Może to dziwne, ale mi sie micha śmieje na widok tych wielgachnych kół zębatych. Mają swój urok, dla mnie są świadectwem czasów. Trudnych czasów, kiedy wybudowanie każdego nowego zakładu, odlewni, było świętem, kiedy nie było maszyn, frezarek, dłutownic etc. A te które sie ostały nadawały sie jedynie do wykonywania najprostszych zębów, rowków. Jeszcze dziś widac na dnie niektórych wieloklinów ślady dłutowania. Kiedy brak ulepszonych , gatunkowych stali nadrabiało sie wielkoscią, masywnoscią elementów. Bo tylko to zapewniało oczekiwaną wytrzymałość i wymagane parametry.
Znamienna jest konstrukcja nadwozia, a dokładniej tylnych błotników. Gdzie nie ma fikuśnych przetłoczęń, gdzie są dwa arkusze blachy przynitowane nitami na gorąco do konstrukcji nośnej z ceowników. A krawedzie to pręt stalowy i nawinięty na niego brzeg blachy.
Tak wygląda konstrukcja 30 konnego traktora wykonana w kraju w którym była wojna.
Mam też drugi traktor wykonany rok wczesniej niż Skoda. Ale nie w powojennych realiach tylko w wolnych, nie zniszczonych USA.
Ford w każdym detalu, szczególe, w rodzaju wykorzystanych materiałów bije Skodę. Lekkość, delikatność przy zachowanej trwałości. Ta wysublimowana technika wykonania, a nawet sama obsługa , wymagająca wiedzy, doświadczenia, po prostu obycia technicznego operatora. To są różnice które wybitnie pokazują że wojna to nie tylko straty w ludziach, straty materialne, ale też cofnięcie sie w rozwoju gospdarczym.
Mam cichą nadzieję że uda się nam ukonczyć remont do konca sierpnia. Tak aby można było spojrzeć na nich stojących obok siebie . Popatrzeć, porównać... spróbować jak jeżdzi jeden i drugi
