C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Tutaj relacjonujemy tylko przebieg prac restauracyjnych naszych ciągników i maszyn, a wszelkie porady itd. opisujemy w dziale Porady i wskazówki
Awatar użytkownika
damber
Posty: 2568
Rejestracja: 29 lis 2009, 19:18
Kontakt:

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: damber »

Wicher - o który wymiar dokładnie chodzi, bo nie kumam o_O
Facebook. old URSUS tractor
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Chodzi mi o wymiar szczeliny jaka powstaje między łbami śrub mocujących schowek do obudowy sprzęgła a jego ścianką...
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
damber
Posty: 2568
Rejestracja: 29 lis 2009, 19:18
Kontakt:

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: damber »

Ścianką boczną... rozumiem. Zaraz sprawdzę, ale chyba się domyślam co chcesz zrobić ;)



Od strony silnika 13-15 mm zależy jak się łebek śruby ustawi po dokręceniu, a od strony przekładni kierowniczej 10-13 mm. Ja mam śruby z łbem na klucz 13 jak masz śruby z łbem na klucz 14 to szczeliny będą trochę mniejsze.
Facebook. old URSUS tractor
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

No to skoro "chyba" się domyślasz to co chcę zrobić ? ;)
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
damber
Posty: 2568
Rejestracja: 29 lis 2009, 19:18
Kontakt:

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: damber »

Ja miałem plan zrobienia w skrzynce takiej jak by "szufladki" na prowadnicach, w której wszystkie narzędzia były by poukładane (zamocowane), aby nie "dzwoniły" podczas jazdy - czy też takie coś chcesz zrobić...
Facebook. old URSUS tractor
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Brawo!

Ja zrobię taką szufladę, ale bez prowadnic żeby dała się wyciągać i całkowicie z drewna poza przednią ścianką ;)
Wtedy i narzędzia się nie tłuką, i skrzynkę sobie można wyjąć i ponieść do miejsca naprawy...
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
damber
Posty: 2568
Rejestracja: 29 lis 2009, 19:18
Kontakt:

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: damber »

A o tym nie pomyślałem, żeby zrobić szufladę do całkowitego wyjmowania *helpless* Będzie o wiele wygodniej jak wszystkie narzędzia będzie się miało pod ręką - tak też będę musiał zrobić, aby szuflada była przenośna *yes*
Facebook. old URSUS tractor
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Ja wiem co jest jak się lata ciągle za narzędziami... A że skrzynka będzie z drewna to i wytłumi dzwonienie. U mnie będą tam tylko klucze i inne drobnostki, młotek, łom i przewód do pompowania kół będą mieć miejsce gdzieś pod ręką.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
svecla
Posty: 206
Rejestracja: 06 lip 2011, 23:20

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: svecla »

O kurczę Wicher, to c330 są tak uparte że aż łom trzeba wieźć*eek**sarcasm*

Ja wiem że bez młota nie robota, ale żeby łom :D, U mnie łom to tylko przy grubszej rozbiórce ciągnika, czego raczej staram się unikać w polu *hilarious*

A z tą wyjmowaną szufladką to bardzo fajny pomysł, aż dziwne że nikt wcześniej tego w ursusie nie wymyślił, chociaż z drugiej strony, w pgr-ach i tak za dużo gineło*flower*, a taka szufladka raczej by sie nie zachowała w żadnym ciągniku tamże użytkowanym. Smutne ale prawdziwe.
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

To prawda.... Takie najciekawsze gadżety zawsze giną. U mnie ta szuflada to czysta praktyka- w schowku zawsze syf, wszystko się plącze, żeby wyjąc zawleczkę do belki trzeba wszystko wywalić itp itd. Teraz tylko skombinuje gdzieś materiał i będzie dobrze ;)

Moja trzydziestka dużo zasuwa w transporcie, 70-80 procent jej prac to transport, deski, ziemia, gruz, okna, węgiel, karpina, piasek, złom, płody rolne, siano, słoma... A że teraz mam tylko platformę to łomem i burtę trzeba otworzyć, karpinę zrzucić z przyczepy, dyszel podeprzeć do zaczepienia (tak, łom się do tego nadaje).
Będę musiał pomyśleć o jakiejś wywrotce, ale chyba za dużo chcę na raz. Wydatki gospodarskie pochłaniają i tak większość pensji, ale warto się raz porządnie wykosztować żeby pszenicy w upale szuflą w zasiek nie zasuwać ;)



Dzisiaj myślałem nad pomalowaniem korpusu ostatecznie. Powybierałem syf jaki się ujawnił, rozrobiłem farbę która uzyskała piękny, szary kolor... Przy próbnie malunku okazało się że jest zbyt zimno, no cóż. Pistolet rzucał glutem, jak to mawiają. Ale nie o tym chciałem.

