Otóż w grudniu zeszłego roku stałem się posiadaczem poldka z silnikiem 1,5gle, czyli w gaźniku i z gazem. Od początku zwłaszcza na gazie wydawał się zbyt słaby i szarpał, ale całą winę zrzuciłem na złą regulację gazu, zwłaszcza że poprzedni właściciel przy sprzedaży skarżył się na notoryczne problemy z instalacją gazową.
Jak tylko go przyprowadziłem do wymiany poszły świece, kable WN (były ponadgryzane przez szczury albo kuny)), kopułka i palec. Trochę pomogło, ale jak tylko zaczęły się coraz chłodniejsze dni silnik coraz mniej chętnie pracował. Objawy te same, słaby (zwłaszcza na niskich obrotach), nierówna praca, szarpanie, nierówne obroty na biegu jałowym (wahały się od 500 do 1700) a po pewnym czasie doszło coraz częstsze strzelanie w gaźnik, a później i w wydech. Pojechałem więc do gazowników na regulację, facet dość długo przy nim kręcił, wreszcie stwierdził że wg analizotora wszystko jest ok, ale nie może skręcić mu obrotów na biegu jałowym, więc skręci przy gaźniku na śrubie regulującej uchylenie przepustnicy. Skasował kasę i pojechałem. Skutki były natychmiast odczuwalne, poldek nie dał rady wyjechać na pierwszą napotkaną górkę, a po przełączeniu na benzynę od razu gasł jak zdjąłem nogę z gazu, więc nie zostało nic innego jak jakoś przeboleć stratę 20zł i wyregulować gaz samemu na wyczucie. W ten sposób wróciłem do mniej więcej tej samej sytuacji jak przed regulacją. Następnie udałem się do mechanika, ten wybadał że zapłon był minimlnie zbyt wczesny, regulacja nie dała żadnego efektu, więc zmierzył mu kompresję, na 2 cylindrze wyszło 7atm (po zalaniu olejem 15), na pozostałych od 11 do 12atm. Jego rada, że pierścionków nie opłaca się robić, lepiej wymienić cały silnik i jak chcę może mi załatwić iny na wymianę. Pojechałem więc do innego mechanika, ten stwierdził żen albo zawiesił się zawór, albo są zapieczone pierścienie i albo trzeba rozbierać silnik, albo wymiana. Wziąłem się więc za poszukiwania dawcy silnika, w międzyczasie z konieczności nadal jeżdżąc poldkiem, jednak już w ogóle nie oszczędzając 'starego' silnika, skoro i tak padlina. Jeździłem tak, aż do dnia, kiedy padł elektrozawór od benzyny, tzn przestał się otwierać. Dopiero wtedy mnie oświeciło, skoro się nie otwiera, może wcześniej też się nie domykał i samochód szedł na dwóch paliwach równocześnie. Po przełożeniu elektrozaworu na 'nowy-używany' okazało się że silnik odżył i teraz po podregulowaniu na gazie pracuje naprawdę dobrze

