
Większość z Was pewnie wie, że URSUS - C325 nie posiadał świec żarowych i odpalanie na mrozie było bardzo uciążliwą czynnością, ponieważ silnik, a dokładnie układ chłodzenia należało przelać ciepłą wodą aż do momentu nagrzania się bloku silnika. Po takiej "gimnastyce" ciągnik dobrze odpalał, ale jak wiadomo człowiek z czasem staje się leniwy i szuka wygody więc zastępuje wodę płynem chłodzącym po to, aby nie musiał latać z rana nosząc wiadra ciepłej wody by odpalić starego ciapka.
Przyznam się bez bicia, że ja też należę do "gatunku wygodnych"

Co o takim rozwiązaniu sądzicie - czy warto takie coś robić?