Musiałem pomóc tacie składać dyfer w manie - pługu do odśnieżania. złożyliśmy dyfer, pogadaliśmy chwilę, i już po chwili niosłem do domu piękny ale dość mały siłownik dwustronnego działania który planuję wykorzystać do przedniego tuza - na którym chciałbym zawiesić pług albo nośnik palet.
Siłowniczek dźwiga z tonę, nurnik wysuwa się na jakieś 30 centymetrów. Leciutki, z jabłkiem w jednym uchu. Idealna sprawa do takiej konstrukcji. Zrobię zdjęcie będąc w warsztacie.

Czy ktoś z Naszych konstruował kiedykolwiek przedni tuz do c 330 albo 4011/360 lub ma spychacz taran na swoim c 330? Interesuje mnie rozwiązanie mocowania spychu do wanny oraz inne punkty podparcia...



Cześć chłopaki, wiosna i rychłe siewy skłaniają do prac dalszych,
Uporałem się już z zawalonym kalakiem, opał do pieca też poszedł jak należy, wychodzące słonko natchnęło siłami i wyśmienitym humorem... No to wziąłem się za traktor.

Ponieważ w malowaniu blokował mnie głównie brak miejsca w moim podwórzowym ośrodku badawczo - rozwojowym opracowałem prototyp komory lakierniczej specjalnie dla Retrotraktorzystów, którą nazwałem "Wieprz - I" - wnikliwi zauważą dlaczego ;D . Założeniem jej wykonania (na co poszły 4 tarcze do gumówki i jeden złamany młotek) była maksymalna uniwersalność, taniość wykonania i łatwość przechowywania. W połączeniu z drutem miedzianym jest to czysta doskonałość. między pręty można wsadzić deski,ułożyć na nich elementy i umyć myjką, po wywaleniu na bok pomalujemy felgi, a po postawieniu na przyczepie i założeniu tylnej burty jeszcze świniaka do skupu zawieziemy.

Obrazek

Oczywiście, przy użyciu "wiieprza" pomalowałem sobie wszystko czego mi potrzeba do uzyskania jezdności, to znaczy chłodnicę, siedzenie, pomosty, pedał gazu.... No i ciapek pojechany drugą warstwą. Felgi jutro (albo najbliższego wolnego dnia, chłopaki jeźdżą jak źli)

Obrazek

Na tym zdjęciu widać wszelkie pomalowane elementy i rower Ukraina. Tak przy okazji wspomnę że przez 4 lata przewiozłem nim ze dwie tony - wszystko w workach na ramie. Wywlokłem go by jeździć dla zdrowia, co polecam wszystkim kolegom.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
bossmann
Posty: 2139
Rejestracja: 22 paź 2011, 17:59

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: bossmann »

Wiosna natchnęła i widać efekty.
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Nie ma wyjścia, za półtora miesiąca trzeba siać, w międzyczasie serwisować motorki to i trzeba robić nawet jak się nie chce ;)

W tym tygodniu jak znajdę czas to pomaluje jeszcze zbiornik, schowek, szelki od plecaka i po skręceniu w całość warstwa trzecia... No i felgi oczywiście, dla mnie jezdność sprzęta to konieczność. Ja nie Boryna i z płachty siać nie będę ;)
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
damber
Posty: 2568
Rejestracja: 29 lis 2009, 19:18
Kontakt:

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: damber »

Spokojnie zdążysz do siewu *tup*
Dobry pomysł z tym "wieprzem" ;)
Facebook. old URSUS tractor
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Stara klatka na kołach od Lubelanki doczekała swego losu, myślę że i wędzarnię by z niej na upartego zrobił ;)
Teraz nie mam nawet co zaczepiać do dolnego zaczepu, więc będę jeździć bez niego.



