Może to nie do końca maszyna konna jak sugeruje dział, ale prawie w temacie.
Dziś podczas remontu stajni wpadło mi w ręce stare chomonto. Oczywiście wiedziałem że tam wisi od lat, prawdopodobnie sam je tam kiedyś powiesiłem.
Chciałbym go trwale i sensownie zakonserwować. Pytanie czym i jak ?
Jeszcze raz sorki za zwrócenie uwagi. Ja nie jestem jakimś szczególnym przypadkiem purysty językowego, ale jednak takie błędy mnie troszkę drażnią - tym bardziej, że na forum jest włączone automatycznie sprawdzanie pisowni przy tworzeniu postów. Abstrahując od moich odczuć: ludzie piszą HOMONTO, HOMĄTO, CHOMONTO - a potem człowiek chce kupić na Allegro chomąto i 3/4 ofert mu się nie wyświetla. Zamiast uprzęży szorowej są np. SIORY, a wasąg zmienia się w WASONG, a nawet w FASIONG. Tak samo jest z maszynami rolniczymi: zamiast wału Campbella jest CAMBELLA, a nawet KAMBELA. Albo PRZEDPŁÓŻKI, ŚRÓTOWNIK, PRESA, GŁEMBOSZ... Załamka.
Zakładam, że chcesz z tego zrobić ozdobę, bo do użytkowania zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem to chomąto już się nie nadaje.
To jest tzw. chomąto krakowskie. Jego podstawowe elementy to kleszczyny (te drewniane elementy) i podkład, czyli kiszka (czyli skórzana poduszka po wewnętrznej stronie kleszczyn). Przede wszystkim trzeba to wszystko porozkładać na czynniki pierwsze, oddzielić kleszczyny od kiszki. Skóra, podejrzewam, jest w stanie agonalnym i może przy tym popękać. Być może ryzyko pękania dałoby się zmniejszyć, gdyby po wstępnym przetarciu podkładu z brudu zastosować jakiś smar do skóry. Z doświadczenia: są specjalne mydła glicerynowe do skóry i smary do skóry, stosowane do pielęgnacji elementów skórzanych rzędu jeździeckiego (siodła i ogłowia). Nie ma co tego kupować, bo troszkę to kosztuje, ale jak masz znajomego koniarza to zapytaj, czy by Ci odrobiny takich preparatów nie użyczył lub załatwił. Mają tę zaletę, że są o wiele skuteczniejsze od np. zwykłych mydeł, a nie niszczą skóry. Jak nie masz dostępu do takiego mydła, to użyj zwykłego szarego. Co do smaru "jeździeckiego" - jak po umyciu i wysuszeniu go zastosujesz, to praktycznie od razu zobaczysz jego wysoką skuteczność. Skóra szybko zrobi się elastyczna. Natomiast unikaj smarowania skóry olejami roślinnymi, bo to jest doskonała pożywka dla pleśni.
Elementy drewniane po oczyszczeniu zakonserwujesz dowolnym preparatem kupionym w sklepie typu Castorama, żaden problem kupić puszkę lakierobejcy. Gorzej jest z podkładem. Normalnie takie rzeczy trzyma się pod dachem i smaruje co pół roku, ale skóra podkładów, która jako ozdoba zewnętrzna będzie wystawiona stale na słońce, wilgoć, mróz itd. i tak w końcu popęka. Żeby to miało sens to trzeba by w takim przypadku powtarzać zabiegi pielęgnacyjne kilka razy w roku. Miałem kiedyś dwa takie chomąta jako ozdobę na stajni - niestety nie udało mi się tego zakonserwować raz, a dobrze. Po latach przestały być ozdobą...
Chomąto rzeczywiście jest bardzo stare. Dziadek miał konia do późnych lat osiemdziesiątych. Uprząż którą użytkował dał bratu, więc to chomąto jest dużo starsze. Ze dwadzieścia lat wisiało w dość dobrych warunkach, wcześniej to nie pamiętam.
Spróbuję coś z tym zrobić.
witam, kiedys byl program w telewizji na temat renowacji skóry w samochodzie i najtanszym preparatem był wosk do czyszczenia siodeł, tak samo działał jak te drogie do samochodu
Ja bym wcale tego nie rozbierał (nie wywalał kiszki), bo do celów użytkowych nie będzie stosowane, ma wisieć, ładnie wyglądać i przypominać o dawnych czasach, choć nie do końca minionych (sam robię dużo koniem jeszcze). Co to konserwacji skóry, to polecam zwykły olej połączony z woskiem pszczelim (na 1l oleju dajemy wosku wielkości orzecha włoskiego), całość podgrzewamy, ma być ciepłe, ale nie gorące. Rozgrzany olej lepiej wnika w skórę. Tak mi poradził nieżyjący już pleszewski rymarz starej daty i ja swoje uprzęże i rzędy tak smaruję.
Zwykły jadalny. Pamiętać, że nie może być mieszanina za gorąca. Bardzo dobrze się smaruje pędzelkiem, będzie widać, jak skóra "pije". Ja 100 - letnie siodło tak smarowałem, dużo wciągnęło.
Dziadek mój miał skórkę ze słoniną. Nie tylko chomąto było smarowane, ale cała uprzęż. Przede wszystkim lejce też. Kojarzy mi się, że jakieś czernidło też było. Jeśli nie zapomnę to popytam osób, które jeszcze mogą pamiętać.
Na potwierdzenie tego co wcześniej napisałem.
Wczoraj przeczytałem w jednym z artykułów. Do konserwacji i smarowania chomąta jeden z chłopów przechowywał w stajni razem ze zgrzebłem świńskie ucho ze słoniną. No tak, ucho zamiast do salcesonu trafiło wraz z kawałkiem tłuszczu na półkę.
Ty, Bolszewik może tego nie stosuj. Z pewnością znajdziesz bardziej współczesne rozwiązanie.
Wyczyściłem ile się dało z kurzu oraz wypryskałem jakimś preparatem antyowadzim (korniki itp).
Powiesiłem pod dachem na stodole.
Wraz z kutym przez kowala bosakiem i dziadkową kosą tworzą początek ekspozycji.
Przy okazji wiosennych porządków powynajduję i wywieszę inne szpargały.