamrażarki na noc, wbijamy, zakładamy zabezpieczenia i wsio gotowe, można ruszać dalej.
Po czwarte:
czyścimy elegancko komorę chłodniczą, z kamienia, rdzy, lepiej się chłodzić będzie. Szykujemy tuleję, uszczelka miedziana pod kołnierz, dwa oringi - wkładasz do dziury i równomiernie i powoli wprasowujesz - tłumacząc na domowe metody, nie walić młotkiem, tylko dociągnąć - głowicą

ew. jakiś ceowniczek i na szpilkach od głowicy, ale głowicą ostatecznie też trzeba.
Po piąte:
Jeżeli panewki na korbowodzie są w porządku - tj. mają być nie za chude i nie porysowane fest - ja założyłem na starych też do dziś fruwa
Przechodzimy do montażu tłoka, wsuwamy powoli korbowód, wkładamy w jego czop jedną połówkę panewki:
- pierwszy pierścień olejowy (trzeba patrzeć po pierścieniu gdzie jest znak TOP, to idzie do góry, bo one mają specjalne kształty)
- drugi pierścień olejowy
W między czasie, sprawdzamy czy korbowód naszedł na wał, musi być idealnie
- dochodzimy do pierścieni uszczelniających - ostatni ma być ten chromowany, 2 pierwsze patrząc od bloku to mają być tzw. węglowe, czyli gładkie, ale nie świecą się (chyba każdy wie jak wygląda chrom)
i tutaj zależy od szkoły ale zamki nie mają być w jednej płaszczyźnie, tj. co 90 stopni, co 120 stopni (te 120 stopnie najlepsze, bo 360 dzielimy na 3

)
- trzeba pamiętać o jakiejś opasce, bądź tulejce, żeby te pierścienie ścisnąć, aż wejdą w tuleję. Ja używałem śrubokrętów i pomocy - ale trzeba uważać, żeby pierścień nie pękł, nie porysował się, są takie opaski za 30 zł w metalowych sklepach
- no i na końcu wkładamy pierścień chromowany uszczelniający, świeci się, ma za zadanie "zdzierać tuleję" i prawie się nie niszczy bo chrom twardy przecież
P.S. Jak nie ma tego pierścienia chromowanego to nie ma szkody, aczkolwiek z mojej wiedzy wynika, że każda andoria z takowym wychodziła
Po szóste??:
Zakładamy głowicę:
- uszczelka (można zastosować TAWOT)
- popychacze na zawory
- dokręcamy na krzyż, kluczem przez rurę (pewnie nie masz klucza dynamometrycznego

)
- regulujemy luz na zaworach
- zakręcamy pokrywę zaworów
Wtrysk, kręcimy - będzie ciężko, i PAM PAM PAM
Aaaa bym zapomniał. Przed włożeniem tłoka wysmaruj tuleję mixolem, bądź olejem silnikowym, i każdy zamek, każdego pierścienia też, no i przed zamknięciem cylindra, też tam troszkę oleju można wpuścić, zmniejszy opory całościowe tych nowych części.
Oczywiście:
- spuszczamy stary olej, wodę
- czyścimy wszystko porzadnie
- zalewamy nowy olej, wodę
No i cieszymy się długą bez awaryjną pracą silnika
A się rozpisałem, mam nadzieję, że się przyda chociaż *rofl*