Witam, ostatnio sezon motocyklowy w trakcie i atak zimy, wiec nie mam czasu robić, a jak czas jest to nie mam możliwości...
Dziś założyłem pomosty, skompletowałem sterowanie pompą wtryskową i zamontowałem kierownicę, Pomosty pospawane na medal, pedał sprawił mi trochę problemów - będę musiał dokupić sprężynę do niego, bo ta która jest jest zbyt mocna i gnie cięgło łączące pedał z dźwignią pośrednią.

Najprędzej skończy się to przeróbką cięgła, bo traktor musi być jak pancernik ;)

Kierownice osadziłem na stożku na smar miedziowy - ułatwiło to montaż, mam nadzieję że umożliwi też bezstresowy demontaż za "x" lat.

Zakupiłem porządną podstawę pod akumulator, która będzie dodatkowo wzmocniona profilem pod spodem.

Zmieniła mi się też (nieznacznie) koncepcja siedzenia. Będzie to miska na resorach, ale zamiast miski traktorowej będzie taka od wiązałki - ma ona dodatkowe (fabryczne!) oparcie dla krzyża, co jest dla mnie ważne. Zwyrodnienia kręgosłupa to choroba która szczególnie dotyka mechaników motocyklowych a chcę tego uniknąć. Nie bez znaczenia jest to, że siedzenie to jest dużo bardziej ergonomiczne - jest wyposażone w bezstopniową regulację (!) i nie ma żadnych śrub które będą uwierać w tyłek.

Zastanawiałem się nawet nad zakupem całkiem nowego siedzenia, ale to zakupione za 30 złotych na fajansie całkowicie mi odpowiada. Zdjęcia dam jutro.



No i zdjęcia.
Siedzenie:

Obrazek

Nieco przyprószone śniegiem, ale kiedy do mnie przyjechało 3 dni temu był piękny, słoneczny dzień... W każdym razie widać oparcie i inne niż w traktorowej misce mocowanie, a tylko tym się ono różni.Po odmalowaniu w parze z oryginalnymi resorami będzie pracować w ciągniku.

Podstawa akumulatora i siłownik do planowanego pługa/tuza:

Obrazek

A tak w tej chwili wygląda trzydziestka:

Obrazek

Przepraszam za lichą jakość zdjęć i twórczy rozgardiasz w warsztacie ;)
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
harvester
Posty: 111
Rejestracja: 08 lut 2012, 18:32

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: harvester »

czy to nie jest siedzenie od zgrabiarki gwiazdowej ?
bossmann
Posty: 2139
Rejestracja: 22 paź 2011, 17:59

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: bossmann »

To już niemal gotowy.. Ładny kolor korpusu.
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Możliwe że jest od zgrabiarki konno-ciągnikowej, bo jest ono jakby nasadzane na sztycę a z drugiej strony ma podnóżek (też komfortowy-bo blacha z płaskownikiem pod profil stóp). Sprężyny są takie same jak w ciągniku, trzeba tylko chyba powiercić otwory. Wziąłem właśnie "na części", ale co mi zostanie też się kiedyś pewnie przyda.

Właściciel, przy którym żule wykopywali to dla mnie z hałdy żelastwa twierdził że jest ono od wiązałki.

Co do gotowości trzydziestki- to jeszcze długa, długa droga do końca. Ale mam nadzieję że się da radę, bo już są jakieś przebłyski końca. Pogania mnie trochę wiosna, nie wszystko mogę zrobić tak jakbym chciał ale rozsądny kompromis też będzie dobry.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
misio 3p
Posty: 88
Rejestracja: 30 sie 2008, 10:50

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: misio 3p »

Chyba jeszcze czeka c-330 co najmniej jedna warstwa farby?
Wicher
Posty: 2080
Rejestracja: 27 lis 2011, 14:16
Lokalizacja: Garbów, Lubelskie

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: Wicher »

Tak, po montażu całego "oporządzenia" a przed montażem kół.



No, dziś pomimo choroby troszkę pokombinowałem. Próbowałem założyć miskę od przetrząsarki do ciapusia - nie da rady. śruby dociskowe od dołu walą w korpus podnośnika, więc założyłem michę oryginalną. Tamtą oczywiście gdzieś schowam, bo może mi się przydać jeszcze do innej aranżacji.
Przymierzyłem też od razu poduszkę i sprawdziłem nową ergonomię ciapka. Poezja! ;D W porównaniu ze zdezelowanym grammerem to jest zupełnie inny komfort pracy. I fajnie wygląda.

