Doradźcie Koledzy, mam kosiarkowy dylemat gdyż znajomy który dotychczas kosił mojej mamie i ciotce łąki raz do roku bez zbierania rezygnuje z gospodarzenia i będę musiał przejąć to zajęcie. Kosiarki żadnej nie mam i zastanawiam się czy na takie raz do roku koszone nieużytki lepsza tłuka na moście z samochodu czy rotacyjna? Ciągnik to Ursus C-355, koszenia łącznie jest ze 2-2,5 hektara w 6 kawałkach - największy 70 arów w prostokącie, najmniejszy 12 arów w kształcie trójkąta, i jeszcze stary sad z kilkunastoma drzewami na 20 arach więc manewrowania jest trochę. Największa odległość między polami to 30km w jedną stronę.
Ani z rotacyjną, ani z tłuką nie mam doświadczenia. Znajomy kosił rotacyjną, natomiast do najdalszego pola nie jeździł że za daleko. Więc dylemat bo rotacyjna tańsza i więcej używek jest w sprzedaży, natomiast obawiam się przy przejazdach po drogach czy nie będzie za bardzo odciążało przedniej osi. Tłuka za to droższa i trudniej dostępna. Rozdrabnianie raczej nie jest konieczne bo po pokosie z rotacyjnej po roku nawet śladu nie było.
Ew myślałem żeby na najdłuższej trasie rotacyjną przewozić na przyczepce za traktorem i zapinać dopiero w polu.
Ps. Na bijakową budżet mnie nie puszcza, więc ta opcja odpada

Zetor 25K - 1953; Dolpima PS290 - 1988 (chyba); Dezamet ... - 1988; Żuk A06 - 1980; MF70 - 1980 i 1989; HakoTrac T6 - 1963; Dzik 2 - 1969; Ursus C-355 - 1972; Hakotrac T8 - 1965;