Dożynki Jasnogórskie
Dodano dnia: 10/09/2011
W sobotę, 10 września 2011 roku, miał miejsce zlot starych maszyn rolniczych, zorganizowany przez firmę N&N Košátky. Teren wystawowy znajdował się w niewielkiej czeskiej miejscowości Kropáčova Vrutice. Niegdyś działała w tym miejscu cukrownia, dziś mieści się tam jedna z placówek firmy Petra i Aleša Nezbeda. Ojciec z synem już po raz trzeci zorganizowali spotkanie entuzjastów zabytkowej techniki rolniczej, które z roku na rok zwiększa swój zasięg. Tegoroczną edycję odwiedzili po raz pierwszy oficjalnie kolekcjonerzy z Polski, członkowie Klubu „Traktor i Maszyna” z Lipna.
Nasz kraj reprezentowany był przez sporą, bo 12-osobową drużynę, ubraną oczywiście w klubowe barwy. Na miejscu stawili się:
– Mariusz Nowak,
– Andrzej Kaźmierczak,
– Jan Wolniewicz,
– Marek Kropidłowski,
– Agata Grzywacz,
– Jacek Grzywacz,
– Agata Jaworska,
– Paweł Rychter,
– Jerzy Walerowicz,
– Marek Kania,
– Tadeusz Nowakowski,
– Tomasz Pawlak.
Polacy nie przyjechali z pustymi rękami, ale zabrali trzy zabytkowe ciągniki:
– Ursus C-45 – wł. Rafała Samelczaka,
– Lanz Bulldog – wł. Marka Kropidłowskiego,
– Lanz Bulldog – wł. Mariusza Nowaka.
Ciągniki wzbudzały swoim „dudnieniem” i wyglądem ogromne emocje wśród zwiedzających. Z tego co udało nam się dowiedzieć, to w tym rejonie Czech nie widziano już bardzo, bardzo dawno podobnych ciągników. W latach powojennych pracowało tam kilka Lanz Bulldogów, a nasze, polskie Ursusy C-45 w ogóle nie były znane.
Trzeba przyznać, że na polskich miłośnikach największe wrażenie robiły ciągniki u nas nie spotykane. Do takich należał m.in. Zetor 2023. Ciągnik ten produkowany był w niewielkiej serii z przeznaczeniem do winnic i plantacji chmielu. Opierał się konstrukcyjnie na Zetorze 2011. Mimo, że z reguły traktory gąsienicowe wydają się groźne i nieposkromione, to 2023 łamał ten stereotyp. Filigranowy ciągnik, o wąskim rozstawie gąsienic, wyglądał skromnie nawet w porównaniu z Zetorem 15 czy RS-09.
Wiele osób mogłoby pomylić traktory Svoboda z „samoróbkami” z racji ich konstrukcji. Wykorzystano wówczas najprostsze rozwiązania celem wykorzystania silników stacjonarnych do napędzania prostych traktorów. Projektowanie ciągnika odbywało się na zasadzie „dorabiania” pozostałych podzespołów pod silnik będący do dyspozycji. Podobny tok działań miał miejsce przy budowie wielu SAMów. Z festiwalu w Wilkowicach zapewne wiele osób pamięta niebieskiego Kramera – on również był posądzany często o „samoróbkowy” rodowód.
Podczas tegorocznego, jubileuszowego zlotu w Wilkowicach, mogliśmy oglądać Zetora 15 przywiezionego przez kolekcjonerów z Czech. „Zetorowcy” oglądali go dokładnie, porównując detale ze znanymi z większego Zetora 25. U naszych południowych sąsiadów ten model jest bardziej popularny na spotkaniach zabytkowej motoryzacji. W dodatku prezentowano go z kosiarką lub bez.
I na tym nie koniec wrażeń dla miłośników wiekowych traktorów z Brna. Sadař 25 to nic innego jak Zetor 25 po przeróbkach, mających na celu dostosowanie do prac i warunków sadowniczych. Ciągnik nie posiadał podnośnika, miał skrócone półosie napędowe, założone mniejsze tylne koła oraz inne błotniki, a także innej konstrukcji oś przednią. Prawdopodobnie po zakończeniu produkcji Zetora 25, jeden z zakładów podjął się małoseryjnego modyfikowania ciągnika, który zwany jest również Zetor 25H Sadař.
Podobnie jak u nas, także na czeskich zlotach pojawiają się prototypy. Tym razem mieliśmy okazję oglądać Zetora 2011 z przednim napędem. Zgodnie z fabryczną numerologią otrzymał on symbol 2045. Przedni most otrzymywał napęd za pośrednictwem wału kardana, wychodzącego z przystawki umieszczonej w dolnej części skrzyni biegów. Do załączania napędu służyła maleńka dźwignia po lewej stronie korpusu skrzyni biegów. Mechanizmy przeniesienia napędu w tym wypadku, bardzo przypominały te spotykane np. w większym Zetorze 3045.
Mimo braku kilku części w Zetorze Super P, warto było mu się przyjrzeć. Zaparkowany obok nowszego DT-a, skłaniał do porównań układów gąsienicowych. Bez wątpienia traktor czechosłowacki miał układ jezdny bardziej toporny i mniej elastyczny, ale za to prostszy w produkcji i późniejszej obsłudze. Zachował się w omawianym egzemplarzu ponadto oryginalny silnik, z dodatkowym zbiornikiem oleju, pochodzący z Zetora 35 Super.
Zloty i spotkania kolekcjonerów to zawsze okazja do powiększania kolekcji oraz zakupu części zamiennych. Podczas omawianej wystawy zadbano o to, by pojawiło się stoisko z częściami do zabytkowych Zetorów. Wiele części można było nabyć w rozsądnych cenach, ale zdarzały się też wyjątki. Andrzej nie był zainteresowany detalami do Zetorków, a raczej czechosłowackim silnikiem Slavia o mocy 5 KM. Okazało się, że jest on własnością młodszego z organizatorów zlotu. Po długich rozmowach i targowaniu udało się pozyskać silnik i czym prędzej załadować go „bombajom” do towarzystwa.
Pierwsza wyprawa do Czech została zaliczona do udanych i na pewno jest ona początkiem współpracy. Jest szansa, że zobaczymy eksponaty Czechów podczas naszego „święta” w Wilkowicach. Podobnie polscy kolekcjonerzy zapowiedzieli, że za rok również odwiedzą Kropáčova Vrutice wraz ze swoim sprzętem.
Więcej zdjęć znajdziecie w Galerii TUTAJ
Paweł Rychter