Obrazek

Mając zamontowane siedzenie mogłem sobie sprawdzić to i owo. Rozpocząłem zatem dorabianie podstawy do rozdzielacza, który miał iść z błotnika w miejsce drugiego akumulatora. Uciętą podstawę akumulatora obracamy o 180 stopni, trzeba sobie wiercić otwory według dorobionego szablonu (ja pokiereszowałem podstawę wiertłem przy dopasowywaniu) Miałem obawę przed dostępem piętą do blokady przy tym, ale podcięta pod kątem podstawa robi swoje. W gumofilcu można śmiało operować blokadą.

Obrazek

Co do wygody rozwiązania - moim zdaniem jest dużo lepiej niż oryginalnie, bo ręka jest w dole. To dość ważne przy na przykład spychaczu albo silniku hydraulicznym napędzającym wciągarkę. Przewody będą dorobione na konkretny wymiar - kolega mający sklep rolniczy kupił sobie zakuwarkę i nie muszę daleko szukać.
No i nie ma tej paskudnej dziury w miejscu drugiego akumulatora.

Zimno i choroba dziś mnie nieco wyhamowały, i tak dobrze że jest wolne. Będzie sporo na plusie to wynegocjuję sobie wolne, domaluję i poskładam resztę, bo przed i po robocie to czasu nie ma.



Kolejną istotną rzeczą przy montażu rozdzielacza w miejscu akumulatora jest wyprostowanie jego dźwigni - fabrycznie jest podgięta w kierunku operatora.



Witam, ostatnio na fajansie capnąłem z kontenera kompletny rozdzielacz hydrauliki zewnętrznej do c 330 za 10 złotych. Trzymam go sobie na zapas, oczywiście muszę go uszczelnić bo jest cały zarzygany. Ale taki już ich urok.

Obrazek

Widać przy nim jedną ciekawostkę. Podstawa pod złącza jest dużo prostsza od tej starej, są tutaj też dwa złącza gwintowane - stary typ był dużo bardziej finezyjnie wykonany,
Przed 1972 rokiem były stosowane złącza nowego typu - gwintowane z kulką oraz te stare z tłoczkami i kulkami w gnieździe.

Dla porównania zdjęcie gniazda starego typu - rozdzielacz i przewody wcale się nie zmieniły.

Obrazek

Wprawne oko zauważy tez pomysłowe podcięcie w oprawie gniazd rozdzielacza z pierwszego zdjęcia - pewnie do montażu kabiny puchy. Chociaż niekoniecznie, U mnie pucha była i nic nie trzeba było ciąć.

Przez chwilę rozmyślałem nad zblokowaniem obu rozdzielaczy w jeden - ale nie mam dla nich zastosowania. Prawdopodobnie dołożę jedynie gniazdo do kipra z korpusu podnośnika, tak na wypadek gdyby przyszło mi kiprować przyczepę i mieć zawieszony chwytak,pług, wciągarkę albo inne cacko.

Oczywiście ta cholera zima ciągle blokuje mi robotę, bo malować nie mogę, gospodarstwo zawiane...
Zaraz jak się zrobi ciepło zrobię wszystko żeby jeździł, bo będzie siać.
Rolnik amator, wiejski mechanizator ;)
Awatar użytkownika
chrapek3011
Posty: 4000
Rejestracja: 23 lip 2011, 20:44

RE: C 330 z 1970 - prawdziwa historia

Post autor: chrapek3011 »

Otóż rozdzielaczy hydrauliki zewnętrznej jest dwa rodzaje,stary typ i nowy...i nie chodzi tu o dwie sekcje.Nowy typ jest dokładnie od października 1970 roku.Gniazda na początku były tylko i wyłącznie wciskane.Skręcane są dopiero od czerwca 1972 roku.We wszystkich produkowanych modelach(330,355,385).Przed tą datą wszystkie modele posiadały gniazda wciskane.A tablica gniazd nowego typu nastała w produkcji łącznie z modelem C-360 w 1976 roku.
ODPOWIEDZ